02.10.2019, 21:26
Komentarze

A. Fernandez: Rekord? O, to super, nie wiedziałem!

Wiele wydarzyło się w środowy wieczór w Hali Legionów! Kielcznie pokonali beniaminka PGNiG Superligi, Grupę Azoty Tarnów 52:30, poprawiając o jedną bramkę ustanowiony w 2011 roku rekord, gdy wygrali z Gorzowem 51:29. Fantastyczny mecz zagrali skrzydłowi, Arkadiusz Moryto i Angel Fernandez, a Miłosz Wałach zdobył swoją pierwszą bramę w Superlidze. Cała drużyna bardzo cieszyła się z tego zwycięstwa.

Talant Dujshebaev, trener PGE VIVE Kielce: To rekord? Nie wiedziałem, to jestem bardzo zadowolony (śmiech)! Chłopaki bardzo dobrze i chętnie pograli, w obronie chyba nie chcieli mieć za dużo kontaktu, bardziej chcieli grać przechwytami i to chyba zrozumiałe. Jestem trochę niezadowolony z trzydziestu straconych bramek, uważam, że nie powinniśmy aż tylu piłek stracić, ale to normalne, gdy masz tak dużą przewagę. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

Krzysztof Lijewski, rozgrywający PGE VIVE Kielce: Cieszymy się, że udało nam się zdobyć aż tyle bramek, ale nie było to naszym celem przed spotkaniem, chcieliśmy po prostu wygrać i zachować zdrowie przed kolejnymi spotkaniami. Fajnie, że Miłosz rzucił swoją premierową bramkę w Superlidze. Arek strasznie dostanie po kieszeni za tę czterdziestą i pięćdziesiątą bramkę, pewnie w przyszłości zastanowi się, czy wybiegać do kontr w takich sytuacjach (śmiech).

Angel Fernandez, skrzydłowy PGE VIVE Kielce: Rekord? O, nie wiedziałem! To super (śmiech)! To bardzo dobrze, ale z drugiej strony straciliśmy aż trzydzieści bramek i to niedobrze. Trener był trochę o to zły, więc jutro będziemy mieli problem (śmiech). Kibice chyba jednak mieli frajdę i to się liczy.

Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów: Nie rozpatrywałbym tego meczu jako tragedii. Chodziło nam o poćwiczenie pewnych elementów i mam pretensje, że przeciwko takim zawodnikom popełniamy takie głupie, nonszalanckie błędy, które pozwalały kielczanom na przeprowadzanie kontr. Pozytywy? Pracujemy mocno nad wyprowadzaniem kontry i sporo było szybkich ataków, to zalążek na plus.

Michał Grabowski, rozgrywający Grupy Azoty Tarnów: Dostaliśmy lekcję, ale chcemy wyciągnąć z niej wnioski, które zaprocentują w kolejnych meczach. To ciężki teren i ciężki mecz, chcieliśmy przećwiczyć jak najwięcej rzeczy, udało się to. Można było np. zauważyć grę siedmiu na sześciu i grę z wysuniętymi obrońcami.