30.01.2019, 19:51
News Mecz

Górnik pokonany! Świetni bramkarze, doskonały Kulesh!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

pluszewska 2

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

W meczu 15. serii PGNiG Superligi zespół PGE VIVE Kielce pokonał na wyjeździe NMC Górnik Zabrze 32:24. Kielczanie ponownie musieli radzić sobie bez wielu zawodników, wychodząc na parkiet gospodarzy zaledwie w jedenastu. Zabrakło Alexa Dujshebaeva, Julena Aginagalde, Angela Fernandeza, Arcioma Karaloka oraz kontuzjowanych Daniela Dujshebaeva i Luki Cindricia. Do gry wrócił natomiast Marko Mamić, który w tym meczu występował głównie w defensywie, ale w jednej z kontr zdobył także jedno trafienie. Świetne spotkanie rozegrał Uladzislau Kulesh, autor dziewięciu trafień, a w bramce solidnie wypadli obaj nasi bramkarze, Filip Ivić i Vladimir Cupara.

NMC Górnik Zabrze – PGE VIVE Kielce 24:32 (14:14)

NMC Górnik Zabrze: Galia, Kazimier, Kornecki – Daćko 6, Tomczak 2, Gromyko 1, Sluijters 7, Czuwara, Pawelec, Buszkow 4, Gliński 2, Gogola 1, Kubała 1, Sićko, Adamuszek

PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara – Jurecki 2, Bis 2, Jachlewski 8, Janc 4, Lijewski 3, Jurkiewicz 1, Kulesh 9, Moryto 2, Mamić 1

Pierwsza siódemka: Ivić – Janc, Lijewski, Jurecki, Bis, Kulesh, Jachlewski

 

Pod nieobecność kilku rozgrywających, podobnie jak w Opolu, na środku rozegrania w naszej ekipie rozpoczął Michał Jurecki. Kapitan PGE VIVE z powodzeniem kierował atakiem swojego zespołu, a jego wykończeniem zajął się w pierwszych minutach Uladzislau Kulesh, który raz za razem z chirurgiczną precyzją i ogromną siłą pokonywał Mateusza Korneckiego. Białorusin do dwunastej minuty meczu był jedynym zawodnikiem zdobywającym bramki dla naszej drużyny, zapisując na koncie cztery trafienia. W zespole gospodarzy siła rażenia rozkładała się na kilku graczy, m.in. Marka Daćkę i Iso Sluijtersa, a dzięki przytomności podopiecznych Rastislava Trtika w chwilach dekoncentracji kielczan, w początkowym etapie spotkania zabrzanie objęli prowadzenie 6:4.

Wówczas zareagował trener Talant Dujshebaev, prosząc o czas. Po powrocie na parkiet w zdobywaniu kolejnych bramek Vlada Kulesha wyręczył Michał Jurecki, dwukrotnie trafiając do siatki Górnika, ale Białorusin wybitnie wyrywał się do bramki, imponując zasięgiem i siłą, po chwili dokładając kolejny, już piąty swój celny rzut i wyrównując rezultat na 7:7.

Od samego początku na parkiecie, w żółto-biało-niebieskich barwach zameldował się Marko Mamić. Chorwat, wspólnie z Mariuszem Jurkiewiczem, wbiegał na boisko jedynie do obrony. We dwóch, zawodnicy ci zmieniali do defensywy Bartłomieja Bisa i Michała Jureckiego. Gdy na prawym skrzydle z czasem pojawił się Arkadiusz Moryto, rozpoczynający na tej pozycji Blaz Janc przesunął się na rozegranie. W defensywie, ci dwaj skrzydłowi, z Krzysztofem Lijewskim u boku, pilnowali lewej połówki boiska.

Tymczasem, zabrzanie stawiali kielczanom naprawdę silny opór i po krótkim okresie remisu, ponownie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Gra była bardzo szybka, obfitująca w kontrataki z obu stron. Ze strony gospodarzy kontry te dwukrotnie kończyły się łatwymi trafieniami do pustej bramki ze względu na ściąganie Filipa Ivicia na czas ataku w osłabieniu. Chorwat nie miał szans na interwencję w tych sytuacjach, a w ogóle w pierwszej części spotkania, podobnie jak w Opolu, sprawował się bardzo dobrze, utrzymując niemal 40% skuteczność i broniąc m.in. rzut karny Bartłomieja Tomczaka.

Na kilka minut przed przerwą kielczanie znów zdołali doprowadzić do remisu, tym razem 13:13 i remisem, lecz w wymiarze 14:14, zakończyli pierwszą połowę. Ostatnią bramkę w tej części spotkania zdobył Bartłomiej Bis. Chwilę wcześniej swoje trafienie w kontrze zaliczył też wracający po kontuzji Marko Mamić. Wytchnienie przyszło w samą porę, bo po półgodzinnej gonitwie na dobrym, ligowym poziomie zawodnicy obu drużyn zasłużyli na choćby odrobinę odpoczynku.

Efektownie chcieli rozpocząć drugą połowę gospodarze, ale nie wyszła im wrzutka, w efekcie czego, w kontrataku wynik tej części gry otworzył Mariusz Jurkiewicz. Od tego się zaczęło, bo po kilku minutach prowadziliśmy już 18:15, a o przerwę poprosił szkoleniowiec Górnika, Rastislav Trtik. Nie pomogło, bo kielczanie wykorzystywali każdy błąd rywali i po kwadranie prowadzili 24:17. Mecz momentalnie zmienił charakter, w dużej mierze dzięki Vladimirowi Cuparze, który pojawił się w naszej bramce w drugiej połowie, broniąc akcję za akcją. Przy wspomnianym wyżej wyniku, w czterdziestej siódmej minucie Cupi miał dokładnie 60% skuteczności!

W tej części gry Mistrzom Polski wychodziło niemal wszystko. Tym razem to Mateusz Jachlewski i Arkadiusz Moryto zdobywali łatwe trafienia do pustej bramki zabrzan. Rastislav Trtik zmuszony był ponownie interweniować, rzucając na stolik sędziowski zielony kartonik i próbując na nowo ustawić grę swojego zespołu. Na dziesięć minut przed końcem spotkania kielczanie prowadzili już jednak ośmioma trafieniami (26:18) i niewiele było tu do zdziałania. Niemniej, podrażnieni i zmotywowani przez swojego szkoleniowca zawodnicy Górnika konsekwentnie dokładali kolejne trafienia, dobrze współpracując z kołowym, Markiem Daćko, a także uruchamiając swoje działo o długim zasięgu, Iso Sluijtersa, w konsekwencji psując nieco statystyki Vlada Cupary. Najważniejsze jednak, że drużyna PGE VIVE Kielce nie dała sobie wyrwać z rąk pewnego zwycięstwa i zakończyła pierwsze ligowe spotkanie w 2019 roku rezultatem 32:24.