01.10.2020, 22:18
Mecz

Brawo bramkarze! Solidna wygrana w Elverum!

W meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Elverum Handball 31:22. Kielczanie większą przewagę zdołali wypracować jeszcze w toku pierwszej połowy i utrzymali ją do końca meczu. Bardzo dobrze wypadli obaj bramkarze Mistrzów Polski – rozpoczynający w bramce Andreas Wolff i zmieniający go w trakcie drugiej połowy Mateusz Kornecki! Niestety, jeszcze w pierwszej części gry groźnie wyglądającej kontuzji kolana doznał Hakur Thrastarson. O stanie zdrowia Islandczyka będziemy informować w mediach klubowych. Poza składem znaleźli się Miłosz Wałach, Cezary Surgiel, Sebastian Kaczor i Michał Olejniczak.

Elverum Handball – Łomża Vive Kielce 22:31 (11:18)

Elverum Handball: Imsgard, Fries – Hedberg, Larsen, Schonningsen, Pettersen, Grondahl, Svensson Aspenback, Abalo 1, Langaas 2, Nilsen-Nygaard 3, Mathe 5, Sorensen, Solstad 3, Pujol 5, Fingren 3

Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Vujović 4, Sićko 2, A. Dujshebaev, Tournat 5, Karacić 3, Lijewski, Kulesh 3, Moryto 3, Thrastarson 1, Fernandez 3, D. Dujshebaev 4, Gębala, Karalek 2, Gudjonsson 1

Pierwsza siódemka: Wolff – Gudjonsson, A. Dujshebaev, Karacić, Karalek, Kulesh, Fernandez

Zawodnicy obu drużyn urządzili sobie w pierwszych minutach prawdziwą gonitwę, walcząc zaciekle o każdą piłkę. Kielczanie wystawili przeciwko gospodarzom obronę 5-1 z wysuniętym Alexem Dujshebaevem, który za swoimi plecami miał Artsema Karaleka, Tomka Gębalę i Daniego Dujshebaeva. Na skrajach boiska formację uzupełniali Sigvaldi Gudjonsson i Igor Karacić. To właśnie chorwacki rozgrywający zdobył pierwsze dwie bramki dla swojego zespołu. Dani i Tomek natomiast do ataku zmieniali się z Angelem Fernandezem i Vladem Kuleshem. Białorusin także rozpoczął od dwóch trafień. Kolejne dwa dołożyli wspólnie Artsem Karalek i Sigvaldi Gudjonsson (z krzutu karnego), a po czternastu minutach Mistrzowie Polski prowadzili 6:4. Dobrze w bramce grał Andreas Wolff, ale po drugiej stronie rywalom pomagał Thorsten Fries i mecz toczył się mniej więcej punkt za punkt.

Po kwadransie trener Talant Dujshebaev wymienił część składu. Na boisku pozostali Andreas Wolff, Uladzislau Kulesh i Angel Fernandez, natomiast pozostałych zmienili Arkadiusz Moryto, Nicolas Tournat, Haukur Thrastarson i Branko Vujović. Na środek obrony wciąż wracali natomiast Tomek Gębala i Dani Dujshebaev. Po bramce zdobytej przez Nicolasa Tournat trener gospodarzy, Borge Lund, poprosił o czas. Jego ekipa przegrywała 5:9.

Kielczanie nie stracili jednak na sile rażenia, a wkrótce uruchomili swoją największą broń – kontratak. Po dwóch przechwytach zakończonych bramkami, w dwudziestej czwartej minucie spotkania prowadziliśmy już 16:9. Niestety, w tym samym momencie, po wykonaniu drugiej kontry niefortunnie upadł jej wykonawca, Haukur Thrastarson, doznając urazu kolana. Islandczyk opuścił boisko z pomocą fizjoterapeutów, a na środek rozegrania powrócił Igor Karacić. Na lewej „połówce” natomiast zameldował się Szymon Sićko, który szybko wywalczył dla swojej ekipy rzut karny. Niestety w pojedynku Angel Fernandez – Emil Kheri Imsgard lepszy okazał się Norweg. Nie było to jednak dużym problemem, bo prowadziliśmy 18:11. Zakończyła się pierwsza połowa.

Gospodarze nie zamierzali odpuszczać i bardzo twardo grali w obronie. Przekonał się o tym m. in. Artsem Karalek, który po jednym ze starć z obrońcami upadł zwijając się z bólu. Na szczęście naszemu obrotowemu nic się nie stało i po interwencji fizjoterapeutów szybko stanął na nogi. Kielczanie utrzymywali wysoką przewagę. Po jedenastu minutach prowadzili 23:15, a co najważniejsze, wcale nie było widać rozluźnienia, które bywało już nie raz problemem w sytuacjach wysokiego prowadzenia. Było widać natomiast upór i ambicję, szczególnie u Szymona Sićko, który na początku nie mógł wstrzelić się w bramkę gospodarzy, ale wreszcie udało mu się to dwa razy z rzędu. W bramce trzy interwencje zaliczył natomiast Andreas Wolff, powstrzymując kolejno Thomasa Solstada, Simena Pettersena i Luca Abalo!

Po około kwadransie tej części gry Talant Dujshebaev postanowił jednak zmienić Andiego na Mateusza Korneckiego. Jak się okazało, była to świetna decyzja. Mateusz odnotowywał skuteczne interwencje, raz za razem powstrzymując rzuty rywali. W dwudziestej piątej minucie widowiskowo, jedną tylko dłonią, niczym rakietą do tenisa stołowego odbił piłkę posłaną w jego kierunku przez Dominika Mathe. W ataku jak z odskoczni w górę poszybował wysoko Branko Vujović i prowadziliśmy 30:21, a do końca meczu pozostało zaledwie kilka minut. Kielczanom nie mogło się w nich już stać nic złego. W trzecim meczu Ligi Mistrzów w tym sezonie wygraliśmy 31:22! Nasi bramkarze zakończyli z bardzo dobrymi wynikami: Andreas Wolff - 36% oraz tytuł MVP drużyny Łomża Vive Kielce (z ekipy Elverum również wybrano bramkarza, Imsgarda Emila Kheri), Mateusz Kornecki - 50%!

 

~

fot. Magnus Stenseth/Elverum Handball