26.07.2020, 11:54
Wywiad

S. Kaczor: Fajnie, że mogę mieć takie wzory do naśladowania!

  • Karolina Zielonka
  • Tekst

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

Do nowej siły i dynamiki gry naszego zespołu musi przyzwyczaić się Sebastian Kaczor - absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego ZPRP w Gdańsku, a jednocześnie nowy zawodnik PGE Kielce. W sezonie 2020/2021 obrotowy chce pokazać się z jak najlepszej strony i wypracować zaufanie w oczach trenera Talanta Dujshebaeva. Od początku wspierają go w tym koledzy z jego pozycji - Artsem Karalek i Nicolas Tournat.

 

PGE Kielce: Jak spędziłeś cztery miesiące bez piłki ręcznej?

Sebastian Kaczor, nowy obrotowy PGE Kielce: Z powodu wirusa zostałem w domu i spędziłem ten czas pracowicie. Wiadomo, pandemia nie ułatwiała mi zadania, bo nie mogłem ćwiczyć na siłowni, ale robiłem, co mogłem, żeby cały czas być w formie.

Czyli pierwszy trening nie był dla Ciebie szczególnie trudny?

Jeśli chodzi o kondycję, to uważam, że jestem dobrze przygotowany. Nie odczułem jakiejś różnicy pomiędzy moją sprawnością sprzed czterech miesięcy a tą teraz. Najtrudniejsze było zderzenie się z naprawdę solidną piłką ręczną. Siła i dynamika grania tutaj jest całkowicie inna niż ta w I lidze.

Byłeś już kiedyś w Kielcach?

Tak. Razem z Kusym Kraków graliśmy w Kielcach podczas jednego z etapów Mistrzostw Polski. Pamiętam, że dostaliśmy wtedy bilety na mecz PGE Kielce z Celje w Lidze Mistrzów. Całe spotkanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie i wtedy nie przypuszczałem nawet, że kolejny raz do Kielc przyjadę jako zawodnik tej drużyny.

Można powiedzieć, że jakieś Twoje marzenie się spełniło?

Nie jakieś! Bardzo duże!

Związałeś się z naszym klubem tylko na rok. Jak chcesz wykorzystać ten czas?

Przede wszystkim chce się wykazać ciężką pracą i mam nadzieję, że przez najbliższy rok nie będzie można mi zarzucić, że się nie starałem. Na pewno będę chciał walczyć o to, żeby kolejny kontrakt był dłuższy od obecnego.

Jak w ogóle do tego doszło, że dostałeś propozycję z Kielc? Zadzwonił do Ciebie prezes Bertus Servaas i powiedział: „Cześć, chciałbym podpisać z Tobą kontrakt”?

Od ‘cześć’ się nie zaczęło (śmiech). Ogólnie, bardzo się ucieszyłem z tej informacji, bo dostałem ją dzień po swoich osiemnastych urodzinach.

Co czułeś po tej rozmowie?

Przede wszystkim byłem zaskoczony. Nie spodziewałem się takiej informacji! Było to dla mnie bardzo miłe, ale jednocześnie byłem zestresowany, bo taka szansa nie zdarza się codziennie. Bardzo się cieszę, że będę mógł grać w takiej drużynie jak PGE Kielce, zadebiutować w najwyższych klasach rozgrywkowych. Muszę tylko robić swoje na boisku i pozostać skromnym i pokornym.

A co z Twoja pewnością siebie?

Moja pewność siebie jest duża, tu chodzi mi o pewność boiskową. Jako osoba, a nie zawodnik, cały czas jestem taki sam. Nie należę do osób, które lubią się wywyższać w jakiś sposób.

Na boisku będziesz walczył z olbrzymami Nicolasem Tournat i Artsemem Karalekiem. „Nico” i „Arczi” gabarytowo są więksi od Ciebie.

Zgadza się, ale ja muszę wykorzystać to, co mi dano. Też do małych nie należę (śmiech). Na pewno przeważają mnie doświadczeniem, ale od kogo się uczyć, jeśli nie od najlepszych? Jak dla mnie, Nicolas i Artsem należą do takiej grupy i cieszę się, że dostałem szansę się od nich uczyć.

Twój styl grania jest bliższy temu prezentowanemu przez „Arcziego” czy Nicolasa?

Po pierwszym treningu jest mi ciężko powiedzieć, ale obaj od początku dają mi rady odnośnie tego, nad czym popracować, które elementy techniczne poprawić. Dodatkowo mogę patrzeć na ich grę i sam coś zmienić w swojej. Fajnie, że mogę mieć takie wzory do naśladowania.

Zawsze grałeś na kole?

Miałem epizody grania na rozegraniu w moim macierzystym klubie, w Krakowie. W SMS stałem się już nominalnym obrotowym i byłem szkolny tylko pod tę pozycję.

A kiedy w ogóle zacząłeś grać?

Zacząłem dosyć późno, bo dopiero w drugiej klasie gimnazjum, więc musiałem włożyć dużo pracy w nadrobienie zaległości. Potem trafiłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku. Chyba dobrze przepracowałem te pięć lat, skoro mogę być teraz w Kielcach i spełniać marzenia. A do piłki ręcznej zawsze mnie ciągnęło i tak jakoś wyszło. Kiedy zacząłem trenować, moje życie obróciło się o 180 stopni. Przyszły treningi, a czasu, na to co kiedyś robiłem, było mniej. Ale chciałem tego i bardzo się cieszę, że zrobiłem tak, a nie inaczej.

Dlaczego w ogóle wybrałeś naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego?

Przede wszystkim spojrzałem wtedy wstecz, na historię tej szkoły. Wielu wspaniałych zawodników uczyło się w niej. Czuję dumę i zaszczyt z bycia jej absolwentem.

Masz jakiegoś zawodnika, który jest dla Ciebie wzorem do naśladowania?

W sumie to nie. Podpatruję grę każdego obrotowego występującego w Lidze Mistrzów. Każdy z nich ma w swojej grze „to coś”. Jeśli połączy się wszystkie pozytywne cechy tych zawodników, to finalnie stworzy się naprawdę super kołowego. Mam nadzieję, że uda mi się choć w najmniejszym stopniu stać się takim zawodnikiem.