19.03.2020, 13:56
News

Ikona klubu odejdzie z Kielc! M. Jachlewski: Na nudę nie mogłem narzekać

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Grzegorz Trzpil
  • Foto

Grzegorz Trzpil

Po czternastu latach z drużyny PGE VIVE Kielce odejdzie Mateusz Jachlewski. Skrzydłowy w ekipie Mistrzów Polski gra nieprzerwanie od sezonu 2006/07. „Siwy” to obok Piotra Grabarczyka zawodnik z najdłuższym stażem w zespole żółto-biało-niebieskich. „Nawet nie wiem, kiedy to zleciało!” – śmieje się skrzydłowy.

Taki staż to nie lada wyczyn! Czternaście sezonów w jednym zespole na chybotliwym sportowym gruncie należy do rzadkich przypadków nie tylko w piłce ręcznej, ale i we wszystkich dyscyplinach drużynowych. Mateusz Jachlewski od sezonu 2006/07, w którym jako Król Strzelców ówczesnej Ekstraklasy przyszedł do Kielc z Wybrzeża Gdańsk, nieprzerwanie broni żółto-biało-niebieskich barw. Przez te wszystkie lata stał się niekwestionowaną ikoną kieleckiego zespołu, z którym zdobył 10 tytułów Mistrza Polski (2009, 2010, 2012 – 2019) i 11 Pucharów Polski (2009 – 2019), a w 2016 roku wspólnie z kolegami odniósł największy sukces w historii polskiego sportu klubowego – wygrał Ligę Mistrzów. Niestety, wszystko kiedyś musi się skończyć, a po sezonie 2019/20 zakończy się czternastoletnia przygoda „Siwego” z Kielcami.

Trener Talant Dujshebaev i Prezes Bertus Servaas widzieli mnie w składzie na kolejny sezon, ale podjąłem decyzję, że nie przedłużę kontraktu – wyjaśnia Mateusz Jachlewski – Moja rodzina wyjechała już do Gdańska, a funkcjonowanie bez niej to nie moja bajka. Przez rok nie stanowi to problemu, ale nie chcę fundować sobie kolejnego sezonu bez bliskich. Oczywiście, wciąż chciałbym grać w Kielcach, ale przede wszystkim chcę być z rodziną. To jest dla mnie najważniejsze. Nie wiem jeszcze, czy opuszczenie Kielc będzie równoznaczne z zakończeniem kariery. Czuję się na siłach, by dalej grać, ale na razie nie myślałem jeszcze o konkretnych rozwiązaniach.

Aktualne okoliczności związane z pandemią koronawirusa nie sprzyjają podejmowaniu decyzji, a Mateusz Jachlewski podkreśla, że przyjdzie na to odpowiedni moment.

Na razie liga jest zawieszona, trenujemy indywidualnie, nie gramy meczów i czekamy na dalsze decyzje – mówi zawodnik – Mam nadzieję, że rozgrywki zostaną dograne, a nie zakończone, nie chciałbym kończyć sezonu w taki sposób. Ale na razie nic nie wiemy. Nawet jeśli sezon zakończy się teraz, to do kolejnego jeszcze bardzo dużo czasu, przyjdzie pora na podejmowanie decyzji.

Choć Mateusz przez czternaście lat reprezentował barwy PGE VIVE Kielce, to nie znaczy, że nie rozważał zmiany klubu. Jak przyznaje, zdarzało się to nawet parokrotnie.

Były momenty, w których już praktycznie byłem zdecydowany, by zmienić otoczenie, ale zawsze ostatecznie coś uniemożliwiało mi wyjazd – opowiada – Tłumaczyłem to sobie tak, że jednak w takim razie powinienem zostać w Kielcach. Absolutnie nie robiłem tego na siłę, zawsze chciałem zostać, a dodatkowo tak się to wszystko układało. Przez te lata na nudę nie mogłem narzekać, skład drużyny co roku mniej lub bardziej się zmieniał, poznawałem nowych ludzi. Co roku była inna walka o tytuły. Przychodziłem na tę samą halę wykonywać ten sam trening, ale miałem wokół inne twarze, a przed drużyną inne cele. Dlatego tak szybko mi to zleciało, nawet nie wiem, kiedy!

Podczas pobytu „Siwego” w Kielcach drużynę Mistrzów Polski trenowali kolejno: Zbigniew Tłuczyński, Aleksander Litowski, Aleksander Malinowski, Bogdan Wenta i Talant Dujshebaev (obecny trener PGE VIVE Kielce, od 2014 r.). Skrzydłowy doskonale odnajdywał się u każdego szkoleniowca.

Tak naprawdę większe epizody to tylko Bogdan Wenta i Talant. U obu szkoleniowców miałem inną rolę, ale za każdy razem starałem się wykonywać zadania, które mi powierzono – mówi skromnie „Siwy” – Gdybym nie spełniał oczekiwań trenerów, to pewnie daliby mi znać, bym poszukał sobie innego klubu, ale zawsze było tak, że kontrakt był przedłużany. Wydaje mi się więc, że większość była zadowolona z mojej pracy. Ja też byłem zadowolony. Moim punktem odniesienia było to, że ktoś chciał dalej ze mną pracować.

