30.05.2021, 21:35
Komentarze Mecz Autor: Patryk Ptak

Puchar jest (znowu) nasz!

  • Maciej Szarek
  • Tekst

  • Patryk Ptak
  • Foto

Patryk_Ptak

Drużyna Łomża Vive Kielce śrubuje rekord triumfów w PGNiG Pucharze Polski. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu nad Grupą Azoty SPR Tarnów (42:20) kielczanie zdobyli siedemnasty Puchar w historii. Kluczem do wygranej Mistrzów Polski okazała się żelazna defensywa.

Grupa Azoty SPR Tarnów - Łomża Vive Kielce 20:42 (8:22)

Grupa Azoty SPR Tarnów: Liljestrand, Ciochoń - Sikora, Tokuda, Majewski, Wojdan, Sanek, Wajda, Dadej, Kużdeba, Pedryc, Mróz, Kniazeu, Mrozowicz, Klamrzyński, Yoshida

Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff - Olejniczak, Sićko 6, A. Dujshebaev 2, Tournat 4, Faruk 2, Karačić 2, Lijewski 3, Kulesh 5, Moryto 6, Surgiel 3, Fernandez 4, Kaczor 1, Karalek 3, Gudjonsson 1

Pierwsza siódemka: Wolff - Surgiel, Sićko, Olejniczak, A. Dujshebaev, Gudjonsson, Tournat

Cel wizyty drużyny Łomża Vive Kielce w Kaliszu był tylko jeden, czyli siedemnasty Puchar Polski. W osiągnięciu historycznego wyniku naszej drużynie pomóc miała grupa około 150 kieleckich fanów, którzy pierwszy raz w 2021 roku mogli obejrzeć swoich ulubieńców na żywo. – „Finały są po to, żeby je wygrywać” – zapowiadał przed spotkaniem Michał Olejniczak. Jak powiedział, tak zrobili.

Podobno mecze wygrywa się atakiem, a tytuły obroną. Nasi gracze najwyraźniej wzięli sobie te słowa mocno do serca, bo to właśnie defensywa była w niedzielę najmocniejszym punktem kieleckiej drużyny. Co rusz rywali na blok łapał Artsem Karalek, a jeśli piłka przedarła się już pod bramkę, między słupkami czekał dobrze dysponowany Andreas Wolff. Dość powiedzieć, że odkąd tarnowianie prowadzili 3:2 w 5. minucie gry, do końca pierwszej partii zdobyli już tylko pięć goli!

W ataku ciężar zdobywania bramek początkowo wziął na siebie Szymon Sićko. W kwadrans rozgrywający trafił cztery razy, ale dołożył do tego również kilka efektownych asyst. W trakcie drugich piętnastu minut jego wynik wyrównał Arkadiusz Moryto. Wśród rywali dwukrotnie w pierwszej partii trafił jedynie Shuichi Yoshida.

Przebieg pierwszej połowy można streścić nader zwięźle: Łomża Vive Kielce rozpoczęła od szybkich dwóch bramek, Grupa Azoty SPR Tarnów odgryzła się serią trzech trafień, ale było to pierwsze i jedyne prowadzenie naszych rywali niedzielnego wieczora. Potem na parkiecie dominowali już tylko kielczanie, którzy pod wodzą Tomasza Błaszkiewicza, który zastąpił w roli pierwszego trenera Talanta Dujshebaeva, błyskawicznie powiększali przewagę. Na przerwę schodzili z zaliczką aż czternastu trafień (22:8).

Druga połowa nie zmieniła obrazu gry. Andreasa Wolffa z powodzeniem w bramce zmienił Mateusz Kornecki, który obronił między innymi rzut karny egzekwowany przez Rennosuke Tokudę, a potem dalej regularnie zatrzymywał rywali. Szansę na parkiecie dostali także rzadziej widywani na co dzień Faruk Yusuf oraz Sebastian Kaczor, ale różnica jak rosła wcześniej, tak dalej powiększała się z każdą chwilą. W 45. minucie dystans sięgnął dwudziestu bramek (32:12). Po każdej udanej akcji Mistrzów Polski ławka rezerwowych naszej drużyny wyrzucała ręce w górę, kielczanie spokojnie kontrolowali bowiem przebieg spotkania.

Do końca meczu nasza drużyna do swojej przewagi dołożyła kolejne dwa “oczka”, ostateczny wynik spotkania to 42:20. Miano najskuteczniejszych zawodników utrzymał duet Sićko-Moryto (obaj po 6 bramek), ale to pierwszemu z nich przypadła nagroda MVP niedzielnej gry. Cała drużyna rozpoczęła zaś świętowanie siedemnastego Pucharu Polski w historii naszego Klubu!

KOMENTARZE PO MECZU:

Tomasz Błaszkiewicz, trener bramkarzy Łomża Vive Kielce (w roli trenera głównego): Zespół był tak poukładany i wszystko było tak ułożone, że to była tylko formalność poprowadzić go w tych zawodach. Trener spędził dużo czasu, by przygotować drużynę do każdej akcji, trzeba było tego tylko dopilnować, przeprowadzać zmiany i wziąć czas. To sama przyjemność. Jestem bardzo zadowolony z każdego elementu. To był dla mnie ogromny stres. Ja zwykle jestem bardziej z tyłu, zajmuję się tylko bramkarzami, a tutaj byłem na świeczniku. Ale chłopcy wiedzieli, co dokładnie mieli grać, jakie akcje, jak w obronie. Andi i Mati zagrali dzisiaj bardzo dobrze, Mati może wybronił trochę mniej, ale za to bardziej spektakularnie, łapiąc piłkę „w zęby”. Jestem z nich dumny.

Michał Olejniczak, rozgrywający Łomża Vive Kielce: To mój pierwszy tytuł w karierze i smakuje wyśmienicie! Z meczu zapamiętam przede wszystkim to, że trzymaliśmy dobry rytm przez całe sześćdziesiąt minut, a po spotkaniu zapamiętam całą radość w szatni, odebranie medalu i pucharu. Granie przed kibicami to mały powrót do przeszłości, bardzo dobrze czuję się grając przed publicznością, ale chciałbym, żeby kibiców było jeszcze więcej! Z tego sezonu żałujemy Ligi Mistrzów, spodziewałem się, że ten rok będzie trudny, ale nigdy, że aż tak. Graliśmy co trzy dni, całe tygodnie spędzaliśmy na wyjeździe, jak w Paryżu, potem Szeged i w Szczecinie. Nie uniknęliśmy też poważnych urazów Haukura i Daniego. Mamy jeszcze przed sobą dwa mecze, ze Stalą i z Wisłą Płock i kolejny tytuł do wygrania.