12.12.2018, 09:41
#dawajDAWAJ

#dD 26: Szef kuchni poleca - mistrzowska dieta piłkarzy ręcznych

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska

  • Anna Benicewicz -Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

BACKSTAGE: SZEF KUCHNI POLECA

MISTRZOWSKA DIETA PIŁKARZY RĘCZNYCH

„Gdy drużyna jedzie na mecz do Gdynii, wyjeżdża z Kielc około dziewiątej rano, więc ja od drugiej w nocy jestem już w hotelu, w Płocku, gdzie gotuję mniej więcej do dziesiątej” – opowiada Paweł Ryckiewicz – „Zajmuje mi to gdzieś z osiem godzin, bo przygotowuję potrawy ze świeżych produktów dla dwudziestu osób. Dostaję informację od kierownika, że około południa autokar z zespołem będzie na wysokości Włocławka, a gdy tam dojedzie, to ja już na nich czekam z ciepłym jedzeniem.”

Na co dzień stacjonuje we Wrocławiu, gdzie od spotkania z Karolem Bieleckim zaczęła się jego przygoda z gotowaniem dla sportowców. Obecnie jest kucharzem PGE VIVE Kielce i wielu innych klubów w Polsce. Ale to nie wszystko. „Świadczę też usługi dla ZPRP i jestem oddelegowany z Ministerstwa Sportu do programu Olimpiady w Tokio, więc jestem kucharzem wszystkich reprezentacji, od dziewczynek do lat 17 przez wszystkie inne po kolei. Mam bardzo dużo na głowie, więc na chwilę obecną nie jestem w stanie pracować w jednej restauracji na stałe”.

Kucharz – freelancer, pełen zapału pasjonat gotowania i piłki ręcznej, a przy tym ekspert od zdrowego żywienia, który od kilku lat zaspokaja smakowe fanaberie podniebień mistrzów Polski. Podczas rozmowy, niczym z karabinu maszynowego strzela dietetycznymi nowinkami, ledwie łapiąc oddech pomiędzy kolejnymi zdaniami. Paweł Ryckiewicz opowiada o tajnikach diety sportowców i swojej współpracy z kielecką ekipą.

  • JAK PAWEŁ RYCKIEWICZ ZOSTAŁ KUCHARZEM PGE VIVE KIELCE?
  • JAK WYGLĄDA MENU ZAWODNIKÓW W DNIU MECZU?
  • KTO W DRUŻYNIE MISTRZA POLSKI MA NAJWIĘKSZĄ SŁABOŚĆ DO SŁODYCZY, KTO UWIELBIA MAKARON, A KTO NIE OPRZE SIĘ OWOCOM MORZA?
  • JAK POWINNY WYGLĄDAĆ PROPORCJE SKŁADNIKÓW ODŻYWCZYCH W DIECIE SPORTOWCA?
  • CZEGO NIE MOŻE ZABRAKNĄĆ W BUFECIE ŻÓŁTO-BIAŁO-NIEBIESKICH?

OD SŁOWA DO SŁOWA

Wszystko zaczęło się we Wrocławiu, gdzie pewnego dnia do hotelu, w którym pracował Paweł, wszedł Karol Bielecki. „Śmieszna sytuacja! Wchodzi Karol, by zameldować się w recepcji, a ja akurat wychodzę z niej, bo drukowałem sobie bilety na mecz reprezentacji w Gdynii. Nie mogłem go wtedy zagadać, bo standardy hotelowe zabraniały mi tego. Znalazłem go więc na Facebooku, napisałem, on odpisał, zaprosił na herbatę wieczorem. Tak się poznaliśmy, spotkaliśmy, zaczęliśmy rozmawiać i jakoś poszło” – opowiada Paweł.

Poszło tak, że wkrótce Karol zaprosił go do Niemiec na mecz Ligi Mistrzów. „Pojechałem, ugotowałem mu, spodobało mu się, więc zaprosił mnie kolejny raz. Poznałem Grześka, Sławka, którzy wtedy grali razem i im też miałem okazję przygotować coś do jedzenia. Tak to się zaczęło. Później jeździłem i do Magdeburga, do Bartka Jureckiego czy do Berlina, do Bartka Jaszki. Karol wrócił do Kielc, wpadł na pomysł prowadzenia restauracji więc otworzyliśmy Solną 12. Wkrótce zaczęło się gotowanie dla klubu, bo zespół jechał na mecz do Śląska Wrocław, a kierownik Wojtek wpadł na pomysł, bym przyjechał i coś tam ugotował. Od słowa do słowa zacząłem jeździć na każdy kolejny mecz i od czterech, pięciu lat byłem prawie na wszystkich” – śmieje się Paweł.

