22.03.2021, 14:16
Poza boiskiem

Z dziewiątym zawodnikiem możemy więcej

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

Codzienność piłkarza ręcznego to nie przelewki. O tym, by móc walczyć o najwyższe cele, poza siedmioma zawodnikami na boisku, ósmym w postaci publiczności, często decyduje także dziewiąty – zaplecze medyczne.

Mówi się, że ósmym zawodnikiem w piłce ręcznej jest publiczność. Dziewiątym natomiast jest medycyna, która decyduje o tym, czy zawodnicy mogą grać na wysokim poziomie czy nie – mówi Prezes KS Vive, Marian Urban.

Nie można się z tym nie zgodzić. Profesjonalni piłkarze ręczni takiej drużyny jak Łomża Vive Kielce codziennie poddawani są ogromnym obciążeniom fizycznym i m.in. od tego, jaką będą mieli zapewnioną opiekę medyczną, zależy to, w jakiej formie przystąpią do kolejnego spotkania. Szczególnie istotne jest to w takim okresie jak minione tygodnie, gdzie w ciągu trzydziestu dni Mistrzowie Polski do rozegrania mieli dwanaście meczów.

Na szczęście drużyna Łomża Vive Kielce może liczyć na wsparcie niezawodnych Partnerów Medycznych, z pomocą których może budować solidne zaplecze obejmujące opiekę wykwalifikowanej kadry lekarskiej, sprzęt ortopedyczny i rehabilitacyjny, różnego rodzaju odżywki, ochraniacze i inne produkty medyczne.

Sztab medyczny drużyny Łomża Vive Kielce tworzą, od lewej: Bartosz Markiewicz, Rafał Wójcicki, Marcin Haduch

 

TRIO DO ZADAŃ SPECJALNYCH

Od września minionego roku klub współpracuje z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym, którego lekarze tworzą kadrę medyczną drużyny Łomża Vive Kielce. Są to lekarze ortopedzi Rafał Wójcicki i Marcin Haduch oraz lekarz Bartosz Markiewicz, obecnie będący w trakcie specjalizacji radiologii i diagnostyki obrazowej. To oni czuwają nad zdrowiem zawodników, zwracając uwagę na najdrobniejsze urazy, które potencjalnie mogą stanowić większe zagrożenie, niż mogłoby się wydawać. Dyrektor szpitala, Bartosz Stemplewski, jest osobiście zaangażowany w proces współpracy tak, by przebiegała na najwyższym możliwym poziomie.

Staramy się prewencyjnie raz w tygodniu być na treningach zawodników, by ich obejrzeć i monitorować stan ich zdrowia – mówi Rafał Wójcicki – Zawodnicy chętnie chcą się badać, zgłaszają drobne urazy. Ich ciało jest ich narzędziem pracy. My je diagnozujemy, konsultujemy wszystko w naszym gronie, a jeśli pojawia się coś poważniejszego, to konsultujemy to szerzej ze specjalistami z różnych rejonów Polski.

Rzeczywistość wygląda jednak tak, że duże, poważne urazy zdarzają się stosunkowo rzadko. Częściej trzeba monitorować te drobniejsze, które nieleczone, mogą prowadzić do dłuższego wyłączenia zawodnika z życia drużyny.

Nie możemy czegoś przespać, bo jeżeli zawodnik dostanie błahego urazu, a my nie zareagujemy, uraz może się spotęgować i wiązać z długotrwałą kontuzją, a w konsekwencji nawet zabiegiem operacyjnym – wyjaśnia lekarz ortopeda.

CIENKA CZERWONA LINIA

Współpraca z profesjonalną drużyną sportową jest dla naszego teamu lekarskiego nie lada wyzwaniem, dostarczającym lekarzom wiele satysfakcji, ale i wiążącym się z dużą presją i odpowiedzialnością.

