05.10.2019, 17:23
Mecz

Wychowanek zadebiutował, Kalisz bez szans!

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

W meczu 6. serii PGNiG Superligi wysoko pokonaliśmy Energę MKS Kalisz 38:16. Goście swoje pierwsze trafienie zdobyli dopiero po dziesięciu minutach spotkania, a do przerwy zdołali dołożyć jeszcze tylko siedem. Bardzo dobre dwadzieścia minut w bramce rozegrał Miłosz Wałach (50% skuteczności), a dwie bramki zdobył debiutujący w seniorskich rozgrywkach Cezary Surgiel. W meczu zabrakło rehabilitujących się Mateusza Jachlewskiego, Branko Vujovicia, Daniela Dujshebaeva i Tomasza Gębali oraz Igora Karacicia, Romarika Guillo i Mateusza Korneckiego, którzy dostali wolne.

PGE VIVE Kielce – Energa MKS Kalisz 38:16 (19:8)

PGE VIVE Kielce: Wałach, Wolff – A. Dujshebaev, D. Pehlivan, Aginagalde, Janc, Lijewski, Jurkiewicz, Kulesh, Moryto, Surgiel, Fernandez, Karalok

Energa MKS Kalisz: Krekora, Liljestrand, Zakreta – Galewski, Bożek, Drej, Klopsteg, Misiejuk, Szpera, K. Pilitowski, M. Pilitowski, Kniazeu, Krytski

Pierwsza siódemka: Wolff – Janc, A. Dujshebaev, Jurkiewicz, Karalok, Pehlivan, Surgiel

ZOBACZ STATYSTYKI

Stało się! Wychowanek naszego klubu, Cezary Surgiel, wreszcie mógł zadebiutować na seniorskim parkiecie. Choć trener Talant Dujshebaev zapowiadał, że wpuści młodego na sam koniec spotkania, jeśli pozwoli na to wynik, to jednak sprawił wszystkim kibicom i samemu zawodnikowi niespodziankę i Czarek wyszedł na boisko w podstawowej siódemce.

Jak się okazało, spokojnie mógł sobie na to pozwolić, bo kaliszanie rozpoczęli spotkanie jakby zupełnie rozbici. Dziesięć minut publiczność zgromadzona w Hali Legionów czekała na ich pierwsze trafienie, podczas gdy kielczanie w tym czasie zdobyli ich już siedem. Częściowo wynikało to z dobrych interwencji Andreasa Wolffa, ale w dużej mierze także z błędów własnych gości, którzy tracili piłkę zanim zdążyli w ogóle dojść do pozycji rzutowej. Nie minęły minuty, a szkoleniowiec Energi MKS poprosił już o drugi czas, bowiem tablica wyników wskazywała rezultat 10:1.

Tymczasem Cezary Surgiel zdobył swoje pierwsze seniorskie trafienie! Skrzydłowy od samego początku aktywnie wybiegał do kontr i w pierwszej próbie, gdy otrzymał podanie od Alexa Dujshebaeva, nie udało mu się pokonać bramkarza gości. Drugą okazję już wykorzystał, zamieniając podanie Alexa na dziewiąte trafienie PGE VIVE.

Żółto-biało-niebiescy nie mieli skrupułów dla rywali. Dopiero po kwadransie od rozpoczęcia meczu pozwolili kaliszanom zdobyć drugiego gola. Na tym etapie Andreas Wolff miał skuteczność interwencji na poziomie 71%. Świetnie funkcjonowała kielecka obrona 5-1, w której początkowo na „jedynce” pracował Blaz Janc, a potem Angel Fernandez. Na chwilę przed przerwą podopieczni Patrika Liljestranda nieco się rozkręcili. Kolejne bramki dla swojej ekipy zdobywali Konrad Pilitowski, Dzianis Krytski i Krzysztof Misiejuk, a po chwili też kolejni zawodnicy. Do gwizdka kończącego tę część gry kaliszanie zdołali uzbierać osiem goli, a nasi gracze schodzili do szatni prowadząc 19:8.

W drugiej odsłonie tej rywalizacji nie zanosiło się na zmianę losu przyjezdnych. Kielczanie pewnie prowadzili i kontrolowali losy spotkania. Po kilku minutach Andiego Wolffa w bramce zmienił Miłosz Wałach, który świetnie wprowadził się w mecz, odbijając pięć z pierwszych sześciu rzutów gości, co w tym momencie dawało mu 83% skuteczności! Po drugiej stronie kolejne szanse otrzymywał Czarek Surgiel. W jednej z kontr Arek Moryto zamiast samemu kończyć akcję podał piłkę siedemnastolatkowi, a ten zaliczył swoje drugie trafienie w tym spotkaniu. W ataku świetnie radzili sobie Arciom Karalok, Blaz Janc, Angel Fernandez i Doruk Pehlivan, którzy dokładali na konto kielczan najwięcej bramek.

Ofensywa gości wciąż wyglądała bardzo słabo. W ciągu dwudziestu minut przyjezdni zdobyli zaledwie pięć trafień, w tym jedno z rzutu karnego. Nic więcej już w tym meczu nie mogło się wydarzyć. Kielczanie pewnie wygrali 38:16. 52% skuteczności w bramce odnotował Andi Wolff, a 50% Miłosz Wałach.