Pewne zwycięstwo we Wrocławiu
W pojedynku dwóch najbardziej utytułowanych polskich klubów, to Industria Kielce okazała się lepsza. Pewnie wygrała we Wrocławiu ze Śląskiej w 10. kolejce ORLEN Superligi 35:18 (14:6).
Dla zawodników Śląska Wrocław mecz o stawkę trzech punktów w ORLEN Superlidze przeciwko Industrii Kielce był nagrodą za awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tak zresztą powiedział przed tym spotkaniem jeden z najbardziej doświadczonych zawodników gospodarzy niedzielnego spotkania Hubert Kornecki. Choć trzeba pamiętać, że wrocławski klub jest niezwykle zasłużony dla polskiej piłki ręcznej. Z 15 tytułami mistrza kraju i siedmioma Pucharami Polski plasuje się jako drugi najbardziej utytułowany klub w kraju. Tym pierwszym jest oczywiście Iskra Kielce.
W Hali Orbita faworytem, i to zdecydowanym, byli żółto-biało-niebiescy. Śląsk przed tą kolejką zajmował przedostatnią pozycję w tabeli ORLEN Superligi z pięcioma punktami na koncie. Trener Talant Dujshebaev na Dolny Śląsk zabrał 14 zawodników, w składzie znalazł się wracający po kontuzji Benoit Kounkoud. Francuski skrzydłowy grał nie tylko w obronie, ale chwilami w ataku. Swoją pierwszą bramkę w meczu zdobył 2 38. minucie. W skutek nieobecności nominalnego prawego rozgrywającego na tej pozycji kielecki szkoleniowiec desygnował na tę pozycję Arkadiusza Morytę.
Wynik meczu 10. kolejki ORLEN Superligi otworzył bramką z rzutu karnego Szymon Wiaderny. Kielczanie szybko wyszli na prowadzenie 3:0, a pierwszą bramkę dla Śląska w piątej minucie zdobył z karnego Konrad Cegłowski. W bramce rozpoczął Miłosz Wałach i pięciokrotnie z rzędu uchronił swoją drużynę od straty bramki, powstrzymał rzut Korneckiego, a potem Pawła Salacza. Ta podwójna interwencja z 13. minuty będzie konkurować o miano najlepszej bramkarskiej parady.
Kielczanie szóstą bramkę zdobyli po dziesięciu minutach przestoju. Wykorzystali grę w przewadze wskutek kary Tomasza Kołodziejczaka, czyli podstawowego obrońcy Śląska. Wtedy też worek z bramkami się rozwiązał, bo kielczanie w kolejne trzy minuty dorzucili trzy bramki.
W 18. minucie trener wrocławian Bartłomiej Koprowski wziął czas, bo dostrzegł, że gra jego zespołu przez środek nie przynosi rezultatu. Dlatego polecił im, by częściej atakowali bokami, również z wykorzystaniem skrzydeł. Ale nie bardzo udało się te założenia wprowadzić w życie, bo albo dobrze funkcjo wała defensywa kielczan, albo nie udawało się pokonać Miłosza Wałacha. Co ważne, na koniec pierwszej odsłony miał aż 57 procent skuteczności.
W przerwie przed kamerami telewizyjny obrotowy gospodarzy Konrad Cegłowski powiedział, że początek meczu w wykonaniu jego zespołu nie był zły, ale przytrafił się przestój w obronie i strata kilka łatwych bramek. To dlatego oba zespoły do szatni schodziły przy wyniku 14:6 dla Industrii Kielce.
Początek drugiej połowy to błędy gospodarzy, które karcone zostały przez przyjezdnych. Wykorzystywali grę w przewadze, ale przede wszystkim zbyt nerwowe, nieprzemyślane i chaotyczne ataki pozycyjne. Dzięki temu gracze trenera Dujshebaeva zdobywali łatwe bramki albo z kontrataków, albo rzutami na pustę bramkę. Dzięki temu w 38. minucie prowadzili już dziesięcioma golami - 18:8. Kolejne kilka minut to już w zasadzie całkowita dominacja kielczan. Podwyższyli prowadzenie do 25:11 na kwadrans przed końcem. Wtedy też trener Koprowski poprosił o przerwę, bo jego podopiecznym nie szła gra w ataku. Tracili dużo piłek, a kielczanie głównie notowali swoje trafienia albo po kontrach, albo na pustą bramkę. Na 10 minut przed końcową syreną Industria Kielce prowadziła piętnastoma golami - 28:13. Trzydziestą bramkę dla żółto-biał-niebieskich zdobył Daniel Dujshebaev w 55. minucie, a jedenaście sekund później kolejną dołożył po - a jakże inaczej - kontrataku Arkadiusz Moryto. Wynik na 18:35 dla Industrii Kielce ustalił tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitrów Paweł Salacz.
MVP spotkania wybrano Miłosza Wałacha. Industria Kielce kolejny mecz rozegra w środę 30 października o godz. 18.45 w Pick Arenie w Segedynie w ramach Ligi Mistrzów, a przeciwnikiem będzie OTP Bank Pick Szeged.
Śląsk Wrocław - Industria Kielce 18:35 (6:14)
Śląsk Wrocław: Młoczyński 3/21, Małecki 2/13 - Cegłowski 5, Kornecki 2, Przybylski 2, Gądek 3, Burtan 1, Ramiączek 1, Wielgucki 1, Jankowski, Salacz 2, Famulski, Kołodziejczyk, Granowski 1.
Industria Kielce: Wałach 14/32, Mestrić - Moryto 8, Wiaderny 5, Karalek 3, Kounkoud 3, Olejniczak 3, Gębala 2, Rogulski 2, Surgiel 2, Karacić 1, Osuch 2, Monar 2, Dujshebaev 2.