16.11.2005, 19:59

Wisła pokonana!

Vive: Bernacki, Stęczniewski; Grabarczyk 1x2min, Rosiński 7/12,Zydroń 6/8, Wasiak 2/2, Podsiadło 3/6, Kuchczynski 5/7, Sieczka 1/3, Nikoforov 1/1, Nikulenko 1/2, Hiliuk 6/8, Salami 1/1;
Wisła: Marszałek, Wichary, Niedzielski 1/3, Ilin 2/3, Szyczkow 5/7, Wiśniewski 8/10, Kuptel 1/4, Wuszter 2/4, Świerad 1/3, Twardo 3/8, Witkowski, Paluch
kary 10 i 14 min.

Mecze z drużyną z Płocka od zawsze wywoływały dodatkowe emocje. Dziś w hali przy Krakowskiej widzieliśmy jednak nieco inny mecz niż te do których przyzywczaiły nas obie siódemki- była to najłagodniejsza "święta wojna" od kilku sezonów. Może to ze zmęczenia, które mają prawo odczuwac oba zespoły, może to dlatego, że goście przyjechali osłabieni, a może zwyczajnie wojny nie musiało być. Nie była potrzebna, bo Vive nawet popełniając sporo błędów było zespołem lepszym i zwycięstwo kielczan nie było zagrożone. Gdzieś wiec przycichały nieco emocje - To najmniejszy wymiar kary dla mojego osłabionego zespołu- mówił po meczu Krzysztof Kisiel, trener Wisły. Przed meczem zastanawialiśmy się, czy płocczanie faktycznie przyjadą mocno osłabieni, czy też jest to pewien chwyt. Okazało się, że faktycznie w protokole brakowało czołowych zawodników.
Jednak i ta Wisła nie przyjechała przecież do Kielc po porażkę. - Zdawalismy sobię jednak sprawę z naszej sytuacji kadrowej- mówił szkoleniowiec z Płocka. Goście przez cały mecz grali z zaangażowaniem i szczególnie w pierwszych kilkunastu minutach prezentowali się bardzo dobrze. Dlatego po kontrze i bramce Aloszy szyczkowa prowadzili 2:4. Wstrzelić w bramkę nie mógł się w tym czasie w naszym zepsole Tomasz Rosiński obijający słupek. Na 4:4 wyrównał Jura Hiliuk- podobnie jak na 6:6 i 7:7. Kielczanie dopiero w 15 minucie odzyskali prowadzenie (9:8) po bramce aktywnego Patryka Kuchczyńskiego. Za chwię ten sam zawodnik przejął piłkę i podwyższył przewagę do 2 bramek. Do końca spotkania goście nie byli już w stanie doprowadzić do remisu a z biegiem czasu przegrywali coraz wyżej. W 22 minicie Marcina Wicharego pokonał Wojciech Zydroń i było 14:11, ten sam zawodnik zdobył też jedną z trzech bramek, jakie kielczanie rzucili na koneic tej części meczu- Nikiforov, Zydroń i Rosiński ustalili wynik po 30 minutach na 17:12. Chwilę wcześniej po nieładnym zagraniu Władimira Ilina ucierpiał Jura Hiliuk.
Druga połowa nie przyniosła już emocji, bowiem Vive do końca spotkania kontrolowało przebieg wydarzeń na parkiecie. Nasz zespół pozytywnie grał w defensywie, nieźle w ataku. - Jeśli dwa zespoły grają na podobnym poziomie, decyduje gra w obronie- komentował po spotkaniu Zbigniew Tłuczyński. Potwierdzał to trener gości. - Gra obronna Vive stawała sie dla nas nie do przejścia- mówił Krzysztof Kisiel. Jego podopiecznym nie szło jednak tak najgorzej. Oba zespoły popełniały jednak sporo błędów, nie było natomiast już tyle złościwości na parkiecie co często zdarza się w meczach Vive z Wisłą. Kielczanie drugą połowę zaczęli tak jak i pierwszą, od bramki Pawła Podsiadły. Szybko odpowiedział jednak Adam Twardo. W 36 minucie najlepszy na parkiecie wśród gości Adam Wiśniewski doprowadza do wyniku 19:15. Zniwelowanie strat do czterech bramek była wszytskim na co było stać dziś płocczan. Za chwilę dwa razy po dwóch trafieniach Tomasza Rosińskiego kielczanie wygrywali 22:16. - Gdy uzyskuje sie 4, 5 bramek przewagi zyskuje się pewność siebie na parkiecie- mówił trener Tłuczynski. Jego podopieczni zdobywali kolejne bramki, ale przez niedokładność kolejne również tracili.Dopiero w 53 minucie po obronionym karnym dobrze spisującego się Macieja Stęczniewskiego i bramce Hiliuka wyszli na kolejne wyraźne prowadzenie 29:21. W 57 minucie meczu na świetlnej tablicy widniał wynik 30:24 i podobnie jak w pierwszej części meczu w ostatnich kilkudziesięciu sekundach zdobyliśmy 3 bramki (Kuchczynski, Hiliuk, Nikulenko). Tym razem zdąrzył jeszcez odpowiedzieć Wiśniewski ustalając wynik meczu na 33:25. - Teraz trzeba uważać, zeby nie stracić punktów z innymi zespołami- mówił Zbigniew Tłuczyński na pomeczowej konferencji. - Pochwalić mogę pracę zespołu w obronie, w ataku dobrze rozdzielał piłki Tomasz Rosiński. Krzysztof Kisiel za najmocnejszy punkt w Vive uznał Macieja Stęczniewskiego.