08.05.2021, 14:53
Mecz

Pewnie zmierzamy po mistrzostwo!

W piątym od końca meczu PGNiG Superligi tego sezonu drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 40:21.

Łomża Vive Kielce – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 40:21 (22:11)

Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wałach, Wolff – Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Faruk, Karacić, Kulesh, Moryto, Surgiel, Fernandez, Kaczor, Gębala, Karalek, Gudjonsson

Piotrkowianin Piotrków Tryb.: Ligarzewski, Kot – Wawrzyniak, Jędraszczyk, Matyjasik, Szopa, Kaźmierczak, Swat, Pożarek, Mosiołek, Mastalerz, Sobut, Tórz, Pacześny, Rutkowski

Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, A. Dujshebaev, Karalek, Karacić, Kulesh, Surgiel

Dzisiejsze spotkanie to starcie liderów z ostatnią drużyną w tabeli ligowej. Widać to było od początkowych minut meczu. Gościom nie można było odmówić motywacji, bo walczyli o każdą piłkę, szybko i dynamicznie prowadzili atak i wracali do obrony, ale kielczanie skutecznie wykorzystywali ich błędy. Dobrze w bramce rozpoczął Andreas Wolff, którego skuteczność oscylowała wokół 50%. W próbie rzutu karnego sprytnie wyłapał piłkę puszczoną lobem przez Marcina Szopę, po czym żartobliwie pogroził mu palcem, pokazując, że nie z nim takie sztuczki.

W naszej ekipie z rzutami karnymi nie było lepiej, bo na trzy razy tylko raz bramkę zdobył Igor Karacić. W ataku pozycyjnym natomiast wykazywaliśmy duży spokój. Mistrzowie Polski nie spieszyli się z oddawaniem rzutów, bramki zdobywali po solidnie przeprowadzonych akcjach.

Piotrkowianin przez kilkanaście minut jeszcze trzymał się w grze, ale punktem zwrotnym była dość kontrowersyjna sytuacja, po której czerwoną kartkę otrzymał Piotr Swat. Piłka rzucona przez niego podczas rzutu karnego trafiła Andreasa Wolffa w… no właśnie, twarz lub klatkę piersiową. Ciężko było to ocenić – ekipa Bartosza Jureckiego utrzymywała, że piłka odbiła się od klatki Andiego, nasz bramkarz natomiast pokazywał, że piłka najpierw uderzyła go w twarz i od brody odbiła się w dół. Koniec końców, Piotr Swat resztę meczu oglądał z trybun, a kielczanie wykorzystując podenerwowanie rywali zdobyli pięć bramek z rzędu – w tym dwie z super szybkich kontr Sigvaldiego Gudjonssona. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 22:11.

Druga połowa toczyła się już raczej leniwie. Z tak wysokim prowadzeniem kielczan goście nie bardzo mieli jak walczyć. Między słupki wszedł Mateusz Kornecki, który w 48 minucie widowiskowo powstrzymał z rzutu karnego Marcina Matyjasika, a dwie minuty później idealnie podał piłkę do wybiegającego daleko do kontry Angela Fernandeza. Hiszpan podanie zamienił na bramkę. Prowadziliśmy 33:18, a do końca meczu zostało dziesięć minut.

W tej części meczu szczególnie przyjemnie patrzyło się na Sigvaldeigo Gudjonssona. Islandczyk aktywnie grał w obronie, przechwytując piłkę  i żywiołowo reagując na boiskowe wydarzenia. Czterdziestą, symboliczną i ostatnią bramkę zdobył dla Łomża Vive Kielce Szymon Sićko, który tym samym zakończył spotkanie, ustalając wynik meczu na 40:21.

Kielczanie pewnie zmierzają po osiemnaste Mistrzostwo Polski. Przed nami jeszcze tylko dwa spotkania PGNiG Superligi w Hali Legionów – 20 maja z Azotami Puławy oraz 6 czerwca z Orlen Wisłą Płock.