
Kontuzje, badania, powroty. Kielecki raport zdrowotny
Ostatnie dni i tygodnie to intensywny czas dla zawodników drużyny Łomża Industria Kielce. Duże natężenie meczów powoduje większe ryzyko odniesienia kontuzji. Z Tomaszem Mgłośkiem, klubowym trenerem odnowy biologicznej i fizjoterapeutą, rozmawiamy o sytuacji kadrowej naszego zespołu przed zbliżającymi się meczami w Lidze Mistrzów i PGNiG Superlidze.
Marcin Batóg, Łomża Industria Kielce: Jak kształtuje się sytuacja kadrowa przed meczami z Elverum Handball i Grupą Azoty Unią Tarnów?
Tomasz Mgłosiek, trener przygotowania fizycznego i fizjoterapeuta w drużynie Łomża Industria Kielce: W sobotnim meczu ligowym z Górnikiem Zabrze kontuzji doznał Dani Dujshebaev. To skręcenie stawu skokowego. Zbadałem go po meczu, a w niedzielę odpoczywał. Na początku tygodnia przejdzie dokładne badania, myślę, że w środę będziemy mogli powiedzieć coś więcej.
Jego występ w najbliższych meczach jest zagrożony?
Tak. Kiedy zawodnik dostaje urazu podczas meczu, to wtedy jeszcze jest pod wpływem adrenaliny. Wówczas ocena nie jest obiektywna. Takie urazy często kolejnego dnia pokazują swoje drugie oblicze. Na pozór błahostka po dwóch, trzech dniach może okazać się poważniejszą kontuzją. Nie możemy sobie pozwolić, by coś przeoczyć. Dlatego nawet podwójnie chuchamy na zimne, by w najmniej spodziewanym momencie zawodnik nie wypadł tylko dlatego, że coś zostało zlekceważone.
Kilka tygodni temu rozmawialiśmy o kontuzji Benoita Kounkouda. Francuz zerwał więzadło w stawie skokowym. Dzisiaj jest już bardzo blisko powrotu na boisko.
Od piątku uczestnicy w treningu. Nie jest to sto procent jego możliwości, ale dobrą informacją jest to, że wrócił do obciążeń treningowych. Nie zgłaszał dolegliwości bólowych czy ograniczeń ruchomości. Brak pewności czy komfortu na boisku jeszcze mogą się pojawiać, ale najważniejsze, że nie uskarża się na bóle. Jeżeli trener Talant Dujshebaev będzie go potrzebował, to myślę, że jest do jego dyspozycji. Najbliższe treningi pokażą w jakiej jest kondycji, ale jestem dobrej myśli.
W ostatnich meczach nie grał również Szymon Sićko. Co mu dolega?
Skręcił staw skokowy w prawej nodze. Po wykonaniu rezonansu magnetycznego okazało, że ten staw był już nadgryziony zębem czasu. Pojawiły się drobne zmiany przeciążeniowe. Biorąc pod uwagę ile meczów rozegrał, jak mocno obciążany jest w klubie i kadrze, postawiliśmy dać mu odpocząć. Dzięki temu udało się zregenerować ten staw. Od poniedziałku jest w treningu do dyspozycji trenera.
Ostatnie spotkania opuścił też Miguel Sanchez-Migallon.
Podczas jednego z meczów odnowiła mu się kontuzja pleców. Hiszpan przyjął na siebie zawodnika i poczuł ból w plecach. Zauważyłem, że dziwnie zbiegał, ale powiedział, że spróbuje jeszcze grać. Po czym zwróciłem uwagę jak on siedzi i od razu mu powiedziałem, by nie próbował wracać na boisko. Dostał zastrzyk nadtwardówkowy w kręgosłup, po takim zastrzyku przez 10 dni należy wzmacniać kręgosłup i bardzo na niego uważać. We wtorek mija 10 dzień od tego zastrzyku i myślę, że wtedy wróci do treningów.
A co z francuskim rozgrywającym Nedimem Remilim?
Odnowiła mu się kontuzja stopy, dokładnie piątej kości śródstopia. To niebezpieczna okolica dla sportowca, często dochodzi do złamań spowodowanych zmęczeniem. Taki uraz jest trudny w leczeniu i często kończy się operacją. Nedim taką kontuzję już kiedyś miał. Po wykonaniu rezonansu magnetycznego wykluczyliśmy inny nowy uraz. To dobra informacja. My chcemy wyleczyć Nedima Remilego, by w kolejnej fazie sezonu liczyć na niego, a nie mieć z tyłu głowy, że boryka się z bólem. Myśli też o tym zawodnik, wówczas nie jest on dla nas w pełni wartościowy. Francuz obecnie przechodzi rehabilitację, nie potrzeba przeprowadzenia operacji. Myślę, że za dwa tygodnie wróci do pełnych obciążeń treningowych.
Czy udział kontuzjowanych zawodników w styczniowych mistrzostwach świata jest w tym zagrożony?
Tych zawodników i z tymi kontuzjami, które leczymy, zagrożony nie jest.