06.10.2018, 19:13
Mecz

Nerwowo, ale skutecznie - Szwedzi pokonani!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

  • Tomasz Fąfara
  • Foto

Tomasz Fąfara

W meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów pokonaliśmy w Hali Legionów IFK Kristianstad 33:31. Pierwsza, w miarę spokojna połowa pojedynku okazała się złudna, bo w drugiej części spotkania Szwedzi doszli nasz zespół i do końca toczyła się wyrównana, emocjonująca gra nerwów. Świetny okres gry w bramce zaliczył Filip Ivić, a najskuteczniejszym zawodnikiem PGE VIVE został Arkadiusz Moryto (7 bramek). Kielczanie wystąpili w największym jak do tej pory, czternastoosobowym składzie. W spotkaniu zabrakło już tylko Uladzislaua Kulesha, Mariusza Jurkiewicza i Bartłomieja Bisa.

PGE VIVE Kielce – IFK Kristianstad 33:31 (17:12)

PGE VIVE Kielce: Cupara, Ivić – Jurecki 6, A. Dujshebaev 4, Aginagalde, Jachlewski 1, Janc 2, Lijewski 2, Moryto 7, Mamić, Cindrić 4, Fernandez 4, D. Dujshebaev 1, Karalok 2

IFK Kristianstad: Larsson, Kappelin – Hansson, Nyfjall 1, Arnarsson 2, Henningsson 4, Nilsen 5, Canellas 1, Larsson 3, Gudmundsson 7, Freiman, Ehn 6, Einarsson, Jurmala Astrom, Chrintz 2, Halen

Pierwsza siódemka: Cupara – Jachlewski, Jurecki, Cindrić, Karalok, A. Dujshebaev, Janc

Kielczanie świetnie zaczęli spotkanie i po siedmiu minutach prowadzili z gośćmi 5:2. Dobrze funkcjonowała obrona naszej drużyny, szczególnie jej środek, przez który ciężko było się Szwedom przebić. Naszym atakiem bardzo dobrze dowodził Luka Cindrić, rozrzucając defensywę rywali, co sprawnie wykorzystywał Michał Jurecki, Alex Dujshebaev i Arciom Karalok. Po dwunastu minutach wynik wynosił 8:4.

Wtedy kielczanie trochę zaczęli przysypiać przy powrocie do obrony, co Szwedzi karali grając szybkim środkiem. Błędy techniczne naszych zawodników wykorzystali natomiast w kontratakach. Słabszy okres gry gospodarzy potrwał kilka minut, w trakcie których podopieczni Oli Lindgrena zbliżyli się na jedno trafienie (prowadziliśmy 8:7), ale wtedy sprawy w swoje ręce wzięli nasi skrzydłowi, Angel Fernandez i Arkadiusz Moryto, którzy po kwadransie pojawili się na boisku. Głównie po ich bramkach z kontry, na kilka minut przed przerwą prowadziliśmy 14:8.

5D4_2013

W końcówce pałeczkę w ataku od skrzydłowych przejął Krzysztof Lijewski. Cały czas jednak trochę zbyt szybko bramki zdobywała szwedzka ekipa, pokazując swój największy atut – szybkość. Na wiele im się to jednak nie zdawało, bo kielczanie utrzymywali bezpieczną przewagę pięciu trafień. Tak też zakończyli pierwszą połowę, do szatni schodząc przy rezultacie 17:12.

Początek drugiej partii był nerwowy. Goście zaserwowali kielczanom koncert trafień, po których nasza przewaga stopniała do zaledwie jednego trafienia (19:18). Stratę odrobili w klasyczny dla piłki ręcznej sposób, wykorzystując nasze błędy w ataku za pomocą kontr. W trzydziestej dziewiątej minucie spotkania, po kolejnym udanym kontrataku Teitur Orn Einearsson doprowadził do remisu, ale błyskawiczna odpowiedź Michała Jureckiego znów wyprowadziła nas na prowadzenie.

5D3_4044

Wkróce między słupkami naszej ekipy pojawił się Filip Ivić, który zastąpił bardzo dobrze dysponowanego w pierwszej połowie Vladimira Cuparę. Serb jednak zaliczył nieco słabszy początek drugiej partii, więc trener Dujsebaev postanowił dać szansę Filipowi. Tymczasem sytuacja zaczęła wymykać nam się spod kontroli, Szwedzi prowadzili już 22:20. Nasi zawodnicy jednak nie tracili głów ani finezji. Dwudzieste pierwsze trafefienie dla naszego zespołu zdobył Alex Dujshebaev, który w locie nad polem bramkowym rywali przechwycił podanie od Angela Fernandeza.

Kolejne dwa ataki Szwedów powstrzymał Filip Ivić, a dzięki przytomności i ogromnej zawziętości w ataku Michała Jureckiego, żółto-biało-niebiescy znów zaczęli dominować nad rywalami! Na kwadrans przed końcem spotkania prowadziliśmy 24:23. Atak szedł nam jak po grudzie, przez pięć minut nie potrafiliśmy pokonać Richarda Kapellina, ale na szczęście w kolejnych sytuacjach rzutowych gości górą był Filip Ivić. Naszego bramkarza, po siedmiu minutach niemocy pokonał dopiero Stig Nilsen.

5D4_4299

Rezultat bardzo mozolnie posuwał się do przodu, a żadna z ekip nie była w stanie odskoczyć drugiej na więcej niż jedno trafienie. Rozpoczęła się istna gra nerwów i błędów. Trenerzy obu ekip non stop przerywali pojedynek, korzystając z przysługujących im czasów. Na czterdzieści sekund przed końcem bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Alex Dujshebaev. Prowadziliśmy 32:20 i choć trener Lindgren wziął jeszcze jedną przerwę, by ustawić grę swojego zespołu, na nic się to zdało, bo Filip Ivić znów stanął na wysokości zadania, broniąc akcję Szwedów. Ostatecznie, po jeszcze jednej bramce Arka Moryty wygraliśmy 33:31.

43354544_2372072356141410_7149138699605770240_o

43266568_2372075139474465_3919213367620796416_o

43252991_2372075369474442_7650115723804540928_o