A. Moryto: W drugiej połowie byliśmy jak lawina!
- Maciej Szarek
- Tekst
- Patryk Ptak
- Foto
“Na początku drugiej połowy byliśmy lawiną, jak mówi trener Talant Dujshebaev. Cieszymy się, będziemy świętować w szatni, ale w Kolonii mamy dwa mecze do wygrania. Wciąż możemy spełnić swoje marzenia i tylko to się teraz liczy” – tak Arkadiusz Moryto komentuje półfinałowe zwycięstwo Ligi Mistrzów nad Telekomem Veszprem (37:35).
Łomża Vive Kielce zagra w niedzielę, 19 czerwca, w wielkim finale Ligi Mistrzów! Arkadiusz Moryto został wybrany najlepszym graczem półfinałowego meczu przeciwko Telekomowi Veszprem dzięki stuprocentowej skuteczności w ośmiu rzutach, jakie oddał na węgierską bramkę.
Odkąd tu przyjechaliśmy, mówiliśmy, że chcemy nie tylko zagrać w finale, ale wygrać cały turniej. Super, że dziś wykonaliśmy pierwszy krok, w szatni będziemy świętować, ale potem zobaczymy drugi mecz i będziemy koncentrować się na naszym przeciwniku w finale. Cieszymy się, ale w Kolonii mamy dwa mecze do wygrania – opowiada skrzydłowy.
Po pierwszej połowie kielczanie przegrywali 16:18. Węgrzy wydawali się być na fali, prowadzili nawet czterema bramkami i mieli kontrolę nad przebiegiem boiskowych zdarzeń. Po zmianie stron inicjatywę przejęła nasza drużyna, która odwróciła wynik. 90 sekund przed końcem decydującą bramkę zdobył Moryto. Skrzydłowy trafił na 36:33.
Nawet gdyby ta przewaga rywali była wyższa, walczylibyśmy do końca – zaznacza Moryto – W pierwszej połowie źle graliśmy w obronie. 16 rzuconych bramek to dobry wynik, ale 18 straconych nie. Zwłaszcza w środku defensywy nie byliśmy wystarczająco agresywni. Właśnie to powiedzieliśmy sobie w szatni. Po przerwie Veszprem nie zdobywało już łatwych bramek. My z kolei mieliśmy swój moment i, jak mówi trener Talant Dujshebaev, byliśmy wtedy lawiną.
W niedzielę kielczan czeka wielki finał. Rywalem zwycięzca drugiego półfinału – Barca lub THW Kiel.
Niezależnie, kto stanie po drugiej stronie parkietu, wyjdziemy, by walczyć o zwycięstwo. Nikt nie jest tutaj faworytem. My po prostu chcemy wygrać ten puchar. Jesteśmy w finale, więc wciąż możemy spełnić swoje marzenia i tylko to się teraz liczy – puentuje Moryto.