
Młodzi, ale już doświadczeni. Industria Kielce gra o ćwierćfinał LM
To często pojawiające się określenie w stosunku do młodych osób idealnie charakteryzuje Fuechse Berlin. Na czele tego zespołu stoi 31-letni szkoleniowiec, a trzon zespołu tworzy pięć lat młodszy Mathias Gidsel.
“W przyrodzie nie spotkałem się z sytuacją, by lis pokonał dzika” - mniej więcej takiej treści komentarz na jednym z internetowych forów kibiców w mediach społecznościowych można było przeczytać, gdy jasnym stało się, że o ćwierćfinał EHF Ligi Mistrzów Industria Kielce zagra z Fuechse Berlin. Zespół z Niemiec potocznie nazywany jest “Lisami”, z kolei symbolem naszego, jak i całego miasta, jest dzik.
Jednak na boisku prawa przyrody nie mają żadnego zastosowania. Decydują raczej prawidła naturalistyczne - że wygrywa ten bardziej sprawny, lepiej przygotowany, jednym słowem - lepszy. Lepszy w dwumeczu, bo w ciągu tygodnia oba zespoły rozegrają dwa spotkania. Trenerzy i zawodnicy zwykli każdy z takich meczów nazywać “jedną połową”. Z punktu widzenia każdego zespołu lepiej jest zacząć “drugą połowę” z przewagę bramkową, a co za tym idzie psychologiczną. Jednak taką zaliczką psychologiczną dla Industrii Kielce może być też atut własnego boiska w pierwszym spotkaniu. Tym bardziej, że “Lisy” w Hali Legionów grały dawno temu. Ostatni raz 14 lat temu - dokładnie 4 grudnia 2011 roku. Wówczas w Kielcach grali jeszcze m.in. Patryk Kuchczyński, Rastko Stojković, Bartłomiej Tomczak czy Marcus Cleverly. Ale byli już choćby Michał Jurecki, Uros Zorman, Sławomir Szmal (ale jeszcze z numerem 78) czy Grzegorz Tkaczyk. Nie był to więc ten “gwiazdozbiór, który przy ówczesnej ulicy Bocznej dopiero miał powstać. O tym jak wiele czasu minęło od tego meczu niech świadczy fakt, że w Fuechse zawodnikiem był wówczas Bartłomiej Jaszka. Ale także Ivan Nincevic, Alexander Petersson czy... Mark Bult, który zawodnikiem naszego klubu był przez kilka dni. Natomiast w pierwszym meczu w stolicy Niemiec gospodarze wygrali 30:27, a szkoleniowcami byli Bogdan Wenta i Dagur Sigurdsson (dzisiejszy szkoleniowiec reprezentacji Chorwacji).
Gdy zakończył się ubiegły sezon w ligach europejskich, a zwłaszcza w Niemczech, kibice i eksperci zastanawiali się jak będzie wyglądać Liga Mistrzów bez THW Kiel. Bo “Zebry” nie zakwalifikowały się do LM, zajęli “dopiero” czwarte miejsce. Wicemistrzem Niemiec zostali właśnie berlinczycy, dla których jest to powrót do tych najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek po kilku latach. Wcześniej z sukcesami radzili sobie w EHF Lidze Europejskiej – triumfowali w 2015, 2018 i 2023 r.
Teraz przyszedł czas na zaznaczenie swojej obecności w Lidze Mistrzów. I ekipa młodego 31-letniego szkoleniowca Jarona Siewerta robi to naprawdę dobrze. Do bezpośredniego awansu do ćwierćfinału zabrakło niewiele (tyle samo punktów, co Sporting, ale zdecydowała przegrana z portugalskim zespołem w lutym 31:32). Dlatego przyjdzie im się zmierzyć z szóstą drużyną grupy B, czyli Industrią Kielce.
W Fuechse niekwestionowanym liderem jest Mathias Gidsel. Leworęczny Duńczyk to obecnie jeden z najlepszych piłkarzy ręcznych na świecie, a może i nawet najlepszy. Został MVP mistrzostw świata tegorocznych oraz tych rozgrywanych dwa lata temu, został też drugi raz z rzędu królem strzelców tego turnieju (z 74 bramkami). O tym, że wybierano go do drużyny gwiazd mistrzostw, to nawet nie trzeba wspominać. Był także MVP Igrzysk Olimpijskich w Tokio i Paryżu.
Ten wybitny praworozgrywający jest też obecnie drugim najlepszym strzelcem LM (86 goli na 123 rzuty) i ósmym najlepiej asystującym (36 takich podań, średnio trzy na mecz).
Warto też poświęcić trochę uwagi szkoleniowcowi. To wychowanek zespołu z Berlina, trenował we wszystkich kategoriach wiekowych, był nawet członkiem reprezentacji do lat 18. Ale wtedy zdał sobie sprawę, że jeśli chce odnieść sukces w tej dyscyplinie, to jako trener, a nie zawodnik. Trenował w 2. Bundeslidze TuS Essen, który wprowadził do najwyższej klasy rozgrywkowej. A potem wrócił do Berlina i wieku 26 lat został pierwszym szkoleniowcem. Z tego powodu jego starcie przeciwko Talantowi Dujshebaevowi zapowiada się naprawdę interesująco, bo w tym przypadku młodość naprawdę spotka się z doświadczeniem.
Trener Siebert postawił na - jakże by inaczej - młodość. I nie tylko chodzi o Gidsela, ale też wskazać można takich graczy jak Hans Lindberg, Dejan Milosavljev, Mijalo Marsenic lub Jerry Tollbring.
Przed swoimi graczami – ale i przed samym sobą - wyznaczył zapewne dwa cele. To mistrzostwo Niemiec i wygrana Ligi Mistrzów. I na pewno Fuechse Berlin zrobi wszystko, by osiągnąć je już w tym sezonie...
Zapowiada się więc naprawdę dobry handballowy spektakl w dwóch aktach. Pierwszy w Kielcach w środę 26 marca o godz. 20.45, a drugi tydzień później w Berlinie.