03.10.2018, 00:19
Mecz

Arek Moryto show w Piotrkowie!

Magda Pluszewska

Magda Pluszewska

fot. Piotrkowianin Piotrków Tryb.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski

W meczu 6. serii PGNiG Superligi pokonaliśmy na wyjeździe Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 45:32. Niesamowity popis umiejętności i skuteczności dał Arkadiusz Moryto, który zdobył aż 17 bramek! W spotkaniu zabrakło Blaza Janca, Luki Cinricia, Uladzislaua Kulesha, Mariusza Jurkiewicza i Bartłomieja Bisa. Wrócił natomiast po kontuzji Marko Mamić, dla którego było to dopiero drugie spotkanie w sezonie.

Piotrkowianin Piotrków Tryb. – PGE VIVE Kielce 32:45 (18:19)

Piotrkowianin Piotrków Tryb.: Procho, Schodowski – Mróz 3, Urbański, Woynowski 5, Iskra 4, Szopa 1, Kaźmierczak 1, Swat 2, Nastaj 3, Surosz 1, Andreou 1, Pożarek 2, Mastalerz 1, Sobut 7, Pacześny 1

PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara – Jurecki 6, A. Dujshebaev 4, Aginagalde 2, Jachlewski 3, Lijewski 5, Moryto 17, Mamić, Fernandez Perez 4, D. Dujshebaev 2, Karalok 2

Pierwsza siódemka: Ivić – Moryto, Lijewski, Jurecki, D. Dujshebaev, Aginagalde, Fernandez

Gdyby porównać dzisiejszy mecz do wyścigu sprinterskiego, to kielczanie ewidentnie spóźnili wyjście z bloków startowych, pozwalając Piotrkowianinowi odbiec daleko na pierwszych kilku metrach. Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 4:1 po wykorzystaniu prostych błędów naszej ekipy.

"Myślę, że można naszą postawę na początku dzisiejszeo spotkania tłumaczyć ciężkim meczem w niedzielę i długą podróżą w poniedziałek" - komentował później Michał Jurecki. 

Szybko jednak podopieczni Talanta Dujshebaeva zwarli szyki i dogonili rywali za pomocą swojej sztandarowej broni, kontrataku, w którym brylowali na przemian Arek Moryto i Angel Fernandez.

Atakiem kielczan od pierwszych minut, pod nieobecność Luki Cindricia, kierował Dani Dujshebaev, który do defensywy zbiegał na pozycję drugiego obrońcy, a na środku, obok Michała Jureckiego, za Julena Aginagalde, który rozpoczął na obrocie w ataku, pojawiał się Marko Mamić. Dla Chorwata był to dopiero drugi mecz w tym sezonie, po tym jak tuż przed inauguracyjnym spotkaniem w Kielcach z Górnikiem Zabrze, skręcił staw skokowy.

D63A9815

Po piętnastu minutach, gdy prowadziliśmy 10:6, na parkiecie zameldowali się Alex Dujshebaev, Arciom Karalok i Mateusz Jachlewski. W ataku na środku rozegrania akcje rozpoczynał Julen Aginagalde, który po kilku podaniach wbiegał na drugie koło. Gospodarze, po chwilowej zadyszce, znów podkręcili tempo a po serii dwóch bramek Grzegorza Sobuta i rzucie karnym Piotra Swata zbliżyli się do żółto-biało-niebieskich na jedno trafienie, 11:12. Na cztery minuty przed końcem pierwszej partii zdołali wyrównać na 15:15. Kielczanom trochę nie funkcjonowała obrona i Filip Ivić nie bardzo miał jak odbijać piłkę, choć kilkakrotnie poprawnie interweniował.

Tuż przed przerwą czerwoną kartkę w dość przypadkowy sposób, po nieumyślnym faulu, będącym efektem próby przejęcia piłki w kontrataku gospodarzy, otrzymał Marko Mamić.

"Byłem plecami do zawodnika, myślę, że zasłużyłem na dwie minuty, ja tylko chciałem złapać piłkę, a nie jego" - tłumaczył po meczu Marko.

Podobne zdanie miał trener Talant Dujshebaev. 

"Gdyby coś takiego, jak on, zrobił bramkarz, to okej, mógłby nawet dostać niebieską kartkę, ale takie zagranie zawodnika z pola nie zasługuje aż na czerwoną, oczywiście tylko moim zdaniem" - mówił szkoleniowiec PGE VIVE.

Do końca pierwszej połowy graliśmy w osłabieniu i pozostaliśmy w nim przez pierwsze 46 sekund drugiej partii, otwierając ją prowadzeniem 19:18.

W szatni gości musiało być gorąco, a w szatni gospodarzy?

"Ee, u nas było zimno, grzejniki nie działają!" - żartował po meczu obrotowy Piotrkowianina, Roman Pożarek - "A na poważnie, w pierwszej połowie pokazaliśmy dobry handball, więc mobilizowaliśmy się, by w drugiej było podobnie!".

Było jednak inaczej, a pierwszych kilka minut tej odsłony sprowadziło spotkanie na znane już kibicom tory. Kielczanie zdobyli pięć trafień z rzędu i w 37 minucie prowadzili 25:19.

Samego siebie przechodził Arkadiusz Moryto, który przez pierwsze trzy kwadranse meczu miał już na koncie 14 bramek, z tego 5 z rzutów karnych na niemal stuprocentowej skuteczności.

"Dostałem cały mecz do dyspozycji, to cóż miałem robić, jeśli nie biegać do przodu i zdobywać łatwe bramki z kontrataków?" - śmiał się skrzydłowy. 

Ostatecznie Arek zakończył mecz, dociągając do 17 trafień! Tymczasem, zespół PGE VIVE Kielce, już w tradycyjny sposób, w końcówce pokazał klasę na miarę Mistrza Polski i pokonał gospodarzy wynikiem 45:32.