23.11.2005, 16:09

P.Podsiadło. Wychowany pod halą

- Ma dopiero 19 lat a zachowuje się niczym stary wyga. Jest jeszcze większym talentem niż Karol Bielecki. To nasz największy skarb- uważa Marek Adamczak, działacz VIVE Kielce. Z kolei Zbigniew Tłuczyński, szkoleniowiec kieleckiej "siódemki" tak charakteryzuje swojego zawodnika: - Sprawny, skoczny, szybko się uczy. Pewnie, jest młody, wiele musi jeszcze podglądać, ale czas pracuje dla niego. Za kilka lat, jeśli tylko ominą go kontuzje, powinien być graczem wielkiego formatu. Paweł Podsiadło, bo o nim mowa, ma niespełna 19 lat i kłopoty ze wzrostem. - Byłem niedawno mierzony w klubie i okazało się, że mam 198 centymetrów wzrostu. Kilka godzin potem, w trakcie badań lekarskich miałem już 198,5 cm. Nie wiem, może jeszcze rosnę? Przydałoby się jeszcze ze dwa, trzy centymetry - rozpoczyna nieco żartobliwie rozgrywający VIVE. Przygodę ze sportem rozpoczynał pod okiem znanego w Kielcach łowcy talentów piłki nożnej, Krzysztofa Retlikowskiego. - Mieszkam 50 metrów od hali, w której VIVE rozgrywa swoje spotkania. Tu się wychowałem, tu, na asfaltowych boiskach od rana do zmierzchu graliśmy bez opamiętania. Tak na dobrą sprawę trenowałem futbol, ale marzyłem o piłce ręcznej. Chodziłem na każdy mecz VIVE, zakładałem szalik, zdzierałem na meczach gardło. Marzyłem, by kiedyś zagrać w jednym zespole z Rafałem Bernackim czy Radosławem Wasiakiem. Ostatecznie trafiłem na zajęcia do Tomasza Strząbały. Jego wskazówki, sposób prowadzenia zajęć tak bardzo przypadł mi do gustu, że zostałem w tej dyscyplinie - mówi. Kariera Pawła Podsiadło rozwija się w imponującym stylu i tempie. Mimo 19 lat ma już na swoim koncie trzy medale Mistrzostw Polski juniorów i seniorów. W 2002 roku był srebrny medal w rywalizacji juniorów młodszych. W minionym sezonie poprowadził zespół z Kielc do złotego medalu Mistrzostw Polski juniorów. Od kilku miesięcy jest podstawowym graczem kieleckiej drużyny. - Bardzo dużo pomagają mi koledzy. Przed pierwszymi spotkaniami w lidze miałem tremę. Obawiałem się rywali, ich twardych zagrań. Przed każdym meczem, któryś ze starszych chłopaków podejdzie do mnie, klepnie po ramieniu, doda otuchy i trema mija. Tak było w Szwajcarii, w Zurychu, gdzie grali�my z Grasshopper. Podszedł do mnie Radek Wasiak i po kilku chwilach znów byłem sobą - twierdzi wychowanek VIVE, dodając natychmiast: - Żeby było wszystko jasne. Wiem doskonale, że muszę się dużo uczyć. Zdaję sobie sprawę z faktu, że przede mną daleka droga. Droga, którą mogę pokonać tylko ciężką pracą na zajęciach. Mam znakomite wzorce, mam świetnego szkoleniowca, który dał mi szansę. Postawił na mnie, podpowiadając wielokrotnie na zajęciach co należy grać. Nie, nie grozi mi woda sodowa. Jestem spokojnym chłopakiem, zresztą rodzice zawsze sprowadzają mnie na dobrą drogę. Pewnie, chciałbym zdobyć kiedyś tytuł Mistrza Polski, zagrać w reprezentacji. Tak, jak Karol Bielecki wyjechać za granicę. W ogóle, Karol był swego czasu moim wielkim idolem.