20.08.2019, 09:54
Wywiad Zapowiedź

Bartosz Konitz: Super, że przyjeżdżacie, to dla nas duża frajda!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

We wtorek, 20 sierpnia, o godz. 20 kielczanie zagrają pierwszy sparing okresu przygotowawczego do sezonu 2019/20. W Nordfrost-Arenie ich rywalem będzie Wilhelmshavener HV, niemiecka drużyna, która kilka poprzednich sezonów grała w drugiej Bundeslidze, a obecnie będzie grała w trzeciej lidze niemieckiej. Drużyna jest dobrze znana Andreasowi Wolffowi, który przyjaźni się z jej kapitanem oraz jednym ze sponsorów i dobrze zna wielu miejscowych zawodników. Kibice żółto-biało-niebieskich również znajdą w ekipie naszych rywali znajomą twarz - od stycznia występuje w niej były rozgrywający PGE VIVE Kielce, Bartosz Konitz, który opowiedział nam o tym, jak trafił do Wilhelmshaven i o tym, czego możemy spodziewać się w dzisiejszym sparingu.

PGE VIVE Kielce: Jak to się stało, że w tym sezonie wylądowałeś w Wilhelmshaven?

Bartosz Konitz, zawodnik PGE VIVE Kielce w latach 2006-2010, obecnie zawodnik Wilhelmshavener HV: Grałem wcześniej prawie dwa lata w drugiej lidze, w VFL Eintracht Hagen. Kończył mi się tam kontrakt i powoli z żoną zaczęliśmy planować powrót do Holandii. Moja córka ma 8 lat, syn 5 lat, więc powoli chcieliśmy wrócić. Plan był już w zasadzie ułożony, ale w grudniu skontaktowało się ze mną Wilhelmshaven, które walczyło o utrzymanie w drugiej lidze. Propozycja była fajna, znałem tam kilku chłopaków. Rozmowy w domu nie były łatwe, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na tę drużynę. W styczniu przeprowadziłem się tam, na początku byłem sam, bo żona i dzieci zostały w Hagen, gdzie córka chodziła do szkoły. Teraz, od dwóch miesięcy jesteśmy już tutaj wszyscy razem, wszystko fajnie się układa. W klubie są fajne plany, włodarze pościągali dobrych zawodników, m. in. słoweńskiego bramkarza, Primoža Prošta. Zobaczymy, co przyniosą kolejne miesiące, bo będziemy grali w trzeciej lidze, dla wielu zawodników to coś nowego, ostatni raz grali na tym poziomie kilka lat temu.

Czy zespół został gruntownie przebudowany, czy na razie jest tylko kilka nowych twarzy?

Tylko kilka nowych twarzy, razem ze mną w styczniu przyszedł jeszcze jeden słoweński obrońca, a teraz opuściło nas dwóch, trzech młodszych zawodników, natomiast większość składu została taka sama. Wzmocniliśmy bramkę, to był punkt, który faktycznie potrzebował zmian, mamy teraz odpowiedniego człowieka z dużym doświadczeniem. Na dwóch pozycjach też mamy nowych zawodników, ale trzon składu z poprzedniego sezonu pozostał taki, jaki jest, raczej po prostu go rozszerzyliśmy.

Zakładam, że bezdyskusyjny cel numer jeden to powrót do drugiej ligi?

Zdecydowanie, graliśmy teraz kilka sparingów i uważam, że z taką drużyną, jaką obecnie mamy, nie mamy niczego do szukania w trzeciej lidze, to za mocny zespół. Od stycznia mamy nowych sponsorów, fajne plany na przyszłość, więc teraz skupiamy się na powrocie do drugiej ligi, a potem zobaczymy jak to się ułoży.

Jesteście na zupełnie innym etapie przygotowań, niż kielczanie, którzy dopiero co zakończyli zgrupowanie w Arłamowie. Wy tymczasem od początku sierpnia zasuwacie już po parkietach.

Zgadza się, w miniony weekend, w sobotę i w niedzielę, graliśmy pierwszą rundę Pucharu Niemiec (w sobotę Wilhelmshavener wygrał z HSG Bergische Panther 30:24, a w niedziele przegrał z TBV Lemgo Lippe 23:40 – przyp. red.). We wtorek gramy z Kielcami, a w piątek mamy już pierwszy mecz ligowy, więc to już w sumie końcówka okresu przygotowawczego. Widziałem, że Kielce dopiero zaczęły, zawodnicy ostro pracowali na obozie. Dla nas, dla całego klubu to duża frajda, że przyjeżdżacie. Wilhelmshavener to klub, który żyje piłką ręczną, czy pierwsza czy druga liga, kibiców nie brakuje, a dzisiejszy mecz był intensywnie promowany. Latem dołączył do Was Andi Wolff, w Niemczech to wielka postać i na pewno ludzie przyjdą, by zobaczyć też jego.

Czego można się po Was spodziewać?

Będzie ciężko, bo mamy kilka kontuzji w zespole, nie wiem, jak trener ułoży ten skład, bo w piątek gramy wspomniany wcześniej mecz ligowy i na niego głównie się nastawiamy. Po weekendowym wyjeździe czuć w nogach dwa mecze, które rozegraliśmy, ale dziś gramy u siebie, we własnej hali i na pewno będziemy chcieli się Kielcom postawić.

Wspomniałeś o wzmocnieniu bramki przez Primoža Prošta, jakie jeszcze atuty posiadacie?

Na pewno na rozegraniu mamy chłopaków, którzy przez dłuższy czas walczyli w drugiej lidze i moim zdaniem prezentują wysoki poziom. Mamy też dużo talentów, współpracujemy z Füchse Berlin – młodzi, utalentowani zawodnicy, którzy tam nie łapią się do składu, przychodzą do nas. To fajna, młoda drużyna i chłopcy na pewno będą chcieli się pokazać.

Bartosz Konitz na rozegraniu też chyba pokaże, na co go stać?

Mam nadzieję, na pewno cieszę się, że spotkam się z chłopakami (śmiech). Mecze z Kielcami zawsze są fajne, bo to drużyna, która co roku walczy w Lidze Mistrzów, więc super się z nią zmierzyć. Naprawdę cieszę się, że wpadacie do nas. Przez ostatnie lata wiele się zmieniło, gdy ja byłem w Kielcach, dopiero się to wszystko zaczynało. W tym momencie Kielce to jedna z najlepszych drużyn w Europie.

Na co, Twoim zdaniem, stać w tym roku kielczan?

Myślę, że Bertus fajnie ułożył drużynę, poczynił wzmocnienia młodymi zawodnikami na przyszłe lata. Widać, że ponownie szykuje się mocna drużyna. Podobnie jak w poprzednim sezonie, na pewno Final4 jest w zasięgu i czuję, że będzie walka o trofeum Ligi Mistrzów.