06.11.2018, 23:36
Komentarze

Bartłomiej Bis: Mam wielu wspaniałych Aniołów Stróżów

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska</

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

Kolejny mecz ligowy za nami. Kielczanie pewnie pokonali Energę MKS Kalisz 37:27, choć po pierwszej połowie prowadzili jedynie 15:12. Drużyna PGE VIVE wystąpiła w zaledwie dwunastoosobowym składzie, ponieważ wielu zawodników pauzowało ze względu na drobne urazy i przejściowe problemy ze zdrowiem. Po ponad ośmiu miesiącach przerwy na parkiet powrócił natomiast Bartłomiej Bis! Naszemu obrotowemu udało się dodać na konto zespołu jedno trafienie, choć przewidziany był jedynie do gry obronnej. "Nawet nie spodziewałem się, że będę miał okazję zdobyć bramkę!" - skomentował Bartek. Z dobrej strony pokazał się także Mariusz Jurkiewicz, który ledwie tydzień temu także pierwszy raz w tym sezonie pojawił się na boisku. 

Bartłomiej Bis, obrotowy PGE VIVE Kielce: Szczerze mówiąc, o tym, że wystąpię, dowiedziałem się dopiero w poniedziałek, więc byłem nieźle zaskoczony tym, że dziś pojadę do Kalisza. Z kolanem wszystko w porządku, podczas meczu „nie odzywało się” i nie przeszkadzało w żaden sposób w grze. Oczywiście, dziwnie było stanąć na boisku po tak długiej przerwie, jakby nie było to ponad osiem miesięcy! Brakowało rytmu, czułem się, jakbym był trochę „wyjęty” z tego meczu, ale co najważniejsze, nie miałem blokady mentalnej. Przez cały ten okres nie leżałem do góry brzuchem, lecz solidnie pracowałem pod okiem trenera, fizjoterapeutów i lekarzy. Oni na pewno wiedzą, co robią. Mam wielu wspaniałych Aniołów Stróżów – nic, tylko ich słuchać! Wiedziałem, że dziś wejdę tylko do defensywy, a na treningach obronę ćwiczę już od września. Nawet nie spodziewałem się, że będę miał okazję zdobyć bramkę! Bardzo pomogła mi pozytywna atmosfera zbudowana przez zespół, teraz będzie już z górki!

Krzysztof Lijewski, rozgrywający PGE VIVE Kielce: Po pierwszej połowie w szatni było spokojnie. Talant nas chwalił, chodziło tylko o odzyskanie koncentracji. Już nawet nie chodziło o to, w ilu graliśmy, kto był, a kogo nie było. Był taki moment w końcówce pierwszej połowy, gdy ją straciliśmy. Z całym szacunkiem do kaliszan, byliśmy dzisiaj po prostu sportowo lepsi. Brakowało właśnie tylko pełnego skupienia, ponieważ mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Obrona rywali stała mocno, Zbyszek (Kwiatkowski – przyp. red.) dobrze nią dyrygował, nie było lekko. Lepiej się gra, gdy cały czas zachowuje się najwyższy poziom, wówczas właściwie jest się ustawionym w głowie, wiesz, że musisz być czujny, bo rywal naciera. Niestety, mamy ligę jaką mamy, i tak z sezonu na sezon jest coraz lepiej. My narzucamy takie tempo, że mało kto je dzisiaj wytrzymuje.

Maciej Pilitowski, rozgrywający Energi MKS Kalisz: Kielce po przerwie wrzuciły wyższy bieg, by spokojnie zapewnić sobie zwycięstwo. Niestety, tak to jest z Kielcami, że na parkiecie wydaje ci się, że jest nawet okej, dopóki nie spojrzysz na wynik. Gdy to zrobisz, okazuje się, że jest jednak dziesięcioma w plecy. Niby kielczanie mieli okrojony skład, a jednak polegliśmy.