12.12.2018, 11:56
#dawajDAWAJ

#dD 29: Sześciu wspaniałych. Nowi zawodnicy PGE VIVE Kielce w sezonie 2018/2019

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska

  • Anna Benicewicz -Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

No dobrze, to jaka jest Twoja największa wada? – nad tym pytaniem Arciom zamyśla się dłuższą chwilę.

- Wiesz co? Ja to nie mam wad – mówi – Jestem idealny!

- O proszę, Ty, Vlad, też? – siedzimy na trybunach Hali Legionów przed jednym z treningów zespołu, wypełniając ankiety do pierwszego w tym sezonie numeru magazynu #dawajDAWAJ. Arciom rozumie niemal wszystko i sam świetnie mówi po polsku, podczas gdy Vlad jeszcze niezbyt pewnie czuje się w rozmowie, dlatego jego starszy o trzy miesiące kompan z Białorusi, pomaga nam w wypełnieniu kwestionariusza.

- Tak, ja chyba też – uśmiecha się szeroko.

Gdzie ci mężczyźni? Na Białorusi, Pani Danusiu! Orły, sokoły, herosy, chodzące ideały.

KULESH KWESTIONARIUSZBiałoruski duet to tylko jedna trzecia nowej siły PGE VIVE Kielce w tym sezonie. Obok Arcioma Karaloka i Uladzislaua Kulesha, do drużyny dołączyli Serb Vladimir Cupara, Hiszpan Angel Fernandez Perez, Chorwat Luka Cindrić i on, jedyny polski rodzynek w tym gronie, Arkadiusz Moryto. Ogromną pociechę będziemy mieli z nich w Kielcach. Na treningach aż przyjemnie patrzeć, jak fajny zespół stanowią, choć jeszcze przecież prawie w ogóle się nie znają. Niestety, Vlada od początku prześladuje pech.

Najpierw miał problemy z wizą i do treningów dołączył dopiero po dziesięciu dniach okresu przygotowawczego, a potem, tuż przed rozpoczęciem gier o punkty, niefortunnie upadł na wieczornych zajęciach w Hali Legionów i doznał poważnej kontuzji, która wykluczy go z treningów na około trzy miesiące.

To bardzo rzadki uraz – wytłumaczy nam później klubowy lekarz, Marcin Baliński – Na szczęście, pozastawowy, zwichnięcie głowy kości strzałkowej, powinno się to dobrze goić. Trudna to sytuacja dla Vlada, który całe życie spędził na Białorusi, gdzie od początku swojej kariery grał i trenował w jednym klubie, SKA Mińsk, a podczas swojej pierwszej poważnej życiowej podróży zagranicznej, na dzień dobry doznaje kontuzji. To bardzo ułożony, ambitny chłopak o niesamowitych warunkach (206 cm wzrostu!) i z pewnością kibice już nie mogą się doczekać, aż obejrzą go na żywo na kieleckim parkiecie.

Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Mamy jeszcze pięć innych nowych twarzy, które wzbogacą zespół Mistrzów Polski w tym sezonie. Każda z nich to inna historia, która właśnie pisze kolejne wersy w naszym mieście. W naszym klubie. W naszej drużynie.
KARALOK KWESTIONARIUSZ

W przypadku Arcioma, z tym pisaniem już na samym początku pojawiają się trudności.

Artsem czy Arciom, jak zapisywać Twoje imię? – pada pytanie na jednym z pierwszych spotkań prasowych. W różnych dokumentach można znaleźć mnóstwo różnych wersji imienia i nazwiska Białorusina, Arciom, Artsiom, Artsem, Artem, Karalek, Karalok, Karaliok… I jaką tu wersję wybrać?

Jak chcesz – odpowiada beztrosko zawodnik. Widać, że łaciński świat zrobił już z jego nazwiskiem chyba wszystko – W oficjalnych dokumentach figuruję jako Arciom Karalok, ale w anglojęzycznych mediach jestem Artsemem Karalekiem, tak zresztą też nazywam się na swoim Instagramie. We Francji też byłem Artsemem, bo tak było łatwiej tamtejszym kibicom, ale w domu mówią do mnie Arciom. Tu, w Polsce, to chyba nie będzie problem, więc wolałbym, żeby nazywać mnie więc Arciomem.

A zatem Arciom. Arciom sprawia wrażenie nieco zamkniętego w sobie, ale po chwili rozmowy okazuje się, że to bardzo otwarty, chętny do rozmowy i polemiki z dziennikarzami zawodnik. Na pewno nie będzie potulnie odpowiadał na pytania, przytakując z grzeczności na nowym terenie. To chłopak, który ma swoje zdanie, myśli, analizuje, a przede wszystkim, jest bardzo skoncentrowany na celu, dla którego tu przyjechał.

Hobby? Nie mam czasu na hobby, moje życie to treningi! – odpowiada na pytanie o zainteresowania, które należy wpisać do jego profilu na stronie internetowej. – Idealny poranek? To taki, gdy po śniadaniu idę na ciężki trening!

W rankingu zbijających z tropu odpowiedzi wygrywa jednak zdecydowanie Vladimir Cupara.

