22.03.2019, 16:13
News Młodzież

O krok od zwycięstwa! Piękna walka juniorów z Płockiem!

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

  • Karolina Zielonka
  • Tekst

karolina zielonka (1)

Bardzo niewiele zabrakło młodym kielczanom do zwycięstwa w drugim dniu polsko-węgierskiego Turnieju Przyjaźni. PGE VIVE przegrało z Orlen Wisłą Płock 31:32, do ostatnich sekund walcząc o odwrócenie losów spotkania. W drugim meczu, Pick Szeged wyżej, bo pięcioma bramkami poknało Telekom Veszprem. Jutro ostatni dzień turnieju, zapraszamy do Hali Legionów na końcowe rozstrzygnięcia!

PGE VIVE Kielce – Orlen Wisła Płock 31:32 (16:15)

PGE VIVE Kielce: Wałach 1, Wodecki – Urbanowski 6, Siołek, Bandrowski, Fąfara 2, Murzec 5, Wójcik 6, Surgiel, Kordos 1, Mazur 1, Cender, Szaniawski 2, Włodarski 6, Cieszkowski, Balawejder, Zdziech 1

Orlen Wisła Płock: Więckowski – Zagroba, Lemanowicz 3, Goleniewski, Pedryc 2, Petyn 2, Fuksiński 1, Fabianowicz 4, Grabowski 2, Kowalski 2, Ziemiński, Czapliński 3, Stawecki, Zadrożny 1, Jankowski 5, Ludwiczak, Glinka 1

Od pierwszej minuty spotkania w bramce zameldował się Miłosz Wałach, który najpierw obronił rzut płocczan z ataku, a po chwili odbił kontrę. Nasi zawodnicy nie mogli przebić się przez bardzo szczelną obronę Orlenu Wisły. Albo trafiali w blok, albo przeciwnicy przechwytywali piłkę w trakcie podań. PGE VIVE nie dawało sobie również rady w obronie. Zawodnicy grali bardzo nerwowo, faulowali. Sędziowie podyktowali dwa rzuty karne dla niebiesko - biało – niebieskich. Wynik wynosił już 3:6, ale wówczas w naszej bramce znów zaczął udanie interweniować Wałach, dzięki któremu kielczanie rozpoczęli niwelowanie start. Przodował w tym Tomasz Kordos, który zdobył dwa trafienia w szybkich kontrach. Na tablicy wyników widniał już rezultat 9:11.

Chwilę później, w dwudziestej szóstej minucie, szczęście uśmiechnęło się do naszych zawodników. Gracz Płocka, Jakub Glinka, obił poprzeczkę naszej bramki, piłkę złapał Dominik Urbanowski i ile sił w nogach pobiegł pod bramkę rywali. Udało mu się pokonać Jakuba Więckowskiego i stanęliśmy przed szansą wyrównania wyniku. Ponownie rzut z dystansu obronił Miłosz, dzięki temu mogliśmy wyprowadzić zorganizowany atak. Z koła trafił Filip Zdziech, lecz sekundę przed rzutem trener Aleksander Litowski poprosił o czas i bramka nie została uznana. Nie udało nam się zdobyć punktu z ataku, lecz w obronie dwukrotnie piłkę wyłuskał Michał Włodarski. Pierwszym razem podał przez całe boisko do Michała Murca, po chwili do Filipa Zdziecha i na przerwę schodziliśmy z jednobramkową przewagą 16:15.

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy od dwóch celnych rzutów na pustą bramkę ekipy z Płocka. Wykonawcą jednego z nich był Miłosz Wałach, który popisał się niezwykłą celnością, rzucając ze swojego pola bramkowego. Dodatkowo, bramkę zdobył Wiktor Wójcik i wyszliśmy na prowadzenie 20:16. Niestety, tak, jak szybko je zdobyliśmy, tak szybko je straciliśmy. Wykonując banalne błędy w ofensywie i defensywie, płocczanie w mgnieniu oka odrobili starty i w czterdziestej siódmej minucie doprowadzili do remisu 25:25. To nie był koniec - ponownie Płock wrzucił drugi bieg i odskoczył żółto – biało – niebieskim na cztery trafienia. Wydawało się, że stoimy już na przegranej pozycji, ale zaczęliśmy lepiej grać w ataku. Po rzutach Macieja Fąfary, dwóch Michała Murca oraz udanej interwencji Miłosza, doprowadziliśmy do wyniku 30:31. W ostatnich sekundach nie wykorzystaliśmy błędu płocczan i ponieśliśmy minimalną porażkę 31:32.

Zabrakło nam zimnej głowy - ocenił trener PGE VIVE Kielce, Aleksander Litowski - Mecz mogliśmy wygrać, ale niestety taki jest sport i popełniliśmy dużo więcej błędów niż Płock, co odbiło się na wyniku. Mimo wszystko nie możemy się wstydzić. Przegraliśmy jedną bramką z obecnym Mistrzem Polski.

Jutro, w ostatni dzień turnieju, młodzi kielczanie zagrają z najlepszym jak dotąd zespołem zawodów, Pickiem Szeged.