Menu PGE VIVE Kielce

MISTRZ LOGISTYKI

Klubowy kucharz jest praktycznie w permanentnej podróży. Jeździ po kraju samochodem wypełnionym termosami cateringowymi, w których wozi ciepłe i pyszne posiłki dla zawodników. Na dłużej zostaje gdzieś tylko wtedy, gdy obsługuje kilkudniowy wyjazd czy zgrupowanie jakiejś reprezentacji. Gotuje w dzień, w nocy, rzadko kiedy może obejrzeć mecz, bo w czasie, gdy chłopcy zmagają się z przeciwnikiem na parkiecie, on mierzy się z czasem i garnkami lokalnych restauracji, w których zaprzyjaźnieni szefowie kuchni umożliwiają mu pichcenie kilkunastu różnych potraw naraz. Gdy zespół po meczu nocuje w hotelu, drużyna kulturalnie zasiada do stołu i zajada się pysznościami, ale bardzo często zdarza się, że po rozegranym spotkaniu trzeba od razu pakować się do autokaru w drogę powrotną. Wtedy Paweł wszystko ładnie umieszcza w specjalnych pojemnikach i dostarcza bezpośrednio do pojazdu. „Jedzenie z pudełka?” – pewnie myślicie sobie skrzywieni. Zdziwilibyście się, jakie to może być smaczne. I ciepłe! „Termosy, wrzątek, blacha i nie ma problemu!” – uśmiecha się Paweł.

„Najważniejsza jest logistyka” – opowiada dalej – „Mam zaprzyjaźnione hotele w Polsce, gdzie jadę wcześniej sam, ogarniam sobie wszystko i czekam na zawodników w punkcie wyznaczonym przez kierowcę. Chłopcy zawsze są zadowoleni. To jest szesnastu zawodników i parę osób ze sztabu, czyli wychodzi kilkanaście różnych dań, bo prawie każdy chce coś innego. Julen makaron z kurczakiem, Michał z warzywami, Uros risotto z krewetkami, Darko chce pizzę, Dean burgera z chorizo, a Sławek schabowego! Żadna restauracja nie chce na to przystać, zwykle szefowie chcą pełne menu dla dwudziestu osób, by to miało ręce i nogi. A chłopcy są przyzwyczajeni do tego, że mogą mieć to, co chcą. Taki ich urok.”

Chwila. Skoro cała restauracja nie bardzo byłaby w stanie to wszystko przygotować, to jakim cudem robi to jeden kucharz i to jeszcze w partyzanckich, jak by nie było, warunkach? „Cóż, restauracja, poza tym, że obsługuje drużynę, ma jeszcze innych klientów. A ja mam tylko te dwadzieścia osób w autobusie. Jeśli jesteś doświadczonym kucharzem, nie jest to nic strasznego. Ja to robię z przyjemnością. Mam fajny etap w życiu, łączę dwie pasje – gotowanie i piłkę ręczną. Mam wolność i dzięki temu jestem szczęśliwy. Jak widzę tych smutnych szefów kuchni, którzy są skazani na jedno miejsce, codziennie pracują w nim dwanaście godzin, to mnie też jest smutno. Ja mam ten komfort, że co chwilę gdzieś jeżdżę, poznaję fajne kuchnie, fajnych ludzi, nowe hotele, nowe techniki gotowania, a cały czas jestem blisko sportu. Blisko chłopaków, którzy chyba na nas wszystkich wywarli niesamowite wrażenie po sukcesach, które zaczęły się w 2007 roku”.

TRZEBA OGRANICZYĆ NUTELLĘ!