CUPARA KWESTIONARIUSZ

- Jaka jest Twoja największa wada?

Hmm.. wiesz co, wierzę w ludzi – mówi tonem dziewiętnastowiecznego romantyka.

- Ej, to chyba zaleta? – pytam z uwagą.

- Nie, nie, uwierz mi, to wada – Vlada uśmiecha się pod nosem.

Ostatnie trzy lata spędził w Hiszpanii, gdzie był jednym z najlepszych bramkarzy ligi ASOBAL. Lipiec upłynął mu aktywnie, gdy m.in. dzielił się swoim doświadczeniem z młodymi bramkarzami na obozie w Chorwacji, a od sierpnia rozpoczął treningi z drużyną PGE VIVE Kielce. Lubi grać w szachy, a gdyby mógł skorzystać z wehikułu czasu, najchętniej przeniósłby się do czasów II wojny światowej, a potem w lata 70. XX wieku.

- Wtedy ludziom chyba żyło się lepiej bez telefonów, komputerów i całej tej technologii – mówi z przekonaniem.

FERNANDEZ KWESTIONARIUSZ

Z Hiszpanii przybył do nas także Angel, który z pewnością świetnie odnajdzie się w zespole. Jest trzecim hiszpańskim zawodnikiem, obok Julena i Alexa, równie otwartym i entuzjastycznie nastawionym do nauki języka. Sympatyczny skrzydłowy już na pierwszej konferencji po wznowieniu treningów latem rozbawił dziennikarzy swoimi lingwistycznymi popisami.

I want to mówić po polsku! Jeden, dwa, csy, ctery, poniesjalek, wtorek, sroda, zwartek, piontek! – wymieniał beztrosko kolejne wyrazy, dobrze się przy tym bawiąc – Będę uczył się polskiego! Za dwa, trzy miesiące, myślę, że już będę śmigał.

Z pewnością sprawdzimy!

Choć początkowo nic tego nie zapowiadało, bardzo dobrze z językiem radzi już sobie Luka Cindrić. Chorwata spotkaliśm na ostatnim turnieju Final Four w Kolonii, gdy bronił jeszcze barw Vardaru, i wówczas z miną niewiniątka twierdził, że nie rozumie ani po polsku, ani po angielsku, więc w rozmowie pomagał nasz były zawodnik Ivan Cupić. Na pierwszym spotkaniu z mediami w Kielcach, z zawadiackim błyskiem w oku mówił, że boli go gardło i tym razem w pogawędce pomagał Ficio, ale szybko Luka się rozkręcił i pokazał, że niezły z niego żartowniś, trzeba więc mocno się pilnować, by nie zostać wpuszczonym w maliny.

CINDRIĆ KWESTIONARIUSZ
Na boisku natomiast włącza tryb „kosmos”. Już podczas pierwszych meczów sparingowych pokazał, że będzie z niego ogrom pożytku w Kielcach. Koledzy z drużyny nie mogą się go nachwalić.

Wiesz co jest najgorsze? – Lijek w swoim stylu podpuszcza swoją retoryką - Ty ciężko pracujesz, by przełożyć schematy wyuczone na treningu na boisko, a Luka bierze piłkę i wykonuje ćwiczenie, jakby to robił przez całe życie. To boli! Ale cieszę się, że gra w żółtej koszulce razem ze mną, a nie stoi po przeciwnej stronie barykady.

Dobrze też wreszcie mieć po swojej stronie jeden z największych talentów polskiej piłki ręcznej, Arkadiusza Morytę. Prawoskrzydłowy
w poprzednim sezonie, w barwach Zagłębia Lubin, zdobył tytuł Króla Strzelców PGNiG Superligi, zostając jednocześnie najmłodszym najlepszym snajperem w historii tych rozgrywek, a rok wcześniej otrzymał tytuł Skrzydłowego Sezonu 2016/2017!

MORYTO KWESTIONARIUSZ

Jeszcze kilka lat temu Arek przyjeżdżał z Krakowa jako kibic na mecze kielczan w Hali Legionów, polując z aparatem na swojego idola, Ivana Cupicia, a teraz sam może grać na jego pozycji w klubie Mistrzów Polski. Ogromna ambicja to jednocześnie jedna z jego największych zalet i wad. Jak sam twierdzi, za wszelką cenę chce wszystko wygrywać i każdą rywalizację traktuje na serio.

Nie chcę wchodzić do zespołu jako chłopak, który marzył o tym, by w niej grać, ale jako zawodnik, który ma coś dać temu zespołowi! – mówi.

I wszyscy jesteśmy pewni, że da nam mnóstwo pięknych emocji, które wspólnie przeżyjemy w tym sezonie. Tak jak i pozostała piątka. I cała reszta zespołu. I sztab szkoleniowy. I kibice na trybunach, i sponsorzy. Bo wszyscy po raz kolejny gramy razem.

Tekst pochodzi z dwudziestego dziewiątego numeru informatora meczowego #dawajDAWAJ (wrzesień 2018).

dd wrzesień 2018