Paweł Paczkowski trafi do Veszprem! P. Paczkowski: Ahoj przygodo!
- Magda Pluszewska
- Tekst
- Grzegorz Trzpil
- Foto
Klub oficjalnie potwierdza informacje o wypożyczeniu Pawła Paczkowskiego do Telekomu Veszprem od przyszłego sezonu. Prawy rozgrywający komentuje decyzję o swojej najbliższej przyszłości. „Gdybym został w Kielcach, na pewno bardzo bym się cieszył, ale z wyjazdu do Veszprem też jestem bardzo zadowolony” – mówi – „Ahoj przygodo!”.
Na początku stycznia mamy kolejne wieści transferowe! Od sezonu 2019/2020 wypożyczony obecnie do Motoru Zaporoże Paweł Paczkowski przeniesie się na Węgry, gdzie zostanie wypożyczony do Telekomu Veszprem. Umowa obejmuje rok z możliwością przedłużenia na kolejny rok.
Prawy rozgrywający trafił do Kielc w 2014 roku i wówczas został wypożyczony do francuskiej Dunkierki. W latach 2015-2017 grał w PGE VIVE, a następnie wyjechał na wypożyczenie do Motoru Zaporoże, gdzie będzie występował do końca obecnego sezonu.
W minionym tygodniu Paweł Paczkowski brał udział w wygranym przez Polskę turnieju 4NationsCUP, zdobywając dwie bramki z pierwszym meczu zawodów z Japonią. W spotkaniu finałowym z Rumunią nie wystąpił ze względu na uraz łokcia.
Do Veszprem po zakończeniu sezonu 2017/2018 przeniósł się z Kielc Manuel Strlek, a w lipcu 2019 r., poza Pawłem Paczkowskim, do wicemistrzów Węgier dołączy Vladimir Cupara.
PGE VIVE Kielce: Jak to się stało, że od sezonu 2019/2020 trafisz akurat do Veszprem?
Paweł Paczkowski, rozgrywający PGE VIVE Kielce, obecnie wypożyczony do Motoru Zaproże: To była ciekawa sytuacja. Byłem już dogadany z jednym z klubów z Bundesligi i w zasadzie powiedziałem już „tak”, ale następnego dnia odezwało się do mnie Veszprem. Postanowiłem więc zmienić decyzję, bo Veszprem to jeden z najlepszych klubów na świecie i z takiej okazji grzechem byłoby nie skorzystać, nie spróbować swoich sił, zwłaszcza, że po rozmowie z trenerem Davisem stwierdziłem, że nie będę tam piątym kołem u wozu. Trener widzi mnie jako pełnoprawnego członka swojej drużyny.
Na czym więc będzie polegać Twoja rola w zespole? Podkreślmy też, że trener Davis ma kontrakt 1+1 i sam będzie musiał zawalczyć o swoją pozycję.
No tak, nie wiadomo na jak długo pozostanie w klubie, zresztą Veszprem to miejsce dosyć gorące, z dużymi oczekiwaniami, dlatego rola trenera nie należy do najłatwiejszych w takim zespole. Jeśli o mnie chodzi, to z tego, co mi wiadomo, Laszlo Nagy, kończy karierę i ja wspólnie z Kentem Robinem Tönnesenem mielibyśmy tworzyć parę praworozgrywających.
A czy pojawił się temat powrotu do Kielc?
Jakiś temat był, ale zdecydowaliśmy, że jeżeli chodzi o mój rozwój, to moje odejście da mi więcej, niż pozostanie w Kielcach.
Czyli jak na razie odpowiada Ci rola handballowego obieżyświata?
Mam ambiwalentne uczucia co do tej roli (śmiech)! Z jednej strony chciałbym się gdzieś ustabilizować i zostać w jednym miejscu na dłużej niż dwa lata, bo dwa lata to taka moja górna granica jeśli chodzi o pozostawanie w jednym klubie. Z drugiej strony ahoj przygodo (śmiech)! Życie piłkarza ręcznego jest dosyć krótkie i dobrze jest zobaczyć trochę świata, pozwiedzać, poznać nową kulturę, nowe miejsca. Można na to wszystko patrzeć dwubiegunowo, ja staram się z każdej sytuacji wyciągać wiele pozytywów. Gdybym został w Kielcach, na pewno bardzo bym się cieszył, ale z wyjazdu do Veszprem też jestem bardzo zadowolony.
To w takim razie, jeśli pozostać na dłużej, to w Kielcach czy w Veszprem?
Nie wiem (śmiech)! Ciężko powiedzieć, takie bogactwo wyboru każdy zawodnik chciałby mieć.
A czy była opcja pozostania w Zaporożu?
Tak, Motor bardzo chciał, żebym został, ale jakiś miesiąc temu przekazałem klubowi swoją decyzję, że nie mam zamiaru tego robić, że chcę spróbować swoich sił w innym miejscu, choć wtedy nie wiedziałem jeszcze w jakim.
Dlaczego nie chciałeś zostać? Masz w klubie naprawdę niezłą pozycję.
Zgadza się, mam tam fajną pozycję, ale chciałem spróbować sił w silniejszej drużynie lub w silniejszej lidze. Pomimo tego, że Motor jest bardzo dobrym zespołem, pozostanie w nim nie zadziałałoby najlepiej w kwestii mojego rozwoju.
Tymczasem jesteś świeżo po zgrupowaniu kadry, które opuściłeś z urazem łokcia. To coś poważnego?
Prawdopodobnie nie. Pojutrze mam badania, ale tak naprawdę myślę, że wszystko jest już w porządku. Wydaje mi się, że moje opuszczenie zgrupowania to było bardziej dmuchanie na zimne – choć to oczywiście tylko moje zdanie, nie chciałbym sam stawiać jednoznacznej diagnozy. Z tego co czuję, a mam pewne doświadczenia na płaszczyźnie kontuzji, to myślę, że wszystko będzie okej. Jak wrócę na Ukrainę, prawdopodobnie zacznę normalnie przygotowania do drugiej części sezonu razem z drużyną.