
Sportowe szczęście po stronie Industrii Kielce
- Piłka leciała do mnie. Zobaczyłem co się dzieje wokół i ją zebrałem. Wycofałem akcję, bo potrzebowaliśmy zwycięstwa - tak swoją najważniejszą zbiórkę w środowym meczu 14 kolejki EHF Ligi Mistrzów między RK Zagrzeb a Industrią Kielce podsumował Tomasz Gębala. Żółto-biało-niebiescy wygrali 27:26 i awansowali do fazy play-off LM.
W środowym spotkaniu Ligi Mistrzów styl miał drugorzędne znaczenie. Liczyło się tylko zwycięstwo. I to udało się osiągnąć, a akcja meczu należy do Tomasza Gębali. Najwyższy zawodnik w tej edycji LM na kilkanaście sekund przed końcową syreną zebrał piłkę po obronionym przez Mateja Mandicia rzucie Hassana Kaddaha. Dzięki temu Industria Kielce utrzymała prowadzenie 27:26 i awansowała do fazy play-off tej edycji EHF Ligi Mistrzów.
Przeciwnika żółto-biało-niebiescy poznają w czwartek. Będzie to któraś z drużyn Sporting Lizbona, Fuchse Berlin lub PSG.
Poniżej przedstawiamy pomeczowe wypowiedzi:
Krzysztof Lijewski: - Wyszliśmy z bardzo trudnej i wymagającej grupy, każdy zespół potrafił urwać punkty każdemu zespołowi. Wiedzieliśmy jaka jest stawka meczu, a RK Zagrzeb grał - nie chcę powiedzieć, że radosny handball - ale bez presji o wynik. Wtedy gra się zupełnie inaczej. My graliśmy o sportowe życie w tym sezonie Ligi Mistrzów. Początek meczu w naszym wykonaniu był bardzo słaby, przegrywaliśmy 1:5. Na początku drugiej połowie przegrywaliśmy 0:5, więc to pokazywało, że piłka wiele ważyła. Na końcu sportowe szczęście było po naszej stronie.
Miłosz Wałach: - Wszedłem jako drugi bramkarz dość szybko. Myślę, że pierwsza połowa w moim wykonaniu była solidna i odbiłem ważne dwie piłki w końcówce. Jako drużyna wytrzymaliśmy presję. Zobaczymy jak ułoży się drabinka, ale na kogo byśmy nie trafili to trzeba walczyć. Tak, jak pokazaliśmy to dzisiaj.
Tomasz Gębala: - Mandić odbija piłkę, ona leci do mnie. Zobaczyłem co się dzieje wokół i ją zebrałem. Byłem trochę wytrącany z równowagi, nie była to dla mnie przyjemna pozycja. Wolałem cofnąć piłkę, a potrzebowaliśmy zwycięstwa. Różnica bramkowa nie była ważna, więc najważniejsze, że nie było sygnalizacji gry pasywnej i mogliśmy dokończyć mecz. Jeśli ta zbiórka mogłaby być zrobiona bez ryzyka spalenia rzutu, to może oddałbym rzut. Gdybyśmy potrzebowali bramki, to bym rzucał. Ale wiedziałem, że potrzebujemy czasu.
Teraz są play-offy, decyduje forma dnia, lepsza dyspozycja. Nie jest ważne, co działo się wcześniej, można zrobić wszystko. Będziemy niewygodnym przeciwnikiem dla każdego, z kim przyjdzie nam się zmierzyć.