01.05.2020, 11:05
Wywiad

T. Dujshebaev: Nie jestem pewny, czy we wrześniu rozpoczniemy Ligę Mistrzów

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

Tydzień temu oficjalnie zakończył się dla nas sezon 2019/20. Zawodnicy PGE VIVE Kielce rozjechali się do domów, by rozpocząć prawdopodobnie najdłuższe w ich karierach wakacje. W ostatni dzień kwietnia zaprosiliśmy trenera Talanta Dujshebaeva na "Konferencję prawie prasową", na której odpowiedział na zebrane wcześniej wśród dziennikarzy pytania. Część pierwsza rozmowy dotyczy zakończenia obecnego sezonu i nowej formuły Ligi Mistrzów 2020/21. W kolejnej szkoleniowiec PGE VIVE Kielce opowie o planach powrotu zawodników do Kielc i rozpoczęcia przygotowań do kolejnego sezonu.

Co Pan sądzi o decyzji Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej o automatycznym awansie do grudniowego Final4 czterech najlepszych zespołów grup A i B, a zakończeniu sezonu 2019/20 w Lidze Mistrzów dla wszystkich pozostałych?

Talant Dujshebaev, trener PGE VIVE Kielce: Jakiej decyzji nie podjąłby EHF, zawsze będzie krytykowany. Ja nie chcę krytykować, w tym momencie wszyscy musimy trzymać się razem i wykazać zrozumienie. Oczywiście, że chcielibyśmy, by zarówno rozgrywki Superligi jaki i Ligi Mistrzów zostały dograne do końca, ale nie dało rady. Coś trzeba było zrobić, by minimalizować straty i EHF zadecydował tak, a nie inaczej. Wiem, że to boli te zespoły, które nie będą grały w Final4. Wiem, że to ciężka decyzja. Może mnie ludzie też będą teraz krytykować za moje stanowisko. To samo było z tytułem Mistrza Polski dla nas – nie wszystkim się podobało przyznanie go nam w takim trybie, ale trzeba to zaakceptować. We wrześniu wystartuje nowy sezon, więc wybór był taki, że albo dogramy sezon 2019/20, albo zaczniemy nowy.

Jeszcze bardziej kontrowersyjną decyzją było odwołanie eliminacji mistrzostw świata 2021. Co Pan na to?

Niestety, godzina ma sześćdziesiąt minut, doba dwadzieścia cztery godziny, a rok trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Nie możemy w te trzysta sześćdziesiąt pięć dni rozegrać dwóch sezonów i to nie jest wina ani EHF, ani IHF, ani ZPRP, że świat spowiła pandemia koronawirusa. Ja nie jestem pewny, czy w ogóle we wrześniu rozpoczniemy Ligę Mistrzów. Nikt nie wie, czy na przykład nie rozegramy tylko krajowych lig. Może tak być. Najpierw musimy nauczyć się walczyć z koronawirusem, opracować szczepionkę, dopiero wtedy można zacząć działać. Może ta pandemia będzie trwała i dwadzieścia cztery miesiące? Wtedy zagrożony będzie i sezon 2021/22! Jest tyle pytań! Ale ja nie chcę się na zapas denerwować, nie planuję nic, czekam na to, co będzie dalej.

Protest ZPRP w sprawie eliminacji ma jakiekolwiek szanse na powodzenie?

Każdy chce teraz coś zrobić, by dostać dziką kartę na mistrzostwa świata. Wiele reprezentacji jest teraz w przebudowie, dla nich to wszystko to dwa lata wstecz w rozwoju. Czy lepiej byłoby rozegrać wszystkie mecze eliminacyjne? Sezon trwa tyle, ile trwa, więc kiedy to zrobić? Może na przykład okaże się w ogóle, że teraz sezon będzie trwał od stycznia do grudnia i pokryje się z rokiem kalendarzowym? Jestem w kontakcie z ludźmi z wielu krajów. Prawda jest taka, że jaka decyzja nie zapadnie, jedni będą zadowoleni, a inni nie.

Jeśli uda się wystartować z Ligą Mistrzów zgodnie z planem, to w sezonie 2020/21 czeka nas nowa formuła – powrót do szesnastu zespołów w dwóch grupach. Czy to dobry pomysł?

Nie ma wątpliwości, że ten system stworzony jest pod Ligę Europejską (dotychczasowy Puchar EHF – przyp. red.). Z jednej strony poziom, który w poprzednich latach utrzymywały zespoły w grupach C i D, był naprawdę wysoki. Udowodniło to Montpellier, które w 2018 roku wygrało Ligę Mistrzów wychodząc z grupy D. Z drugiej strony myślę, że nasza dyscyplina pójdzie w ten sposób do przodu. EHF musiał zrobić coś, by można było lepiej sprzedaż Ligę Mistrzów jako produkt. Ten, kto płaci za prawa telewizyjne, też chce mieć większy spektakl. Teraz także Liga Europejska będzie mocniejsza.

Mecze Ligi Mistrzów będą odbywać się w środy i w czwartki.

Gratulacje dla EHF za podjęcie takiej decyzji! Jesteśmy chyba jedynym sportem, który do tej pory swoje mecze w Lidze Mistrzów rozgrywał od wtorku do niedzieli. I co? Danego dnia ten gra ligę krajową, ten gra Ligę Mistrzów, był bałagan. A teraz wiemy: środa i czwartek to Liga Mistrzów dla całej Europy, weekendy są dla lig krajowych. To dobry krok w kwestii komunikacji. Odnośnie organizacji też będzie lepiej, bo będziemy mieli tańsze loty, lepsze połączenia. Teraz, gdy graliśmy w sobotę, zdarzało się, że nie było lotów, więc trzeba było lecieć już w czwartek, więcej czasu spędzaliśmy w podróży. Wydaje mi się więc, że w każdym aspekcie będzie teraz lepiej.

Czy handballowa Liga Mistrzów będzie w stanie konkurować z piłkarską, bo terminy meczów będą zbliżone?

W życiu nie będziemy mogli postawić na jednym poziomie piłki ręcznej i nożnej. Nie mam co do tego wątpliwości. Kocham moją dyscyplinę, ale wiem, że futbol nie ma konkurencji, to król sportu. Na pewno będziemy mieli z problem, ale po tym, jak sami wypracujemy nasz format, utrzymamy odpowiedni poziom, to myślę, że to się zmieni i mam nadzieję, że będziemy mieli szeroką audiencję. Piłka nożna to piłka nożna, ale to, co robią władze EHF, to dobry pomysł. Czy wytrzymamy presję, zobaczymy za dwa, trzy lata.