19.09.2020, 15:11
Mecz

Z potknięciem, ale pewnie!

W 3. serii PGNiG Superligi drużyna Łomża Vive Kielce wygrała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 31:24. W pierwszej połowie świetnie bronił Mateusz Kornecki, dzięki czemu kielczanie byli w stanie wypracować dziewięciobramkową przewagę. W drugiej, w szeregi Mistrzów Polski wkradł się mały przestój, podczas którego gospodarze zbliżyli się na cztery bramki, ale m. in. dzięki postawie Krzysztofa Lijewskiego udało się nam wrócić na właściwe tory! Poza składem znaleźli się Andreas Wolff, Igor Karacić, Uladzislau Kulesh i Branko Vujović.

Górnik Zabrze – Łomża Vive Kielce 24:31 (10:19)

Górnik Zabrze: Skrzyniarz, Kazimier – Kondratiuk 4, Sluijters 4, Daćko 3, Bis 2, Łyżwa 2, Dudkowski 2, Krawczyk 2, Bushkou 1, Tomczak 1, Czuwara 1, Gliński 1, Gogola 1, Bondzior, Adamuszek

Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wałach – A. Dujshebaev 5, Gudjonsson 5, Moryto 3, Lijewski 3, Kaczor 3, Surgiel 2, Thrastarson 2, Sićko 2, Gębala 2, Fernandez 1, D. Dujshebaev 1, Olejniczak 1, Tournat 1, Karalek

Jak na mecz brązowego medalisty z Mistrzem Polski przystało, rozpoczęło się od dobrego widowiska. Wynik spotkania otworzył ten, który jeszcze rok temu reprezentował barwy gospodarzy, Szymon Sićko. Kolejny były zawodnik Górnika Zabrze, Mateusz Kornecki, bardzo dobrze sprawował się w bramce. Między słupki zupełnie nie mógł wstrzelić się Iso Sluijters. Holendrowi udało się to dopiero po kwadransie. Ekipa Łomża Vive Kielce prowadziła 8:6. Chwilę później dwie kolejne bramki dla Mistrzów Polski zdobyli Krzysztof Lijewski i Haukur Thrastarson, a Mateusz Kornecki obronił rzut karny wykonywany przez Mateusza Korneckiego.

Początkowo kielczanie grali obroną 5-1, z wysuniętym na jedynce Alexem Dujshebaevem. Po wymianie składu przez trenera Talanta Dujshebaeva w defensywie cofnęliśmy się na 6-0. Na środku dostępu do bramki strzegli Tomasz Gębala i Sebastian Kaczor. Mateusz Kornecki i przy tej konfiguracji obrony był utrapieniem dla Iso Sluijtersa, powstrzymując kolejną jego akcję i próbę dobicia piłki przez Krystiana Bondziora. Prowadziliśmy 13:8, a do końca pierwszej połowy pozostało osiem minut.

Na środku rozegrania w tej części gry występował Haukur Thrastarson, który do obrony zbiegał na pozycję skrajnego obrońcy. Z kolei wracający na pozycję numer 2 w defensywie Michał Olejniczak w ataku grał na lewym skrzydle. Pierwsza połowa zakończyła się bramką zdobytą równo z syreną przez Marka Daćkę, który wykorzystał rzut wolny i obracając się w kierunku Mateusza Korneckiego zaskoczył go zdobył swoje trzecie, a dla swojej drużyny dziesiąte trafienie. Wynik wynosił 19:10 dla nas.

W drugiej połowie powróciliśmy do obrony 5-1. W bramce początkowo pozostał Mateusz Kornecki, ale z czasem zastąpił go Miłosz Wałach, a „Mati” zakończył mecz na wysokim poziomie 42% skuteczności. Kielczanie utrzymywali wysoką przewagę, która po kwadransie wynosiła siedem bramek –  prowadziliśmy 26:19.

Przy kolejnej zmianie obrony na 6-0 na środku defensywy zameldował się nieobecny do tej pory Artsem Karalek, który obok miał Szymona Sićko. Na „dwójkach” po obu stronach grali Krzysztof Lijewski i Angel Fernandez. Miłosz Wałach kilkakrotnie dobrze interweniował, ale uczciwie trzeba przyznać, że nie miał tak dobrej passy jak jego poprzedni. W bramce Zabrza natomiast świetnie radził sobie Paweł Kazimier, który zastąpił Jakuba Skrzyniarza. W konsekwencji gospodarze zbliżyli się do kielczan na cztery trafienia (28:24). W trudnych chwilach odpowiedzialność wziął na siebie zawodnik-trener, Krzysztof Lijewski. Rozgrywający po profesorsku zdobył dwa trafienia z rzędu. „Poprawił” Alex Dujshebaev i choć z małym potknięciem, ale wciąż pewnie, drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Górnik Zabrze 31:24.