Myślę, że bardzo istotne jest to, że my pracujemy na bardzo specyficznej grupie pacjentów – mówi Bartosz Markiewicz – Z jednej strony to nie są zwykli śmiertelnicy, tylko ludzie poddawani ogromnym obciążeniom podczas każdej jednostki treningowej. Panowie, którzy przerzucają ogromną ilość żelastwa na siłowni, uprawiają sport wyjątkowo brutalny, bo wymagający od nich dużej siły fizycznej i kontuzjogenny. Nie dość, że cierpią z tytułu przeciążeń, na dodatek mogą odnieść kontuzję na skutek kontaktu z przeciwnikiem. Podczas naszej pracy nie możemy pozwolić sobie na to, by taki człowiek był chociaż w 1% nie tak sprawny, jak był kiedyś. To niełatwe. Z drugiej strony musimy pamiętać, że to są tylko ludzie, a każdy organizm ma ograniczenia.

Czyli jak to w końcu jest? Czy profesjonalni piłkarze ręczni lepiej znoszą kontuzje, czy jednak ich organizmy szybciej się eksploatują?

Wszystko zależy od wieku zawodnika – tłumaczy radiolog – Ci chłopcy najczęściej trenują od najmłodszych lat, a między dwudziestym a dwudziestym piątym rokiem życia osiągają najlepszą sprawność, taką sportową nieśmiertelność, ale…

…jest gdzieś ta cienka, czerwona linia, która kiedyś pęka – uzupełnia Marcin Haduch.

Zgadza się, możemy przyjąć, że sportowcy są silniejsi niż reszta, ale przychodzi moment, w którym przeciążeń jest tak dużo, że niewiele trzeba, by coś się zepsuło – ciągnie Bartosz.

Oni są łatwiejsi w rehabilitacji, przechodzą urazy lżej niż zwykli śmiertelnicy, ale trzeba być wyczulonym na to, że potrzebują też odpoczynku – mówi Marcin.

BRAK ZNANEGO RYTMU

Panowie lekarze pozostają w stałym kontakcie z klubowymi fizjoterapeutami, Tomaszem Mgłośkiem i Bartoszem Zagnińskim.

Zalecamy różne odpoczynki, treningi indywidualne i to jest egzekwowane. Przyświeca nam motto trenera, że lepiej sto dni za późno niż jeden dzień za wcześnie – stwierdza Rafał.

Wśród najczęstszych urazów piłkarzy ręcznych panowie wymieniają kontuzje barków, kolan, złamania palców, rzadziej uszkadzane bywają biodra czy kręgosłup. Ale Bartosz Markiewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, która pojawiła się niedawno:

W kontekście tego sezonu zdecydowanie dominują u chłopaków zmiany przeciążeniowe, naderwania. Sezon jest dziwny, nieregularny, przerywany. Dobrym przykładem jest kontuzja Haukura Thrastarsona odniesiona na początku, która odbyła się w dziwny sposób, w dziwnym momencie, gdy ten młody chłopak był świetnie przygotowany kondycyjnie. Urazu doznał w sytuacje jeden na jeden z bramkarzem, miał bardzo dużo miejsca i tak naprawdę nikt z nas nie wie, dlaczego do tego doszło. Spowodował to prawdopodobnie brak dotychczasowego rytmu.

BOMBA Z OPÓŹNIONYM ZAPŁONEM

To nie jest łatwy sezon dla zawodników. Ledwo nabierają prędkości, a tu nagle stop, trzeba usiąść i zaraz wrócić do biegu. Tylko jak to zrobić? Nie da się biec siedząc – Marcin Haduch rozkłada ręce.

Cóż, zwykły sezon piłkarza ręcznego, który gra w klubie występującym w Lidze Mistrzów, a dodatkowo reprezentuje kraj w drużynie narodowej, to ciągłe spanie na walizkach. Covidowy sezon takiego zawodnika to spanie na walizkach, w których ktoś ukrył bombę z opóźnionym zapłonem.

