27.09.2019, 12:28
Zapowiedź

Rywal, którego nie można lekceważyć

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Tomasz Fąfara
  • Foto

Tomasz Fąfara

Po dwóch kolejkach Ligi Mistrzów kielczanie mają na koncie remis z THW Kiel, zwycięstwo z Motorem Zaporoże i trzy punkty. Czas na kolejne! Najbliższa okazja na ich zdobycie nadarzy się jutro w Porto.

 Zespół PGE VIVE Kielce miał sporo czasu na przygotowania do najbliższego spotkania. Po niedzielnym meczu z Motorem Zaporoże, wygranym 33:26, w grafiku nie pojawił się żaden mecz ligowy, więc drużyna mogła skupić się na treningach i analizowaniu kolejnego przeciwnika, z którym jutro, 28 września, o godz. 20 zmierzą się w Portugalii.

Drużyna FC Porto Sofarma to aktualni mistrzowie tego kraju, którzy w zeszłym sezonie wrócili na tron po trzech sezonach. W całej swojej historii tytułów mistrzowskich uzbierali w sumie 21, dokładając do nich 8 Pucharów Portugalii. Z takimi osiągnięciami na rodzimym podwórku nasi sobotni rywale chcieliby w końcu osiągnąć coś znaczącego w Lidze Mistrzów, gdzie do tej pory nie udało im się jeszcze opuścić fazy grupowej. W zeszłym roku w ogóle ich w niej nie było, brali natomiast udział w rozgrywkach EHF Cup, docierając aż do Final4.

Ten fakt bardzo dobrze o nich świadczy w kontekście poziomu sportowego – mówi trener Talant Dujshebaev, który kilka lat temu właśnie meczem z Porto rozpoczynał swoją kadencję w zespole Mistrzów Polski. Jego podopieczni pokonali wówczas Portugalczyków 35:30 – Doskonale pamiętam ten mecz, ale wtedy to był zupełnie inny zespół. Został z niego chyba tylko bramkarz i obrotowy Alexis Borges, który w międzyczasie grał chwilę w Barcelonie. My też od tamtej pory bardzo się zmieniliśmy, jeśli się nie mylę, w składzie zostali tylko Krzysztof Lijewski i Mateusz Jachlewski.

Fakt, obie drużyny mocno odmieniły swoje personalia, ale o ile w ekipie Mistrza Polski w ostatnich latach wciąż dokonywała się rewolucja kadrowa, o tyle w zespole FC Porto Sofarma w porównaniu do zeszłego sezonu nie zmieniło się prawie nic. Klub opuścił jedynie rozgrywający Leandro Semedo, w którego miejsce przyszedł Ruben Ribeiro. Nasi rywale, prowadzeni przez szwedzkiego multimedalistę, Magnusa Anderssona, stabilizują się więc w mieszance portugalsko-kubańskiego temperamentu i skandynawskiej szkoły handballu.

Porto to zespół fizyczny, w obronie grający 6-0 – wyjaśnia bramkarz PGE VIVE, Mateusz Kornecki –  Trener jest Szwedem i jak większość Szwedów preferuje właśnie tę defensywę, opierając grę na obrotowych i szybko wyprowadzając kontry z udziałem świetnych skrzydłowych.

Kiedy „poczują krew”, są bardzo groźni – uzupełnia trener Dujshebaev – Oglądałem ich mecz z Brześciem, gdzie przegrywali „siódemką” na początku drugiej połowy, ale do końca walczyli i myślę, że zasłużenie wygrali ten mecz (wynik wyniósł 27:25 na korzyść Porto – przyp. red.). Z Vardarem prowadzili do przerwy, w drugiej części spotkania grali piłka w piłkę, bramka w bramkę i tylko bardzo dobra gra bramkarza Vardaru pod koniec umożliwiła Macedończykom zwycięstwo. Do ich silnych stron należy też zaliczyć grę siedmiu na sześciu, którą zaskoczyli w pierwszych dwóch meczach. Mam nadzieję, że nas nie zaskoczą.

Choć kielczanie uznawani są za zdecydowanego faworyta sobotniej rywalizacji, trener Talant Dujshebaev przestrzega przed lekceważeniem Portugalczyków.

Porto to zespół, do którego każdy, kto zna się na piłce ręcznej, musi mieć szacunek – podkreśla szkoleniowiec PGE VIVE – Wszyscy uważają, że jesteśmy faworytami, mówiąc że Portugalia to dość egzotyczny kraj jak na piłkę ręczną. To samo mówili mi przed igrzyskami w Rio o Brazylii i dostaliśmy od nich od razu w pierwszym meczu (reprezentacja Polski, prowadzona wówczas przez trenera Dujshebaeva, w pierwszym meczu fazy grupowej turnieju przegrała wówczas z Brazylią 32:34. Ostatecznie wyszła z grupy z czwartego miejsca, za Brazylijczykami, i dotarła do półfinałów, zajmując czwarte miejsce w całych igrzyskach – przyp. red.). Musimy mieć tysiąc procent szacunku do tego rywala, pracuje tam jeden z najlepszych zawodników swoich czasów, Magnus Andersson, który grał m.in. w Bundeslidze, teraz jest trenerem tego zespołu. W Portugalii, w ogóle, w ostatnich kilku latach wykonują świetną pracę w piłkce ręcznej, wykorzystując możliwości świetnej generacji. W latach 90. mocno między sobą walczyli, funkcjonowały tam praktycznie dwa związki, a teraz, gdy panuje zgoda, grają i walczą razem.

Do Portugalii zespół PGE VIVE Kielce wyruszył w piątek z samego rana. Z drużyną pojechał także Krzysztof Lijewski, którego występ stoi jednak pod znakiem zapytania. W Kielcach zostali Mateusz Jachlewski, Daniel Dujshebaev, Tomasz Gębala, Branko Vujović i Miłosz Wałach.

Będę miał do dyspozycji czternastu zawodników + jeden – uśmiecha się trener Dujshebaev – Krzysiek jedzie z nami, ale dopiero w sobotę okaże się, czy będzie mógł grać.

Spotkanie 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów, w którym PGE VIVE Kielce zmierzy się z FC Porto Sofarma, rozpocznie się w sobotę, 28 września, o godz. 20:00. Transmisja od godz. 19:55 w CANAL+.