05.11.2019, 19:24
Mecz

Zwycięska dwunastka

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

W meczu 10. serii PGNiG Superligi drużyna PGE VIVE Kielce pokonała MKS Zagłębie Lubin 36:24. Kielczanie do spotkania przystąpili w zaledwie dwunastoosobowym składzie. Na parkiecie zabrakło Igora Karacicia, Mariusza Jurkiewicza, Krzysztofa Lijewskiego, Julena Aginagalde, Doruka Pehlivana, Tomasza Gębali i Mateusza Jachlewskiego.

PGE VIVE Kielce – MKS Zagłębie Lubin 36:24 (17:13)

PGE VIVE Kielce: Kornecki (1-60, 13/34) - Fernandez 3, Surgiel 4, Kulesh 4, A. Dujshebaev, D. Dujshebaev 4, Vujović 4, Moryto 3, Janc 6, Karalok 2, Guillo 6

MKS Zagłębie Lubin: Bartosik (1-23, 44-60 min, 8/32), Schodowski (23-44 min , 4/16) – Drobiecki 3, Bogacz, Pawlaczyk, S. Gębala 4, Borowczyk, Kupiec 1, Tokaj 4, Chychykalo 1, Marciniak 3, Hajnos 3, Pietruszko 1, Adamski 3, Stankiewicz 1

Pierwsza siódemka: Kornecki – Moryto, Vujović, Guillo, D. Dujshebaev, A. Dujshebaev, Fernandez

Nie takiego początku spodziewał się trener Zagłębia Lubin, Bartłomiej Jaszka. Były reprezentant Polski, a obecnie szkoleniowiec „Miedziowych” z każdą kolejną minutą co raz szybciej kroczył wzdłuż swojej ławki, przypominając lwa uwięzionego w klatce. Nic dziwnego, jego drużyna nie potrafiła zdobyć bramki, odbijając się od kieleckiej defensywy lub od Mateusza Korneckiego, który bardzo dobrze wprowadził się w mecz. Po trzech minutach jego podopieczni przegrywali z kielczanami 0:5. Dopiero w siódmej minucie gościom udało się zdobyć pierwsze trafienie – z rzutu karnego Mateusza Korneckiego pokonał Kamil Drobiecki. Przebudzenia dostąpił także bramkarz lubinian, Marek Bartosik, który nagle zaczął ustawiać się dokładnie na linii rzutów gospodarzy. Bramkarz odważnie bronił sześciu metrów kwadratowych rozpiętych między słupkami a poprzeczką, w dziewiątej minucie przyjął „na klatę” – dosłownie – piekielnie mocny rzut Uladzislaua Kulesha i czas, gdy jego drużyna budowała atak pozycyjny, wykorzystał na intensywne rozcieranie obolałej części ciała.

Z niemocy ofensywnej wyrwał kielczan Branko Vujović. Czarnogórzec, ze względu na fantastyczną dyspozycję Alexa Dujshebaeva w minioną sobotę, nie wyszedł na parkiet w meczu z Veszprem, a teraz trener Talant Dujshebaev postawił na niego od samego początku spotkania. Po jego trafieniu prowadziliśmy 6:2. Za sprawą kolejnych rzutów karnych Zagłębie zaczęło odrabiać straty. Gra toczyła się dość powoli, mozolnie, a zawodnicy biegali bardziej w poprzek, aniżeli wzdłuż boiska. W zasadzie to bardziej truchtali, grając na tzw. „chodzonego”.

W końcówce pierwszej połowy nasz zespół fajnie uruchomił Cezarego Surgiela. Młody skrzydłowy w krótkim okresie zdobył trzy bramki z rzędu, częściowo z ataku pozycyjnego, częściowo z kontrataków. Gra nieco przyspieszyła, a kontry zwiększyły udział w arsenale zagrywek Mistrzów Polski – poza Czarkiem egzekutorami rzutów byli Arkadiusz Moryto i Daniel Dujshebaev. Wszystko to nie wystarczało jednak na razie na większy „odjazd” rywalom, przez co na przerwę schodziliśmy prowadząc jedynie 17:13.

Pierwsze minuty drugiej połowy to festiwal nieskuteczności z obu stron. Niewykorzystane karne (choć tutaj trzeba też pochwalić bramkarzy, Mateusza Korneckiego i Marcina Schodowskiego), stracone piłki, trafienia w piłkochwyt mnożyły się na potęgę. Bardzo dobrze w tym fragmencie meczu sprawował się Romaric Guillo. Francuski obrotowy nie tylko dobrze pracował w obronie, ale był aktywny także w ataku. Kielczanie odjeżdżali rywalom i po kilkunastu minutach prowadzili 28:20.

W końcówce bramki zdobywali jeszcze Daniel Dujshebaev, Blaz Janc, Branko Vujović, a ostatnie trafienie dla PGE VIVE oddał Cezary Surgiel. Mecz zakończył się wynikiem 36:24. W tym spotkaniu po raz pierwszy wybieraliśmy najlepszego zawodnika meczu. Dziennikarze zgromadzeni w Hali Legionów nominowali dwóch graczy, którymi byli Mateusz Kornecki i Romaric Guillo, a następnie kibice za pośrednictwem Facebooka i Instagrama wybrali MVP, którym został Mateusz Kornecki. Nasz bramkarz w nagrodę wybrał najlepiej dopingujących kibiców, którymi zostali uczniowie Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Korczynie oraz jeden z kibiców wybrany przez Mateusza w sektorze E.