09.11.2019, 00:20
News Zapowiedź Poza boiskiem

Niestraszne przeciwności, walczymy z Vardarem!

W sobotnie popołudnie, 9 listopada, o godz. 17:30 drużyna PGE VIVE Kielce zmierzy się w hali Jane Sandanskiego z HC Vardarem. Złe warunki pogodowe po raz kolejny popsuły szyki żółto-biało-niebieskim sprawiając, że nasz zespół dotarł do Skopje po szesnastogodzinnej podróży. Co wydarzy się w wielkim macedońskim kotle? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Mistrzowie Polski nie lecieli przez pół Europy tylko po to, by w nim dzisiaj przegrać.

Krakowska mgła znów upodobała sobie drużynę PGE VIVE. Podopieczni Talanta Dujshebaeva do Skopje z Kielc wyruszyli w piątek, o godz. 3:30, by o 7 rano wylecieć z Krakowa do Wiednia, a stamtąd do stolicy Macedonii. O godz. 14 mieli już być po lunchu i szykować się na wieczorny trening w hali Jane Sandanskiego. Po dotarciu na lotnisko w Balicach okazało się jednak, że – podobnie jak to było w przypadku wyprawy do Porto – pogoda miała dla kielczan inne plany.

Wyglądając za okno terminala odlotów można było dostrzec gęstą plamę mleka, w której majaczył gdzieś w oddali jakiś samolot. Mgła spowiła całą płytę lotniska, a widoczność ledwie wynosiła ze sto metrów. W takich warunkach absolutnie nie było mowy o starcie. Początkowo drużyna łudziła się jeszcze, że może uda się wystartować z takim opóźnieniem, by mimo wszystko zdążyć na przesiadkę w Wiedniu. Z upływem kolejnych kwadransów wszystko stało się jednak jasne – samolot z Wiednia do Skopje odleciał, a żółto-biało-niebiescy dopiero powoli kierowali się do rękawa, mającego zaprowadzić ich do maszyny w Krakowie. No trudno, znowu trzeba będzie improwizować, licząc na znalezienie innego połączenia dla dwudziestoosobowej delegacji.

Łatwo nie było, ale z pomocą personelu obsługującego linie lotnicze udało się znaleźć zastępcze połączenie. Na szczęście nie przez Istambuł, choć takie też było brane pod uwagę – ku przerażeniu zawodników, bo oznaczałoby dotarcie na miejsce dopiero następnego dnia – ale przez Zurych. No dobra, na 19 w Skopje, to jeszcze uda się odbyć wieczorny trening i po ludzku zjeść kolację. Ruch ten był dość ryzykowny, bo na przesiadkę w Szwajcarii było tylko czterdzieści minut.

Bilety na to połączenie udało się zdobyć tuż przed rozpoczęciem boardingu. Uff. O nie, ale czy tablica informacyjna właśnie wskazała opóźnienie samolotu do Zurychu? Nie, tylko nie to, nie teraz! Jakby jakiemuś kiepskawemu reżyserowi nagle zachciało się wypełnić i tak już przydługą scenę lotu drużyny do Skopje dodatkową porcją groteski. Poziom absurdu znieczulił percepcję zawodników, którzy zareagowali na to wydarzenie mieszaniną śmiechu i obojętności. No trudno, najwyżej w drodze do Macedonii pojawi się jeszcze jedna stacja. „Okej, to jakie lotnisko teraz wybieramy?” – dało się słyszeć żartobliwe komentarze.

Ostatecznie w Zurychu zespół wylądował dokładnie w chwili rozpoczęcia boardingu na samolot do Skopje. Korytarze lotniska wiły się i dłużyły niemiłosiernie, gdy dwudziestoosobowa załoga pędziła z jednego końca na drugi. Tym razem poczekali. Ok. godz. 17 cała drużyna PGE VIVE siedziała już w samolocie do Skopje. I dotarła tam planowo, tyle że ten plan nie objął bagaży, które zagubiły się prawdopodobnie gdzieś pomiędzy Wiedniem a Zurychem. No trudno. Na szczęście, nauczeni doświadczeniami z Porto, zawodnicy najbardziej potrzebny sprzęt na mecz mają ze sobą. Istnieje szansa, że zaginione walizki dotrą do Skopje nawet jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Vardarem. A na trening przez to wszystko było już niestety za późno.

Po co jednak opis zdarzenia, które powinno w tym weekendzie odgrywać rolę wyłącznie epizodyczną? By podkreślić, że zespół PGE VIVE Kielce nie po to spędził szesnaście godzin na zwiedzaniu europejskich lotnisk, by móc odpuścić starcie z Vardarem. Nie wiadomo, co wydarzy się w hali Jane Sandanskiego. Konsekwencje jednej wyczerpującej podróży widzieliśmy już w Porto, ale drużyna jest bardzo zmotywowana do tego, by pokonać przeciwności, które po raz kolejny pojawiły się na drodze. Przez cały dzień zawodnicy wzajemnie się wspierali, pomagając w trudach podróży i starając się uczynić ją jak najbardziej znośną. Niech Vardar wystawi swe najmocniejsze działa. PGE VIVE Kielce da z siebie wszystko, by wydrzeć rywalowi dwa punkty w Lidze Mistrzów.

Czy wystarczy sił? O tym przekonamy się w sobotę, 9 listopada. Mecz rozpocznie się o godz. 17:30, transmisja w nSport+. Ze względu na kontuzje w spotkaniu zabraknie Mateusza Jachlewskiego, Tomasza Gębali, a także Arkadiusza Moryto i Daniela Dujshebaeva, który nie poleciał do Skopje ze względu na przeciążone kolano.