Chłopcy często dają Pawłowi popalić, życząc sobie tego i owego. „Dwa dni przed meczem mój telefon jest gorący, bo każdy dzwoni lub pisze, co chciałby zjeść! Mnie to zupełnie nie przeszkadza, bardzo cieszy mnie zadowolenie zawodników. Czuję się jak członek zespołu, to chyba najważniejsze!” – mówi Paweł. Jednocześnie podkreśla, że gracze PGE VIVE Kielce to stuprocentowi profesjonaliści, którzy znają się na żywieniu. „Każdy z nich miał zrobione badania z krwi na nietolerancje pokarmowe. Dobrze wiedzą, co mogą jeść”.

Mimo wszystko przyznaje, że zdarzały się w tej kwestii interwencje trenera. „Pamiętam, że przed olimpiadą w Rio i w ogóle w tym sezonie, w którym wygraliśmy Ligę Mistrzów trener śmiał się, że Mariusz Jurkiewicz i Lijek mogą jeść wszystko, a na resztę mam uważać, a przede wszystkim ograniczyć Nutellę!” – wspomina Paweł – „Generalnie, na początku naszej współpracy wyjaśniliśmy sobie z trenerem Talantem, co może być, a czego nie. Przestrzegam tych zasad, bo gdybym je złamał, to by pewnie był mój ostatni dzień z drużyną!”.

 Słabostki smakowe Mistrzów Polski

PRAWIDŁOWE PROPORCJE

Jakie są więc zasady żywienia mistrzów Polski? „W dzień meczowy zawodnicy spożywają ok. 4-4,5 tys. kalorii. Proporcje poszczególnych składników odżywczych powinny wyglądać następująco: 50% to węglowodany, czyli makaron, kasza gryczana, ryż, bataty, 25% to białKo, czyli mięso białe lub czerwone oraz ryby, a pozostałe 25% to warzywa, najlepiej sezonowe” – wyjaśnia Paweł – „Takie są najzdrowsze. Obecnie są to brokuły, młode marchewki, a pod koniec maja, na finałach ligi, pojawią się szparagi. Co do mięsa bardzo dobra jest wołowina. Ma dużą zawartość białka, witamin B12, B1, B6, fosforu, żelaza czy cynku, a przy tym jest chuda. Indyk to najchudsze mięso, również bardzo dobre, zawiera dużo selenu, witamin B6 czy B12”. Szczegółowo rozpisane menu zawodników w dniu meczu znajduje się w infografice obok.

W dni niemeczowe można pozwolić sobie na więcej luzu, ale z uwzględnieniem potrzeb własnego organizmu. Wielu zawodników po wykonaniu badań MRT dowiedziało się, że nie może spożywać pewnych produktów, które do tej pory często znajdowały się w ich diecie.  „Karol zawsze jadł łososia i jajka, a później miał problemy zdrowotne. Okazało się, że powinien z nich zrezygnować. Pomogło! Karol nadal gra, jest świetnie zbudowany i dobrze się czuje” – zdradza Paweł, dzięki któremu kielczanie wciąż pogłębiają swoją wiedze na temat żywienia. „Kiedyś na przykład Uros jadł to, co chciał, a teraz świadomie do tego podchodzi. Nie ma celiakii, ale zniwelował gluten i dużo lepiej się czuje. Je także coraz więcej warzyw. Filip Ivić od początku super się odżywia, je dużo ryb. Mnie to sprawia ogromną przyjemność, gdy widzę, że chłopaki się edukują”.

Poszczególni zawodnicy o swoich upodobaniach żywieniowych opowiadają w serii #foodvlog – produkcji telewizji klubowej PGE VIVE Kielce poświęconej diecie, która dostępna jest na naszym kanale YouTube. Paweł Ryckiewicz natomiast w kilku zdaniach naświetla zawiłości kulinarnego świata zdrowego żywienia. „Jeżeli nie będziesz za bardzo kombinować ze smakami, co jest problemem większości kucharzy w Polsce, to bardzo fajne, proste danie zawsze się obroni. Makaron na przykład podaj z oliwą, warzywami i rukolą, która wzmocni charakter makaronu. Szparagi gotuj w niskiej temperaturze, z masłem, wtedy nie stracą wartości odżywczych i będą chrupiące. Kuchnia jest prostą dziedziną. Nasi chłopcy już to wiedzą, potrafią jeść i doceniają to.”

Tekst pochodzi z dwudziestego szóstego numeru informatora meczowego #dawajDAWAJ, przygotowanego na mecz z Azotami Puławy (20.05.2018r.).

#dawajDAWAJ nr 26