Zdecydowanie mniej skromnie Mateusza Jachlewskiego podczas czternastu lat gry ocenia Prezes KS VIVE Handball S. A., Bertus Servaas.

Mateusz to zdecydowanie ktoś więcej, niż zawodnik PGE VIVE Kielce. To człowiek, który niemal całą swoją karierę sportową związał z naszym klubem, będąc jego częścią przez 14 lat – mówi Prezes Servaas – Takich przypadków jest niewiele nie tylko w piłce ręcznej, ale także w innych sportach zespołowych. Jestem dumny i szczęśliwy z tego, że przez tak długi okres tak wspaniały zawodnik reprezentował żółto-biało-niebieskie barwy. Z przyjemnością oglądałem rozwój Mateusza przez te wszystkie lata, widziałem, jak zmieniała się jego rola w zespole. Jak z młodego, utalentowanego chłopaka, który przyszedł do nas z Gdańska, ewoluował we wszechstronnego, doświadczonego zawodnika doskonale pasującego do filozofii gry każdego trenera, z którym przyszło mu pracować.

Po czternastu sezonach Mateusz Jachlewski będzie miał co wspominać. Dziesięć tytułów Mistrza Polski, jedenaście Pucharów Polski, zwycięstwo Ligi Mistrzów i trzy dodatkowe udziały w Final4 (oraz szansa na tytuły w 2020 r. w zależności od sposobu zakończenia rozgrywek) – to dorobek, którym można by obdarować kilku sportowców. Czy można z tego wszystkiego wybrać jeden, który najbardziej zapadnie zawodnikowi w pamięć?

Ciężko powiedzieć, co było najfajniejszego przez całe czternaście lat, przewija mi się w głowie wiele takich momentów! – uśmiecha się Mateusz – Oczywiście zwycięstwo w Lidze Mistrzów to jest coś niesamowitego. Wiemy, jak trudno jest wygrać jeden mecz w tych rozgrywkach, a co dopiero całą ligę! To był kosmos. Pierwsze Mistrzostwo Polski, pierwszy Puchar Polski – te pierwsze tytuły były wyjątkowe. A pomijając tytuły, chyba powitanie medalistów mistrzostw świata 2007 związanych z Kielcami w hali przy ul. Krakowskiej. Może dlatego, że to był początek mojej gry w Kielcach. Było nas tam wtedy z pięciu, to było bardzo miłe!

Poza tytułami, meczami i powitaniami Mateusz Jachlewski zapamięta także kibiców, na których w Kielcach zwraca szczególną uwagę. Skrzydłowy bardzo wsparcie przyjaciół klubu, ale i doskonale zauważa, jak zmieniali się przez te wszystkie lata – tak, jak zmieniała się i drużyna.

Gdy przychodziłem do Kielc była duża „napinka” na tytuł Mistrza Polski – wspomina „Siwy” – Sezon wcześniej kielczanie zajęli czwarte miejsce. Nie było mnie tam wtedy, ale zakładam, że to było duże rozczarowanie dla całego środowiska kieleckiego. Wszyscy bardzo chcieli tytułu i dało się to odczuć. Udało się w końcu, w 2009 roku i pamiętam wtedy ogromną radość. Po jakimś czasie, gdy zaczęliśmy regularnie zdobywać tytuły, kibice też w pewnym sensie uspokoili się. Wiedzieli, na co nas stać. Że nawet jeśli przegramy, to w kolejnym sezonie znów nam się uda. Teraz już zawsze są z nami. Tak jak zespół wszedł na wyższy poziom, tak zrobili to i kibice. Wielokrotnie to udowadniali, np. przychodząc do hali na treningi, pomagając nam, pokazując, że nas wspierają. Oni są potrzebni nam, my im i to wszystko jest jedną fajną całością!

Mateusz Jachlewski gra w naszym klubie od sezonu 2006/07, obecnie rozgrywając czternasty sezon. Obok Piotra Grabarczyka, który spędził w drużynie Mistrzów Polski również 14 lat (w latach 2001-2015) pozostaje zawodnikiem z najdłuższym stażem w zespole.

Przykro mi, że jego ostatni sezon w Kielcach ze względu na ogólnoświatową sytuację walki z koronawirusem może zakończyć się prawdopodobnie w inny sposób, niż byśmy sobie tego życzyli. Najistotniejsze jednak jest wszystko to, co Siwy dał zespołowi, kibicom, sponsorom przez cały okres gry w klubie. To ikona tego klubu i chyba najbardziej utytułowany człowiek w polskim sporcie zespołowym! Za to wszystko jestem mu ogromnie wdzięczny – mówi Prezes Bertus Servaas.

Kontrakt Mateusza Jachlewskiego z PGE VIVE Kielce przestanie obowiązywać po zakończeniu sezonu 2019/20. Na razie zawodnik nie podjął decyzji o planach na kolejny sezon.