20.02.2020, 19:22
Mecz

PGE VIVE bramkarzami stoi! W Zaporożu rządził Kornecki!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

W meczu 13. kolejki Velux EHF Champions League drużyna PGE VIVE Kielce pokonała HC Motor Zaporozhye 33:26. Po raz kolejny mocnym punktem zespołu była bramka, tym razem przez sześćdziesiąt minut pilnowana przez Mateusza Korneckiego, który zanotował 43% skuteczności! Dzięki dwóm punktom tymczasowo awansowaliśmy na trzecie miejsce w grupie B. Czy na nim pozostaniemy zadecyduje niedzielny pojedynek Telekomu Veszprem i Montpellier HB. W spotkaniu nie wystąpili kontuzjowani Mariusz Jurkiewicz i Tomasz Gębala.

HC Motor Zaporozhye – PGE VIVE Kielce 26:33 (14:19)

HC Motor Zaporozhye: Budko, Komok – Vujovic 3, Kubatko 2, Babichev 2, Malasinskas 1, Pukhouski 4, Denysov 3, Doroshschuk 1, Kuryn 1, Kozakevych 5, Gurkovsky 1, Kasai, Kus, Ganchev 2, Parovinchak 1

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Karačić 4, A. Dujshebaev 6, Pehlivan 1, Aginagalde 3, Jachlewski 1, Janc 3, Lijewski, Kulesh 1, Moryto 5, Fernandez 1, D. Dujshebaev, Karalek 8, Guillo

Pierwsza siódemka: Kornecki – Fernandez, Kulesh, Karačić, A. Dujshebaev, Janc, Karalek

Świecące pustkami trybuny w zaporoskiej hali nie wskazywały na to, by miał być w niej rozgrywany dziś jakiś ważny mecz. Kielczanie jednak nie poddali się tej atmosferze i od razu po pierwszym gwizdku sędziego zabrali się do pracy, która miała za zadanie przynieść im kolejne dwa punkty w rozgrywkach.

W bramce, w odróżnieniu do poprzednich spotkań Ligi Mistrzów, rozpoczął Mateusz Kornecki. Była to świetna decyzja trenera, bo nasz bramkarz przez pierwszych sześć minut meczu nie wpuścił piłki między słupki! Dopiero silnym rzutem sponad bloku kieleckich defensorów Mateusza pokonał Stevan Vujović, ale wówczas było już 4:1 dla PGE VIVE.

Bardzo dobrze mecz rozpoczął także dzisiejszy jubilat, Artsem Karalek. Obrotowy w trakcie dziesięciu minut zdobył cztery trafienia, czyli dokładnie połowę bramek uzbieranych w tym czasie przez Mistrzów Polski. Mateusz Kornecki cały czas pilnował tyłów, po udanych interwencjach wyrzucając piłkę daleko do przodu, gdzie nasi skrzydłowi, Blaz Janc i Arkadiusz Moryto, wiedzieli co z nią zrobić. Po siedemnastu minutach prowadziliśmy 12:6.

Spotkanie układało się po naszej myśli. W grze kielczan widać było spokój i konsekwentne realizowanie założeń taktycznych. Atakiem ze środka kierował Igor Karacić, któremu po bokach zmieniali się koledzy, a on wszystkich ich obsługiwał podaniami, czasem też samemu zdobywając bramki. Po pierwszych trzydziestu minutach najwięcej na koncie mieli ich Artsem Karalek (5) i Alex Dujshebaev (4), a kielczanie prowadzili 19:14.

Po powrocie na parkiet Mateusz Kornecki znów postanowił „ustawić sobie” zawodników Motoru i pokazać im, kto dziś rządzi na boisku, powstrzymując rzut karny Stevana Vujovicia. W ataku natomiast odbywała się rozgrywka na „wrzutki” – najpierw pięknym rzutem z powietrza po dograniu Igora Karacicia popisał się Alex Dujshebaev, a po chwili niemal identyczną akcją pochwalili się rywale – Aidenas Malasinskas odegrał piłkę na prawe skrzydło do Artema Kozakevycha, a ten zdobył trafienie na 17:22. Po udanej akcji indywidualnej Igora Karacicia i wykorzystanej „siódemce” Arka Moryto, w ósmej minucie drugiej części gry prowadziliśmy 24:18.

Niemrawa atmosfera na trybunach i dość spokojne prowadzenie trochę uśpiło kielczan. W najlepszym momencie meczu wygrywaliśmy już ośmioma trafieniami, ale potem przez siedem minut zdobyliśmy tylko jednego gola, a rywale zbliżyli się na 25:28. Nonszalancja kolegów popsuła statystyki Mateuszowi Korneckiemu, który w pewnych sytuacjach niewiele miał do powiedzenia. Dwa czasy wzięte przez trenera Talanta Dujshebaeva w krótkim okresie otrzeźwiły Mistrzów Polski. Wysunięty na „jedynce” w obronie 5-1 Angel Fernandez energicznie dreptał przed rozgrywającymi, zacieśniła się tylna linia obrony, dzięki czemu kielczanie wymusili kilka błędów i w kontrach ponownie „odjechali” z wynikiem. Nawet pomimo gorszego okresu gry, Mateusz Kornecki zakończył mecz ze świetną skutecznością 43%! Najwięcej bramek dla kielczan zdobył Artsem Karalek (7). W Zaporożu wygraliśmy 33:26.