Myślałem, że faworytem turnieju będzie Veszprem - przyznał po dzisiejszym dniu bramkarz PGE VIVE, Miłosz Wałach - dziś Pick super zagrał w obronie. My już graliśmy z nimi na turnieju na Węgrzech, tam dopiero samą końcówkę wysoko przegraliśmy. To, że my mamy na koncie dwie porażki, a oni dwa zwycięstwa, nic nie znaczy.

 

Telekom Veszprem – Pick Szeged 20:25 (11:11)

Telekom Veszprem: Nagy, Palasics – Szava 1, Markovics, Nkousa, Bakos, Szranka 1, Gombai, Czegledy, Csanyi, Hornyak, Melnyicsuk 3, Krucz 2, Szuharev 1, Dobi 2, Bendicsek 9

Pick Szeged: Marczika, Gemes – Lorincz 11, Jozsa, Csiki 2, Nagy 2, Serfozo 2, Rea 1, Bajusz 1, Balan 1, Kurai 1, Tokes 4, Oltvanyi

Nieoczekiwanie rozpoczęło się spotkanie pomiędzy ekipami z Węgier. Przed pierwszym gwizdkiem, teoretycznie większe szanse na zwycięstwo posiadała ekipa Telekomu Veszprem. Przeważali oni warunkami fizycznymi nad swoimi przeciwnikami i posiadali "dłuższą ławkę". Jednak to przekonanie okazało się być mylne. Od pierwszej minuty meczu prowadzenie objął Pick Szeged. Udało mu się to za sprawą Barnabasa Malczika, który bronił jak natchniony. W głównej mierze dzięki niemu w trzynastej minucie spotkania Szeged prowadził 2:6.

Wówczas o czas poprosił trener Telekomu Istvan Gulyas. Jego wskazówki okazały się trafne, gdyż po ich otrzymaniu Pick zdobył dwie bramki z rzędu. W tej połowie to bramkarze grali pierwsze skrzypce. W szesnastej minucie Barnabas Marczika i Benedek Nagy popisywali się swoimi umiejętnościami. Obaj obronili rzuty karne w identyczny sposób. Wyczekiwali do trzeciego zamachnięcia rzucającego i odbijali piłkę prawą, ugiętą nogą. Barnabas, podczas jednej z akcji powtórzył wczorajszy wyczyn. Znów rzucił się w stronę piłki, skierowanej w okienko bramki, niczym rasowy bramkarz piłki nożnej. Możemy powiedzieć, że ta interwencja jest znakiem firmowym Węgra!

Gdy Telekom zbliżył się na jedno trafienie, szkoleniowiec Picku, Peter Velky, poprosił o czas. Po nim jednak lepiej rozpoczęli grać przeciwnicy. Po celnych trafieniach Akosa Bendicseka oraz Bencego Hornyaka, Veszprem wyszło na prowadzenie w wysokości dwóch trafień. Ich dominacja nie trwała długo. Ponownie o swoim istnieniu przypomniał bramkarz Segedynu, Barnabas Marczika, który wybronił dwa rzuty, a jego koledzy trafiali w ataku. Fenomenalne dwie bramki zdobył obrotowy Marcel Lorincz, który leżąc prawie na parkiecie, pokonał Benedeka Nagy. Dzięki niemu, po pierwszych trzydziestu minutach widniał remis 11:11.

Druga część meczu okazała się być dominacją Picku Szeged. Veszprem tylko chwilami pokazywało przebłyski lepszej gry. Stało się to za sprawą, fenomenalnego w tym spotkaniu, Barnabasa Marcziki, który ponownie zamurował bramkę. Odbił większość rzutów przeciwników, a po swoich udanych interwencjach wylewał z siebie falę krzyku, która pokazywała jak bardzo cieszył się ze swojej świetnej dyspozycji. Veszprem próbowało znieść uśmiech z twarzy Marczika, lecz nieudanie, gdyż ich rzuty najczęściej trafiały w bandy stojące po obu stronach bramki. To spotkanie pewnie wygrała ekipa Picku Szeged, stwarzając w tym turnieju niemałą niespodziankę.

Zagraliśmy o wiele lepiej niż w pierwszym meczu przeciwko ekipie Orlenu Wisły Płock. Mocniej staliśmy w obronie i głównie dzięki temu aspektowi, udało nam się osiągnąć zwycięstwo – skomentował środkowy rozgrywający Picku Szeged, Krisztian Serfozo.

KLASYFIKACJA TURNIEJU PRZYJAŹNI PO DRUGIM DNIU ROZGRYWEK

  1. Pick Szeged 4pk   57:51
  2. Telekom Veszprem 2 pkt   52:49
  3. Orlen Wisła Płock 2pkt 63:63
  4. PGE VIVE Kielce 0 pkt 55:64

W sobotę, 23 marca, odbędą się dwa ostatnie mecze Turnieju Przyjaźni. O godz. 10:30 Orlen Wisła Płock zmierzy się z Telekomem Veszprem, a dwie godziny później PGE VIVE Kielce podejmie Pick Szeged. Kielczanie mają jeszcze szansę na trzecie miejsce w zawodach. Zapraszamy do kibicowania podopiecznym Aleksandra Litowskiego! O godz. 13:45 rozpocznie się ceremonia zamknięcia turnieju z udziałem Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy oraz Prezydenta Węgier Janosa Adera.