11.10.2003, 20:58

Vive Kielce – Skjern Handball 25:25 (11:12)

Dawno, bardzo dawno nie było takich emocji w hali przy ul. Krakowskiej. Ostatnie 120 sekund nadkomplet publiczności oglądał na stojąco. Niestety, ostatnia sekunda była pechowa dla naszego zespołu, bo straciliśmy gola a tym samym zwycięstwo. Według wielu obserwatorów, winę za 25 gola dla Duńczyków ponoszą sędziowie stolikowi, którzy przyspali wyraźnie, nie zauważając, że goście trafili do siatki Rafała Bernackiego już po upływie nominalnego czasu gry!!! Powyższe uwagi wydają się być słusznymi i przyznać niestety należy, że „kielczanie odebrali kielczanom zwycięstwo”.

Oprawa meczu fantastyczna. Kilka minut przed pierwszym gwizdkiem arbitrów z Chorwacji widownia ujrzała spektakl, który długo pozostanie w ich pamięci. Zimne ognie, dymy nad parkietem, kolorowe światła, wreszcie specjalnie dobrana muzyka z hymnem Ligi Mistrzów sprawiły, że nikt nie miał wątpliwości, że „to jest Champions League”.

Początek niezwykle nerwowy z obu stron. Inna sprawa, że doskonale razili sobie obaj bramkarze – Rafał Bernacki i Sune Agerschou. Obaj bronili rzuty z dystansu i bezpośrednie pojedynki. Prz egrywaliśmy 0:1, ale w 5 minucie było po golu Aleksandra Litowskiego 1:1. Potem prowadzenie zmieniało się niczym w kalejdoskopie. W sumie, aż 15 razy na tablicy był wynik remisowy.

Gdy w drugiej połowie Duńczycy osiągnęli 3 gole przewagi wydawało się, że nasi polegną. Nic z tych rzeczy. Vive zagrało tak, jak wpada mistrzom Polski. Atomowe rzuty Karola Bieleckiego, kontry Patryka Kuchczyńskiego sprawiły, że szybko zniwelowaliśmy dystans. Niespełna dwie minuty przed końcem goście prowadzili 24:23 i na ławkę kar powędrował Jura Hiliuk. Wydawało się, że jest po sprawie. Ale znów klasą błysnął Bernacki broniąc rzut z dystansu. Po chwili Bielecki doprowadził do remisu 24:24 i ... kibice wstali z miejsc. 9 sekund przed końcem Kuchczyński rzutem rozpaczy trafił między nogami bramkarza Skjern. Zaraz później Filip Kliszczyk sfaulował jednego z rywali i poszedł na ławkę kar. Do końca 1,6 sekundy. Goście wykonywali rzut wolny z 9 metrów. Szybkie rozegranie i piłka wpadła do siatki... Zdaniem wielu było już po czasie.