03.06.2018, 17:35

Tak odchodzą legendy! Mamy piętnastego Mistrza!

Historyczny wyczyn dokonany! Mamy piętnasty tytuł Mistrza Polski! Kielczanie zapewnili go sobie zwycięstwem w rewanżowym meczu finałowym PGNiG Superligi, w którym pokonali Orlen Wisłę Płock 33:29. Ostatnią bramkę meczu zdobył kończący karierę Karol Bielecki. W szeregach żółto-biało-niebieskich zabrakło jedynie przechodzącego rehabilitację Bartłomieja Bisa. Dzisiejsza wygrana sprawiła, że w rankingu liczby tytułów mistrzowskich w Polsce wyrównaliśmy osiągnięcie Śląska Wrocław.

PGE VIVE Kielce – Orlen Wisła Płock 33:29 (13:14)

PGE VIVE Kielce: Szmal, Ivić – Jurecki 4, Dujshebaev 7, Kus, Aginagalde 1, Bielecki 1, Jachlewski 3, Strlek 4, Janc 1, Lijewski 1, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Mamić 1, Bombac 3, Djukić 5

Orlen Wisła Płock: Wichary, Borbely, Morawski – Daszek 4, Duarte 4, Krajewski, Racotea 3, Ghionea 1, Piechowski 3, Ivić 4, Tarabochia 1, Żabić 1, Mihić 4, De Toledo 4, Kowalski, Woźniak

Pierwsza siódemka: Szmal – Djukić, Lijewski, Aginagalde, Bombac, Bielecki, Jachlewski

Od samego początku spotkania widać było, że dziś w Hali Legionów stoczona zostanie prawdziwa bitwa, a żadna ze stron nie odpuści i nie będzie przebierać w środkach. Zawodnicy obu zespołów z wyraźnie zarysowaną zawziętością na twarzach, ruszyli na siebie pobudzeni do granic możliwości, biegając po boisku z taką energią, jakby mieli pomontowane w stawach dodatkowe motorki. Nic dziwnego – zarówno jedni jak i drudzy mieli dziś wiele do ugrania. Kielczanie wyrównanie piętnastym tytułem mistrzowskim osiągnięcia Śląska Wrocław, a płocczanie pierwsze od 2011 zwycięstwo rozgrywek ligowych, które od tamtego czasu zmonopolizowali żółto-biało-niebiescy.

Już w piątej minucie solidny chrzest bojowy przeszedł Slawomir Szmal, który został przez Marko Tarabochię utrafiony mocnym rzutem prosto w twarz. Kasa na szczęście szybko się pozbierał i wrócił do gry. Jego koledzy z pola niestety grali dość nerwowo i popełniali błędy, ale i Wisła nie była perfekcyjna, więc przez długi okres utrzymywał się stosunkowo niski wynik. Po niemal dwudziestu minutach goście prowadzili z naszym zespołem 9:6, więc o czas poprosił Talant Dujszebajew. Zadziałało, bo od tego momentu jego podopieczni zdobyli trzy trafienia z rzędu i wyrównali rezultat, a po chwili rzutem do pustej bramki Manuel Strlek wyprowadził PGE VIVE Kielce na prowadzenie 10:9.

Wtedy z kolei czasu zażądał szkoleniowiec Płocka, Krzysztof Kisiel. Jego zespół w niespełna cztery minuty roztrwonił przewagę budowaną przez dwadzieścia, a kielecka machina coraz bardziej się rozpędzała. Jego reakcja nieco spowolniła gospodarzy i sprawiła, że na przerwę schodziliśmy przegrywając 13:14. Tuż przed końcem pierwszej partii za trzecią dwuminutową karę z parkietem pożegnał się Igor Żabić.

Po powrocie na parkiet na drugą połowę kielczanie postanowili przestać bawić się z rywalami, włączając tryb egzekutorów. Zaledwie w ciągu pięciu minut wyszli na prowadzenie 19:16, a szczególnie dawali się Nafciarzom we znaki Alex Dujshebaev i Darko Djukić. Trener Kisiel poprosił o czas, ale bez skutku – jego zawodnicy raz po raz nadziewali się ręce obrońców lub Sławomira Szmala, a kielczanie, mając już przewagę, która w połączeniu z rezultatem z Płocka, dawała poczucie bezpieczeństwa, uspokoili grę i konsekwentnie realizowali swoje założenia.

Kryzys przyszedł po kwadransie, gdy od stanu 25:20, za sprawą Gilberto Duarte oraz skrzydłowych, Michała Daszka i Valentina Ghionei Płock zbliżył się do nas na 25:23. Nasi zawodnicy szybko jednak przypomnieli sobie, o co grają, zacieśnili środek obrony, przez co płocczanom ponownie trudno było się przez niego przebić do bramki Kasy, a kolejne trafienia dla naszej ekipy zdobyli Blaz Janc i Manuel Strlek. Za chwilę jak rasowy obrotowy zachował się Michał Jurecki. Nasz kapitan złapał piłkę na kole tyłem do bramki, pięknym piruetem obrócił się w stronę Adama Borbely’ego i podniósł rezultat na 29:26.

Pod koniec spotkania miała miejsce niecodzienna sytuacja. Kibice w Hali Legionów zaczęli skandować, by wpuścić na boisko Karola Bieleckiego, który tymczasowo siedział na ławce. Trener Talant Dujszebajew z uśmiechem na twarzy skierował się w stronę rozgrywającego, mówiąc, by pojawił się na parkiecie. Karol polecenie wykonał i w najpiękniejszy z możliwych sposobów zakończył karierę, zdobywając ostatnią bramkę historycznego meczu o piętnaste Mistrzostwo Polski. W Hali Legionów pokonaliśmy Orlen Wisłę Płock 33:29.