11.11.2023, 21:01
News Komentarze

O przegranej w półfinale Super Globe zdecydowały detale

Końcowy wynik nie oddaje tego jak blisko finału IHF Super Globe była Industria Kielce. Do zwycięstwa z SC Magdeburgiem zabrakło detali. Zgodnie mówili o tym drugi trener Krzysztof Lijewski oraz Tomasz Gębala. 

Industria Kielce w półfinale arabskiego IHF Supr Globe przegrała z SC Magdeburgiem 28:24 (15:14). Był to niezwykle wyrównany, zaciekły i emocjonujący pojedynek. Pikanterii dodawał mu na pewno, że przecież kilka miesięcy temu w Kolonii podczas finału EHF Ligi Mistrzów żółto-biało-niebiescy dopiero po dogrywce musieli uznać wyższość tego niemieckiego zespołu. W sobotę 11 listopada w Dammam spotkanie rozstrzygnęło się w regulaminowym czasie gry, a o porażce kielczan zdecydował brak skuteczności w ofensywie. 

To oznacza, że w niedzielnym finale Industria Kielce zmierzy się w meczu o trzecie miejsce z FC Barceloną, a kibiców czeka niemiecki finał IHF Super Globe. To dlatego, że Hiszpanie przegrali po dogrywce z Fuchse Berlina 35:34. Początek spotkania o brązowe medale w niedzielę 12 listopada o godz. 15.30. Finał o godz. 18.15.

Pomeczowe wypowiedzi drugiego trenera Krzysztofa Lijewskiego oraz Tomasza Gębali. 

Krzysztof Lijewski: - O zwycięstwie lub porażce decydują detale takie jak skuteczność lub jej brak, interwencje bramkarskie. W tym meczu mieliśmy dobre i słabsze momenty, ale tych słabszych mieliśmy niestety troszkę więcej. Natomiast trzeba oddać zespołowi duży szacunek, bo zostawili na boisku dużo zdrowia i serca. W obronie nie możemy narzekać na zaangażowanie i ambicji, bo gra tym elemencie była naprawdę niezła i współpraca z bramkarzem układała się dobrze. Z kolei w ataku w końcówce zabrakło nam zimnej głowy i wykończenia. Grając naprzeciw zespołowi z Magdeburga, która jest obrońcą Super Globe i zwycięzcą Ligi Mistrzów, to trzeba sytuacje zamieniać na bramki. Inaczej trudno o zwycięstwo. My nie spuszczamy głów, bo jutro gramy z FC Barceloną. A tej drużyny nikomu nie trzeba przedstawiać i nie trzeba się specjalnie mobilizować. Tym bardziej, że do domu chcemy wrócić z medalem. 

Tomasz Gębala: - Niestety nie wytrzymaliśmy końcówki. Byliśmy gotowi na trudny mecz, ale - jak to zawsze w takich meczach bywa - zadecydowały detale. Kilka prostych błędów w ataku czy obronie i mamy właśnie taki efekt. Ja też miałem słabsze momenty, w pierwszej połowie „zagrzałem” się niepotrzebnie dwa razy. Nazywać się brązowym medalistą klubowych mistrzostw świata to wielkie wyróżnienie, choć oczywiście jechaliśmy tu po złoto. Kolejny mecz zagramy z wielką FC Barceloną, największym klubem piłki ręcznej na świecie i musimy z nimi wygrać. Dzisiaj są urodziny mojego syna i muszę mu przywieźć medal za to, że nie byłem tego dnia z nim.