08.08.2020, 18:35
Mecz

Minimalnie wygrywamy z Kaliszem!

W pierwszym meczu sparingowym podczas przygotowań do sezonu 2020/21 drużyna KS Kielce pokonała Energę MKS Kalisz 29:28 (14:13). W spotkaniu zagrali niemal wszyscy zawodnicy Mistrzów Polski. Poza składem znaleźli się tylko kontuzjowany Haukur Thrastarson oraz Igor Karačić, którego trener Talant Dujshebaev oszczędził prewencyjnie ze względu na drobny uraz stawu skokowego. Kolejne spotkania testowe kielczan odbędą się podczas Memoriału Antoniego Weryńskiego w Mielcu, w dniach 14-15 sierpnia.

KS Kielce – Energa MKS Kalisz 29:28 (14:13)

KS Kielce: Wolff (1-20 min, 2/11 = 18%), Wałach (2/12 = 17%), Kornecki (41-60 min, 2/11 = 18%) - Fernandez, Surgiel, Gębala 3, Sićko 1, Kulesh 2, Olejniczak 2, D. Dujshebaev 4, Vujović 2 (1), A. Dujshebaev 2, Lijewski 2, Moryto 1, Gudjonsson 1, Tournat 6, Karalek 2, Kaczor 1.

Energa MKS Kalisz: Zakreta, Krekora - Krępa 4, Kamyszek 2, Kacper Adamski 2, Kus 2, Misiejuk, Góralski 6 (3), Wróbel 1, Szpera 1, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski 3, Czerwiński, Makowiejew 4, Kamil Adamski

Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, Vujović, Tournat, Sićko, Olejniczak, Fernandez

Kielczanie rozpoczęli spotkanie z Andreasem Wolffem w bramce, Arkiem Moryto i Angelem Fernandezem na skrzydłach, Michałem Olejniczakiem na środku, Nicolasem Tournat na kole oraz Szymonem Sićko i Branko Vujoviciem na bocznych rozegraniach. Nie było zmian do ataku i obrony. W defensywie na środku dostępu do bramki pilnowali Szymon Sićko i Nicolas Tournat, a Branko Vujović i Michał Olejniczak grali na „dwójkach”. Ten ostatni bardzo aktywnie utrudniał kaliszanom atak, od początku wywierając presję na rozgrywających i przechwytując piłkę.

Dobrze spisywał się też w ataku, współpracując z Nicolasem Tournat. W ciągu pierwszego kwadransa Francuz zdobył pięć bramek, z czego dwie po podaniach Olejniczaka, a trzy po dograniach Szymona Sićki. Prowadziliśmy 7:5.

Wtedy na parkiecie pojawili się Daniel Dujshebaev – w miejsce Michała Olejniczaka, Sigvaldi Gudjonsson – w miejsce Arka Moryto, i Cezary Surgiel – za Angel Fernandeza. Kaliszanie szybko wyrównali do stanu 7:7 za sprawą Michała Szpery, ale za chwilę prowadzenie znów dał nam Szymon Sićko pięknym rzutem z dystansu a’la Grzegorz Tkaczyk. Poprawił Nicolas Tournat, ale rywale cały czas „siedzieli nam na ogonie” i za moment (w dwudziestej minucie gry) znów doprowadzili do remisu 9:9.

Wtedy w składzie kielczan nastąpiły kolejne zmiany – Branko Vujovicia na prawej połówce zastąpił Alex Dujshebaev, Szymona na lewej Tomasz Gębala, a chwilę wcześniej Nicolasa Tournata na kole Artsem Karalek. Andreasa Wolffa w bramce zmienił Miłosz Wałach.

Z Alexem na „jedynce” żółto-biało-niebiescy postawili na obronę 5-1. Tyły na środku zabezpieczali teraz Tomasz Gębala, Artsem Karalek i Daniel Dujshebaev. Mecz toczył się niezmiennie podobnym rytmem – odjeżdżaliśmy kaliszanom na dwa trafienia, po czym goście doprowadzali do remisu. Gdy piękne akcje – piekielnie mocny rzut Tomka Gębali i finezyjny z biodra Daniego Dujshebaeva – dały nam rezultat 13:11, szybciutko skontrował nas Mateusz Kus. Były obrotowy Mistrzów Polski na tym etapie grał już w porwanej koszulce z solidnym ubytkiem w materiale na prawym boku. Ostatecznie pierwszą połowę zakończyliśmy minimalnie prowadząc 14:13.

Po przerwie na boisku zobaczyliśmy jeszcze inne ustawienie. Na skrzydła powrócili Arek Moryto i Angel Fernandez, na środek Michał Olejniczak. Na kole grał Artsem Karalek, na lewej połówce Tomek Gębala, a na prawej Alex Dujshebaev. W bramce spotkanie kontynuował Miłosz Wałach. Młody bramkarz swoje dwadzieścia minut rozegrał z dwiema interwencjami na dwanaście rzutów, po czym w czterdziestej minucie spotkania zastąpił go Mateusz Kornecki.

Tymczasem obserwowaliśmy kolejne zmiany w składzie – na lewym rozegraniu pojawił się Uladzislau Kulesh, na kole Sebastian Kaczor, a na prawej stronie grający trener Krzysztof Lijewski. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, aż wreszcie po rzucie Macieja Pilitowskiego w czterdziestej piątej minucie Energa MKS Kalisz wyszła na prowadzenie 22:21. Nie trwało ono długo, bo po chwili potężnym rzutem wyrównał Vlad Kulesh, na 23:22 trafienie do pustej bramki oddał Krzysztof Lijewski, a kolejne w kontrze Sigvaldi Gudjonsson. Jasne było jednak, że nie ma tu mowy o jakiejś większej przewadze. Mecz zakończył się zwycięstwem KS Kielce 29:28. Spotkanie nie zachwycało skutecznością zarówno w ataku jak i w postawie bramkarzy, ale będzie istotnym materiałem do analizy pod kątem kontynuacji przygotowań do sezonu 2020/21.