21.08.2020, 19:36
Mecz

Na koniec wygrywamy z Veszprem!

Na zakończenie węgierskiego tournée drużyna Łomża Vive Kielce wygrała z Telekomem Veszprem 32:29. Mecz niemal cały czas był bardzo zacięty i dopiero w końcówce kielczanom udało się zwiększyć przewagę do trzech trafień.

Telekom Veszprem HC – Łomża Vive Kielce 29:32 (16:17)

Telekom Veszprem HC: Cupara, Corrales – Manaskov 3, Moraes, Tonnesen 1, Nilsson 4, Markussen, Ligetvari 1, Marguc 2, Blagotinsek 2, Shishkarev 1, Nenadic 3, Mahe 4, Maqueda 5, Lekai 4, Borozan 3

Łomża Vive Kielce: Wolff, Wałach – Vujović 2, Sićko 1, A. Dujshebaev 7, Tournat 4, Karacić 6, Kulesh 3, Moryto 1, Surgiel 1, Fernandez 2, D. Dujshebaev 1, Gębala 1, Karalek 2, Gudjonsson 1

Mecz z Veszprem pokazał jak spragnieni piłki ręcznej na najwyższym poziomie są kibice po okresie lockdownu. Od samego początku zgromadzona licznie w Veszprem Arena publiczność zagrzewała swoich zawodników do walki jakby był to mecz Ligi Mistrzów. W tej świetnej atmosferze zaczęliśmy od prowadzenia 3:0. Bramki w pierwszym składzie strzegł Miłosz Wałach, który przed sobą naśrodku obrony miał rosłych graczy – Artsema Karaleka i Tomasza Gębalę. Miłosz super wprowadził się w spotkanie, bronią rzut karny Dejana Manaskova i kilka rzutów rywali z gry. Po drugiej stronie boiska świetnie rozpoczął też Vladimir Cupara i wkrótce Węgrzy dogonili nas i mecz toczył się mniej więcej bramka za bramkę. Po dwudziestu minutach na tablicy wyników widniał remis 11:11, a trener Talant Dujshebaev poprosił o czas.

Po powrocie na boisko prowadzenie dał nam Szymon Sićko. Spotkanie było bardzo dynamiczne i cały czas bardzo wyrównane. Kielczanie mieli problem ze sforsowaniem defensywy gospodarzy, ale wtedy Igor Karacić sprytnie dogrywał piłkę do Nicolasa Tournata lub sam przechytrzał obronę i Vladimira Cuparę. Miłosz Wałach cały czas wspierał kolegów interwencjami i po trzydziestu minutach prowadziliśmy 17:16.

Na drugą połowę w bramce Telekomu Veszprem pozostał Vladimir Cupara, między słupkami Mistrzów Polski natomiast zameldował się Andreas Wolff. W przebiegu spotkania nic się nie zmieniło – żadna z ekip nie była w stanie odjechać drugiej. W dziesiątej minucie tej części pojedynku prowadziliśmy 21:20 i wtedy pędzącego w kontrze Andreasa Nilssona powstrzymał Andreas Wolff. Trener Talant Dujshebaev poprosił o czas i wtedy pojawiła się szansa na budowanie nieco większej przewagi. Artsem Karalek wywalczył rzut karny, ale Igora Karacicia powstrzymał naprawdę świetnie dysponowany dzisiaj Vladimir Cupara.

Obie ekipy popełniały trochę błędów. Raz gracze Veszprem sami wepchnęli piłkę w dłonie Alexa Dujshebaeva, który rozpoczął kontratak, który ledwie udało się doprowadzić do końca za sprawą Branko Vujovicia. Na tablicy wyników 24:24 i dwanaście minut do końca. W tej części gry na parkiecie kielecka siódemka łączyła w sobie doświadczenie i młodość. Wyraz tej współpracy dała spektakularna interwencja Andreasa Wolffa, który wysoko uniesioną do góry nogą obronił rzut Jorge Maquedy, a szybującą gdzieś przed siebie piłkę złapał w powietrzu pędzący niczym Struś Pędziwiatr Cezary Surgiel. Młody skrzydłowy pokonał Vladimira Cuparę, co dzisiaj wcale nie było łatwe. Chwilę później Andi znów popisał się skuteczną interwencją, co wykorzystali koledzy z pola i na trzy minuty przed końcem prowadziliśmy 30:28.

Trener Veszprem, David Davis poprosił o czas, ale nic mu to nie pomogło, bo po powrocie na parkiet kolejne bramki zdobywali Alex Dujshebaev i Nicolas Tournat. Na zakończenie węgierskiego tournée drużyna Łomża Vive Kielce wygrała z Telekomem Veszprem 32:29.

 

~

fot. David Voros/Telekom Veszprem HC