10.11.2018, 09:20
Zapowiedź

W Brześciu z wyjątkowym wsparciem na trybunach

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska

  • Grzegorz Trzpil
  • Foto

Grzegorz Trzpil

W piątkowy poranek, 9 listopada, drużyna PGE VIVE Kielce wyjechała do Brześcia, gdzie w sobotę, o godz. 15 rozegra mecz 7. kolejki fazy grupowej VELUX EHF Champions League z ekipą HC Meshkov Brest. Z możliwości zagrania spotkania Ligi Mistrzów na Białorusi wyjątkowo cieszy się obrotowy PGE VIVE Kielce, Arciom Karalok. "Na trybunach będzie moja rodzina!" - mówi zawodnik.

Po przegranym pojedynku w Barcelonie kielczanie są podrażnieni i dadzą z siebie wszystko w walce o kolejne punkty w europejskich rozgrywkach.

„Przegraliśmy i musimy wziąć to na klatę, wyciągnąć z tego ile się da i teraz zagrać lepiej!” – mówi obrotowy PGE VIVE Kielce, Arciom Karalok – „Nie wiem, co inni sobie myślą, ale dla nas Brześć jest teraz najlepszym zespołem na świecie, bo z nim się mierzymy.”

Kielczanie, z ośmioma punktami na koncie, zajmują obecnie 4. miejsce w grupie A rozgrywek. Do tej pory przegrali jedynie dwa wyjazdowe mecze, z Veszprem na inaugurację sezonu i Barceloną w miniony weekend. Zespół Mieszkowa Brześć ma cztery punkty mniej i znajduje się na szóstej pozycji. Tylko dwukrotnie udało im się zgarnąć w Lidze Mistrzów dwa punkty, z Kristianstad i Montpellier, a w czterech ostatnich kolejkach przegrywali.

„To niebezpieczny rywal, wiemy, jak potrafią grać na własnym parkiecie. W meczu z Veszprem stracili zwycięstwo w ostatnich sekundach, są groźni, szczególnie u siebie. Oni wyjątkowo wykorzystują atut własnej hali, do mocy, którą mają na co dzień, dodają jeszcze wyjątkowy luz” – ocenia Mariusz Jurkiewicz.

jurkiewicz

„Wygrali też z Montpellier, z Veszprem zabrakło im sportowego szczęścia. Grają bardzo szybko, chyba szybciej niż w zeszłym sezonie, my też będziemy musieli szybko biegać z obrony do ataku” – mówi Arciom Karalok.

W porównaniu z zeszłym sezonem zespół mistrzów Białorusi mocno się zmienił. Odeszło aż siedmiu zawodników, w tym znani nam doskonale: obrotowy Rastko Stojković i rozgrywający Dima NIkulenkau, a także m.in. Konstantin Igropulo czy Rajko Prodanović. Wśród nowych twarzy jest natomiast były skrzydłowy PGE VIVE Kielce, Darko Djukić i były rozgrywający Wisły Płock, Sime Ivić. Klub od tego sezonu prowadzi Manolo Cadenas, który zastąpił na stanowisku trenera Sergieja Bebeszko.

„Mieli dużo zmian, ale grają coraz lepiej, bo mają coraz więcej doświadczenia. Kiedyś Liga Mistrzów była dla nich dużym wyzwaniem, a w tym momencie grają w lepszych grupach i spokojnie mogą wygrać z Veszprem czy z Barceloną” – ocenia trener PGE VIVE, Talant Dujshebaev.

Sobotnie spotkanie będzie szczególne dla białoruskiego obrotowego PGE VIVE Kielce, Arcioma Karaloka.

„Z paroma zawodnikami z Brześcia widziałem się niedawno na kadrze” – mówi nasz zawodnik – „Drugi bramkarz Mieszkowa, Ivan Matskevich, jest moim przyjacielem, na zgrupowaniach mieszkamy razem w pokoju.”

karalok arciom

Spotkanie z dobrymi znajomymi z reprezentacji to świetna okazja do żartobliwych docinków i zakładów o to, kto w sobotę okaże się lepszy, ale Arciom zapewnia, że niczego takiego nie planuje.

„Nie będzie między nami żadnych zakładów czy słownych przepychanek, jesteśmy profesjonalistami. Wiadomo, chłopaki trochę pogadają, ale ja ich nawet nie słucham” – śmieje się Białorusin.

Obrotowy cieszy się z możliwości powrotu w rodzinne strony, szczególnie, że będzie mógł liczyć na wyjątkowy doping w hali.

„Bardzo się cieszę, że przyjeżdżam z powrotem do mojego kraju, by zagrać tam mecz Ligi Mistrzów. Moja rodzina będzie na trybunach. To dla mnie bardzo ważne. Lepszego dopingu nie mogę sobie wyobrazić!”

Spotkanie HC Meshkov Brest z PGE VIVE Kielce rozpocznie się w sobotę, 10 listopada, o godz. 15:00. Nie zagrają w nim na pewno Bartłomiej Bis, Uladzislau Kulesh i Michał Jurecki, którzy zostali w Kielcach. Transmisja meczu w CANAL+ i Eleven Sports 2.