30.05.2018, 21:03

Pięciobramkowe zwycięstwo w Płocku!

W pierwszym meczu finałowym PGNiG Superligi o Mistrzostwo Polski wygraliśmy na wyjeździe z Orlenem Wisłą Płock 33:28. Spotkanie upłynęło pod znakiem dużych emocji, walki i nerwowych sytuacji, ale ostatecznie do kielczanie wyszli z niego zwycięsko. W szeregach gospodarzy zabrakło kontuzjowanych braci Gębalów oraz Nemanji Obradovicia, zaś w drużynie kielczan jedynie przechodzącego rehabilitację po zerwaniu więzadła Bartłomieja Bisa. Drugie, decydujące  o mistrzostwie, spotkanie odbędzie się w Hali Legionów, w najbliższą niedzielę, 3 czerwca, o godz. 16:00.

Orlen Wisła Płock – PGE VIVE Kielce 28:33 (11:15)

Orlen Wisła Płock: Wichary, Borbely, Morawski – Daszek 2, Duarte 4, Krajewski 3, Racotea 1, Ghionea 5, Piechowski, Ivić 1, Tarabochia 2, Żabić 6, Mihić 2, De Toledo 2, Kowalski, Woźniak

PGE VIVE Kielce: Szmal, Ivić – Jurecki 7, Dujshebaev 2, Kus, Aginagalde 4, Bielecki 2, Jachlewski 4, Strlek 3, Janc 5, Lijewski 2, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Mamić, Bombac 2, Djukić

Pierwsza siódemka: Szmal – Strlek, Jurecki, Janc, Dujshebaev, Aginagalde, Zorman

Gospodarze przystąpili do tego meczu bardzo zmotywowani. Wygłodniali zwycięstw, których z mistrzami Polski nie doświadczyli od marca 2016 roku, rzucili się na nasz zespół niczym stado lwów. Kielczanie mieli kłopoty w ataku pozycyjnym, popełniając błędy, które płocczanie wykorzystywali w kontratakach. Po serii trzech bramek z rzędu prowadzili z nami 7:4. Wtedy jednak z rzutu karnego Marcina Wicharego pokonał Karol Bielecki. Za chwilę kolejne trafienie dołożył Michał Jurecki, w ataku pomylił się Dan Emil Racotea, a Mariusz Jurkiewicz asekurując nieudany rzut Manuela Strleka, zdobył wyrównującego gola na 7:7.

Kielecka machina rozpędzała się z akcji na akcję, a gdy za sprawą kontry Mateusza Jachlewskiego wyszła wreszcie na prowadzenie 8:7 trener Wisły, Krzysztof Kisiel, poprosił o czas. Nic to jednak nie pomogło, bo Siwy, wspólnie z Krzysztofem Lijewskim, raz po raz rozstrzeliwali Wichurę w kontrach, podkręcając wynik do 12:8. Wtedy płocczanie wybudzili się z letargu i przez ostatnich kilka minut pierwszej połowy zdołali rzucić jeszcze kilka bramek, jednak wszystko to było zupełnie nieistotne w porównaniu z tym co już po upływie trzydziestu minut zrobił Michał Jurecki! Nasz kapitan ustawił się do wykonania bezpośredniego rzutu wolnego i mając przed sobą mur obrońców wychylił się w prawo, po czym tuż nad ziemią, sam niemal już na niej leżąc, w niesamowity sposób, puścił piłkę między słupki Marcina Wicharego! Do szatni schodziliśmy więc prowadząc 15:11.

Drugą część spotkania otworzył Uros Zorman. Nasi zawodnicy stopniowo coraz bardziej odjeżdżali rywalom, aż po ośmiu minutach osiągnęli pułap sześciu bramek przewagi (21:15). Szkoleniowiec Wisy wziął czas i tym razem jego reakcja wywołała pożądany skutek, bo jego podopieczni zdobyli trzy trafienia z rzędu. Nastąpiła wymiana bramkarzy w obu zespołach. Marcina Wicharego zastąpił Adam Morawski, a Sławka Szmala Filip Ivić. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło na kwadrans przed końce meczu, gdy po akcji z parkietu nie podnosił się Dean Bombac, na co nie zareagowali sędziowie, pozwalając zdobyć gola z kontrataku Valentinowi Ghionei. Gdy Słoweniec, ocierając krwotok z nosa, pokazał, co myśli o zachowaniu arbitrów, hala zagotowała się, po czym nastąpiła wymiana uprzejmości pomiędzy kibicami obu drużyn.

Ten epizod nieco wytrącił z równowagi mistrzów Polski, bo wkrótce rzut karny Karola Bieleckiego obronił Adam Morawski, a z kolei Filip Ivić nie zdołał powstrzymać z „siódemki” Ghionei i gospodarze zbliżyli się do kielczan na jedno trafienie (24:23). Filip za chwilę zrehabilitował się popisując się świetną interwencją w ważnym momencie gry, jednak Talant Dujszebajew nie chciał czekać na dalszy ciąg wydarzeń i przy stanie 25:24, dziesięć minut przed końcem gry, poprosił o czas.

Atakiem kielczan, ze złowrogo wystającym z nosa wacikiem tamującym krwotok, dowodził Dean Bombac. Słoweniec mocno podrażniony minionym zajściem, zawzięcie atakował bramkę płocczan i dobrze obsługiwał kolegów. Po jednej z jego asyst, potężnym rzutem Adama Morawskiego pokonał Michał Jurecki, dając żółto-biało-niebieskim prowadzenie 30:27. Do końca pozostało niespełna pięć minut. Choć czas ten upłynął pod znakiem bardzo wyrównanej wymiany ciosów, ostatecznie to kielczanie wygrali pierwszy pojedynek finałowy 33:28.