30.08.2020, 17:36
Mecz

Sparingi kończymy wygraną w Lipsku!

W drugim meczu sparingowym w Niemczech drużyna Łomża Vive Kielce pokonała S.C. DHfK Leipzig 32:29. Spotkanie w większości było wyrównane, jedynie na początku i – na szczęście – na końcu kielczanie wypracowali nad rywalami większą przewagę. Tuż po meczu zespół wraca do Kielc.

S.C. DHfK Leipzig – Łomża Vive Kielce 29:32 (14:13)

S.C. DHfK Leipzig: Saeveras, Birlehm – Meyer-Siebert, Pieczkowski, Weber, Mamić, Remke, Szeles, Krzikalla, Binder, Neumann, Roscheck, M. Gębala, Milosevic

Łomża Vive Kielce: Wolff, Wałach – Vujović, Olejniczak, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karacić, Lijewski, Kulesh, Moryto, Surgiel, Fernandez, D. Dujshebaev, Kaczor, T. Gębala, Karalek, Gudjonsson

Pierwsza siódemka: Wałach – Fernandez, Gębala, Karacić, Tournat, Vujović, Moryto

Kielczanie mocno wzięli sobie do serca wczorajszą porażkę w Berlinie. Już podczas jazdy autokarem do hali dało się wyczuć specyficzną, napiętą atmosferę, jakby w powietrzu unosiła się konieczność wygrania dzisiejszego spotkania w dobrym stylu. Poczucie to zmobilizowało drużynę Łomża Vive Kielce do świetnego startu, po którym prowadziliśmy 4:0. Zespół napędzał Igor Karacić, który zdobył dwa pierwsze trafienia. Kolejne dołożyli Nicolas Tournat i Angel Fernandez. W bramce bardzo dobrze rozpoczął Miłosz Wałach, który najpierw obronił rzut Gregora Remke, a potem Marko Mamicia.

Z tą przewagą lżej się grało. Może za lekko, po wkrótce zaczęliśmy popełniać błędy, które gospodarze wykorzystywali w kontrach. Mocno widoczny od początku w zespole S.C. DHfK Leipzig był brat Tomka Gębali, Maciej. M. in. z jego udziałem w trzynastej minucie rywale wyrównali na 7:7. Szybko mogli wyjść na prowadzenie, ale przytomnie kontrę przerwał im Branko Vujović, który następnie, po uspokojeniu akcji przez Igora Karacicia, w drugie tempo zdobył bramkę na 8:7. Od tej pory jednak spotkanie toczyło się punkt za punkt.

W dwudziestej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie 10:9 i za chwilę, gdy Miłosz Wałach minął się z piłką wychodząc z pola bramkowego i próbując przechwycić piłkę z kontry, podwyższyli na 11:9. Szybko jedną bramkę odrobił Sigvaldi Gudjonsson, a rzut karny Lucasa Krzikalli obronił Miłosz Wałach. Niestety Islandczyk sam pomylił się później z siedmiu metrów, a po chwili, również z rzutu karnego, w poprzeczkę trafił Igor Karacić. Piłka odbiła się tak, że minimalnie nie zmieściła się w bramce.

Na 11:11 wyrównał w końcu z lewego skrzydła Cezary Surgiel. Cały czas jednak musieliśmy gonić wynik i to Lipsk miał przewagę trafienia. Nie było mowy o odpuszczaniu, a kielczanie zaciekle walczyli o każdą piłkę. Kilkanaście sekund przed przerwą z dużym poświęceniem do obrony po zepsutej przez akcji popędził Michał Olejniczak, dzięki któremu udało się zejść do szatni przegrywając z Lipskiem tylko jedną bramką, 13:14.

Od trafienia drugą część meczu rozpoczęli Michał Olejniczak i Arkadiusz Moryto, w niecałą minutę wyprowadzając zespół Łomża Vive Kielce na 15:14. Podobnie jak pierwsze minuty pierwszej połowy, tak i start drugiej wychodził nam bardzo dobrze. Tym razem jednak udało nam się dłużej utrzymać dobrą passę, będąc jedno lub dwa trafienia przed rywalami. W bramce Miłosza Wałacha zmienił Andreas Wolff, który bardzo ciepło został powitany w hali przez kilkuset kibiców. Andi rozpoczął dobrze, ale potem długo nie mógł poradzić sobie z Philippem Weberem, rozgrywającym Lipska i reprezentacji Niemiec. Dopiero przy którejś z rzędu próbie Andiemu udało się wygrać pojedynek z Weberem.

Przez chwilę gra kielczan nie układała się i wydawało się, że gospodarzom uda się w końcu odwrócić losy meczu. W głowach naszych zawodników chyba jednak obudziło się wtedy wspomnienie wczorajszej porażki z Berlinem. Wsparcie w bramce dał Andreas Wolff, w ataku kolejne bramki zdobywali Artsem Karalek, Alex Dujshebaev i ostatecznie pokonaliśmy S.C. DHfK Leipzig 32:29.

 

~

fot. Angela Grewe