Trzeba pamiętać, że oni trenują od lat w pewnym rytmie: przygotowania przedsezonowe, sezon, przerwa świąteczna, duża impreza międzynarodowa, dalszy sezon, wakacje lub olimpiada, chwila odpoczynku i znów przygotowania do sezonu. I tak rok w rok. Aż nagle przyszedł sezon, gdzie wypadła olimpiada, Final4 z poprzedniego sezonu przełożono o pół roku. To wszystko wpływa na chłopaków. Wyjazdy na mecze, które się nie odbyły, stres, ciągłe odbywanie testów wymazowych na koronawirusa. Dla przeciętego Kowalskiego to są panowie, którzy mają świetną pracę, zarabiają i trochę sobie porzucają piłką, ale to nie jest tak. Oni bardzo ciężko trenują, nieraz dwa razy dziennie po kilka godzin. Głowa też musi być wypoczęta, by wyjść na parkiet i rzucić przeciwnikowi 10 bramek.  A niestety, jak ktoś cały czas się zastanawia, czy ma dodatni test, czy jutro nie zacznie chorować, czy nie zarazi rodziny, nie jest to takie łatwe – mówi Rafał Wójcicki.

BRAMKARZ I DWÓCH SKRZYDŁOWYCH

Cokolwiek by się jednak nie działo, nasze trio zawsze jest gotowe nieść pomoc chłopakom. Ogromnym atutem tego zespołu jest jego zróżnicowanie, a konkretnie uzupełnienie składu ortopedycznego o specjalistę radiologa.

Jestem bardzo wdzięczny chłopakom, szczególnie doktorowi Wójcickiemu, że mnie zaprosił do tego projektu. Dotychczas w większości klubów funkcjonowało to tak, że w sztabie był lekarz ortopeda lub kilku ortopedów, a jest to nowość, przynajmniej na rynku świętokrzyskich klubów sportowych, że w kadrze klubu pojawił się radiolog – podkreśla Bartosz.

Z panem prezesem rozwinęliśmy medyczną kadrę klubową, żeby nie było tak, że zawodnik potrzebuje badania, ja go zbadam i zastanawiam się kiedy i gdzie go wysłać – wyjaśnia Rafał – Zawodnika bada jednocześnie radiolog z ortopedą. Mamy szybką diagnostykę, płynność, swoje forum, na którym wymieniamy się spostrzeżeniami i błyskawicznie reagujemy.

Uzupełniamy się, mamy swoje źródła wiedzy, inaczej podchodzimy do różnych rzeczy, ale mamy komfort tego, że możemy się konsultować. Wierzę w zespół, który stworzyliśmy. Bramkarz, dwóch skrzydłowych i idziemy! – śmieje się Marcin.

 

Prezes Stowarzyszenia KS Vive Kielce, Marian Urban

Łomża Vive Kielce: Jak ocenia Pan współpracę ze sztabem medycznym drużyny Łomża Vive Kielce?

Marian Urban, Prezes Stowarzyszenia KS Vive Kielce: Współpraca z Panami Doktorami obowiązuje od 1 września minionego roku. Uważam, że to bardzo bardzo ważny krok klubu w dobrym kierunku. Praca z teamem młodych, ale już doświadczonych ludzi, którzy doskonale się uzupełniają, jest dla nas niezwykle istotna. Lekarze świetnie współpracują z naszymi fizjoterapeutami, urazy są na bieżąco analizowane, co daje nam w klubie duży spokój. Wiemy, że nasi zawodnicy są w dobrych rękach i jeżeli jest to tylko możliwe, to wszystko błyskawicznie załatwiane jest w Kielcach. Tak owocna współpraca to w dużej mierze zasługa Dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, Pana Bartosza Stemplewskiego. Jako klub ogromnie doceniamy i dziękujemy za wsparcie szczególnie w tak trudnych dla nas wszystkich czasach.

Czy da się porównać obecne zaplecze medyczne klubu z tym, co było 10-15 lat temu?

