13.11.2005, 19:44

Nie tym razem

Vive: Bator, Umańska, Sidorova; Grabarczyk 2, Skrzyniarz 5, Echolc 2, Czerwińska 1, Sęktas 7, Rubtsova 1, Artsiomenka, Duda 11, Kopertowska 3;
najwięcej dla Sośnicy: Kopeć 10, Kozyra 9;
przebieg: 1:3, 6:5, 9:7, 12:10, 15:13, 17:17, 20:20, 23:23, 25:27, 29:30, 30:33, 31:33, 31:35, 32:25, 32:36;

Nie tak miało wyglądać pożegnanie zespołu na ten rok z publicznością w Kielcach. Vive pierwszy raz od kilku spotkań było uznawane za faworyta meczu i niestety nie podziałało to najlepiej na zespół, któremu brakło pełni mobilizacji. W efekcie kielczanki rozegrały jeden ze słabszych spotkań w tym sezonie, wykorzystały to przeciwniczki, którym ambicji odmówić nie można było.
Już początek pokazał, że Sośnica przyjechała do Kielc po punkty. Po dwóch bramkach Kozyry, jednej Jedlinskiej przyjezdne prowadziły 0:3. Kielczanki wyrównały dopiero w 10 minucie po dwóch bramkach z rzędu Izabeli Dudy a chwilę później Elżbieta Kopertowska wyprowadziła zespół na prowadzenie 7:6. Gdy w 19 minucie spotkania kielczanki po bardzo dobrym momencie gry wygrywały juz 12:8 nikt nie mógł chyba przypuszczać, że to spotkanie wymknie się spod kontroli szczypiornistkom Ewy Kruk. Tak się jednak stało, bo przeciwniczki szybko wyrównały a przed przerwą zdąrzyły wyjść jeszcze na prowadzenie.
Druga część spotkania znów rozpoczęła się pomyślnie dla gospodyń. Niestety, prowadzenie Vive trwało jedynie do 36 minuty meczu (22:20), po czym Sośnica wyszła na prowadzenie (22:23). W 44 minucie po błędach, bezradnosci w ataku i kiepskiej obronie (w której brakowało lekko kontuzjowanej Elżbiety Kopertowskiej) gliwiczanki prowadziły już 23:27.
Jednak ku uciesze kieleckiej publiczności Vive zdołało się obudzić. Dwie bramki Izabeli Dudy, jedna Bożeny Sęktas i Kamili Skrzyniarz dały kielczankom remis. Sośnica nie zamierzała jednak zwolnić tempa, skuteczne były rozgrywające tego zespołu, które bez większych problemów rzucały z drugiej linii czy wchodziły w strefę obronną Vive. Po wymianie ciosów w 52 minucie było 30:31 i wtedy znów posypały się błędy. I. Duda faulowała w ataku, po kontrze padł 32 gol dla przyjezdnych, za chwilę znów straciliśmy piłkę i przeciwniczki wyszły na trzybramkowe prowadzenie. Nie oddały go już do końca meczu, bo nasz zespół nie potrafił skutecznie zagrać w ataku i obronić piłki w defensywie.
- Liczyłyśmy na dwa punkty a było za dużo dziur w obronie- mowiła po meczu niezadowolona Bożena Sęktas. - Dziewczyny za szybko chciały oddawać rzuty, niepotrzebnie się śpieszyły, widoczny był brak Elżbiety Kopertowskiej w obronie- podsumowała mecz trenerka Ewa Kruk.