29.01.2020, 19:19
Mecz

Powrót w świetnym stylu!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Tomasz Schenk/Grupa-Azoty Tarnów
  • Foto

Takie powroty do rozgrywek można mieć codziennie! Drużyna PGE VIVE Kielce pewnie pokonała beniaminka ligi, Grupę Azoty Tarnów 33:19 w ramach 18. serii PGNiG Superligi. Pomimo zaledwie dziesięcioosobowego składu, którym dysponował trener Talant Dujshebaev, od początku nie było wątpliwości, kto wyjdzie z tego spotkania zwycięsko. Kielczanie bez skrupułów wykorzystywali liczne błędy gospodarzy, zamieniając ich straty na bramki z kontrataków. W spotkaniu zabrakło wracających dopiero z mistrzostw Europy Alexa Dujshebaeva, Julena Aginagalde, Angela Fernandeza, Blaža Janca, Igora Karačicia, Andreasa Wolffa oraz chorego Krzystofa Lijewskiego i kontuzjowanego Tomasza Gębali.

Grupa Azoty Tarnów – PGE VIVE Kielce 19:33 (9:17)

Grupa Azoty Tarnów: Małecki (1-53 min, 9/36 = 25%), Ciochoń (53-60 min, 2/6 =33 %) – Kużdeba 2, Lazarowicz, Landim, Kowalik 7, Grozdek 1, Dadej, Sanek 3, Kedzo, Tokuda 2, Grabowski 1, Wojdan 1, Tarcijonas 2, Niemiec

PGE VIVE: Kornecki (1-45 min, 8/20 = 40%), Wałach (45-60 min, 5/12 = 42%) - Jachlewski 9, Pehlivan 1, D. Dujshebaev 1, Jurkiewicz 6, Vujović 2, Moryto 9, Guillo 3, Karalek 2

Pierwsza siódemka: Kornecki – Jachlewski, Pehlivan, Jurkiewicz, Guillo, Vujović, Moryto

Zagrać ze sobą pierwszy raz po tak długim czasie to nie jest łatwa sprawa. Szczególnie, gdy dysponuje się składem zaledwie dziesięciu zawodników, ponieważ pozostali dopiero wracają do Kielc po zakończonych w niedzielę mistrzostwach Europy! Do Tarnowa kielczanie stawili się mocno okrojeni, ale pełni motywacji, by nawet w tak nielicznym gronie zgotować rywalom trudną przeprawę.

Wystartowaliśmy z Mariuszem Jurkiewiczem na środku rozegrania, Branko Vujoviciem na prawej połówce i Arkadiuszem Moryto na skrzydle. Po lewej stronie natomiast Kaczka miał Doruka Pehlivana i debiutującego w tym sezonie po kontuzji Mateusza Jachlewskiego, na kole zaś Romarica Guillo. Siwy nie dał kibicom długo czekać na swoje trafienia, bo po dziesięciu minutach miał ich już na koncie trzy, a kielczanie prowadzili 8:4.

Przez pierwsze minuty spotkania graliśmy w tym składzie, po chwili jednak na parkiecie zameldowali się Artsem Karalek i Daniel Dujshebaev, którzy wspólnie z Mariuszem Jurkiewiczem tworzyli środek żółto-biało-niebieskiej obrony. Mateusz Jachlewski i Arkadiusz Moryto natomiast pilnowali brzegów boiska, krzyżując się ze sobą i zajmując w formacji kielczan przeciwne miejsca niż w ataku. Doskonale uzupełniał ją Mateusz Kornecki, który w początkowym etapie spotkania miał wysoką, ponad czterdziestoprocentową skuteczność. Świadczył o tym wynik. Przy pierwszym czasie, o który poprosił trener Talant Dujsheaev prowadziliśmy 10:4.

Gospodarze nie tracili jednak głowy i jeśli nie udawało się sforsować kieleckiej defensywy, próbowali sprytu. W dwudziestej minucie szóste trafienie dla swojego zespołu precyzyjnym i silnym rzutem z biodra zdobył Albert Sanek. Ale to było za mało. Tarnowianie popełniali sporo błędów, co podopieczni Talanta Dujshebaeva wykorzystywali za pośrednictwem kontrataków. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 17:9 dla PGE VIVE Kielce.

W drugiej wcale nie zanosiło się na niwelowanie strat przez gospodarzy. W ciągu pierwszych czterech minut gry kielczanie zdobyli cztery bramki, a tarnowianie tylko jedną. Było 21:10. Cały czas świetnie między słupkami radził sobie Mateusz Kornecki, którego po kilku minutach zastąpił Miłosz Wałach. Młody bramkarz sprawował się… jeszcze lepiej! W ciągu kilkunastu minut obronił cztery z sześciu rzutów, a jego skuteczność w tym okresie wynosiła niemal 70%!

W ataku kielczanie robili, co chcieli, choć tempo zdobywania bramek spadło. Najbardziej skuteczni (i widoczni) byli nasi skrzydłowi, Mateusz Jachlewski i Arkadiusz Moryto. Obaj zdobyli w sumie po dziewięć goli. W ekipie gospodarzy z kolei najniebezpieczniejszy był Jakub Kowalik, zdobywca siedmiu trafień. Bez większych problemów kielczanie dograli to spotkanie do końca, ostatecznie wygrywając 33:19.