To są dwie epoki, chociaż zawsze jest jeszcze coś do zrobienia. Mówi się, że ósmym zawodnikiem w piłce ręcznej jest publiczność. Dziewiątym natomiast jest medycyna, która decyduje o tym, czy zawodnicy mogą grać na wysokim poziomie czy nie. Coraz bardziej w tej rywalizacji takie niuanse decydują o tym, czy zespół zwycięża, czy nie. Tego nie można nie docenić. Myślę, że klub dalej powinien rozwijać tę dziedzinę.

Czy jest Pan zadowolony z obecnych warunków, jakie możemy zapewnić zawodnikom w tej dziedzinie w porównaniu do innych klubów?

Obserwując kluby wiodące w Europie widać, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Wiem jednak, że dysponujemy gronem znakomitych specjalistów, do których mamy pełne zaufanie. Współpraca z Panami Doktorami na pewno podniosła poziom świadczeń medycznych w klubie, a fakt, że tacy ludzie pracują w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach, dobrze świadczy o tej placówce.

GOTOWI DO GRY

Klub sportowy Vive Kielce współpracuje także z innymi podmiotami, które wspólnie z kadrą medyczną tworzą profesjonalne zaplecze medyczne drużyny Łomża Vive Kielce. Jednym z nich jest firma Orto-Punkt, która zaopatruje nas w sprzęt ortopedyczny i rehabilitacyjny oraz produkty medyczne takie jak na przykład zastrzyki z kolagenu czy kwasu hialuronowego.

To zapewnia nam przede wszystkim odpowiedni poziom regeneracji zawodników w podróży, co szczególnie w tak intensywnym miesiącu jak luty, gdy mamy mnóstwo meczów, jest dla nas bardzo ważne – podkreśla klubowy fizjoterapeuta, Bartosz Zagniński – Podczas wyjazdów w autokarze będzie na nas czekały sprzęty takie jak Carepump (aparat do drenażu limfatycznego) czy Game Ready (aparat do krioterapii).

Jako wierny kibic, od dwunastu lat zasiadający na tym samym miejscu Hali Legionów, jestem bardzo dumny, że udało mi się jako właścicielowi firmy Orto-Punkt nawiązać współpracę z ukochanym klubem – mówi Paweł Pelikan właściciel firmy Orto-Punkt – Jako firma specjalizujemy się przede wszystkim w sprzedaży sprzętu ortopedycznego i rehabilitacyjnego oraz produktów medycznych typu zastrzyki z kwasu hialuronowego czy kolagenu, które można nabyć w naszej sieci sklepów ortopedyczno-medycznych. Dlatego też będziemy dokładać wszelkich starań, aby zawodnicy w razie potrzeby byli pod tym kątem zawsze zabezpieczeni. Zaczynamy naszą współpracę z klubem od wyposażenia gabinetu rehabilitacji i odnowy biologicznej w sprzęt niezbędny zawodnikom do codziennej regeneracji po treningach i meczach, który również jest dostępny w naszej szerokiej ofercie handlowej.

JESZCZE LEPSZA REGENERACJA

Ale to nie wszystko. Odżywki dla naszych zawodników, ochraniacze i bieliznę przeciwzapalną dostarczał będzie WERON, właściciel marek Namedsport, Incrediwear i McDavid, który jest partnerem kilku największych klubów sportowych w Polsce.

Firma WERON dba o suplementację zawodników, dzięki ich wsparciu mogę przygotować optymalne odżywki przed treningami i po nich – mówi Bartosz Zagniński – To pozwala mi jeszcze lepiej zadbać o regenerację graczy w trudnych warunkach.

Cieszymy się z aktywności nowych klubowych partnerów, którzy pomagają nam dbać o zdrowie i kondycję zawodników naszej drużyny – dodaje Paweł Papaj, dyrektor marketingu klubu.

Od wielu lat partnerem klubu jest także Apteka Codzienna, a uczestnikami projektu JoinBertus również Klinika Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu Galen z Bierunia, Apteka Na Rogatce i Centrum Terapii Sp. z o.o.

Artykuł pochodzi z 41 numeru magazynu klubowego #dawajDAWAJ, luty 2021.