12.11.2005, 19:54

Ależ były emocje!!!

Vive: Bernacki, Stęczniewski; Grabarczyk 2x2min, Rosiński 3/13 (1/2), Zydroń 7/7 1x2min, Wasiak 1/1 2x2min, Podsiadło 7/11, Kuchczyński 7/8 (2/3), Sieczka 3/4 3x2min, Nikulenko 1/2 (0/1), Nikiforov 2/3, Hiliuk 2/6, Salami 0/1, Janyst;

Grasshoppers: Stanić, Hodel, Fellmann 2, Schmid 4, Moszczynski 5, Jenny 2, Chantziaras 1, Vukelić 5, Bruengger 2, Kliszczyk 2, Antl 2, Lazarević, Staubner.

Gdy w 28 minucie spotkania goście wyszli na prowadzenie 15:12 niektórzy mogli zwątpić. Nie zwątpili jednak zawodnicy, bo już w samej końcówce tej połowy zdobyli dwie bramki. 
Pierwszą bramkę meczu dla gości zdobył już w 30 sekundzie Filip Kliszczyk, wyrównał Paweł Podsiadło ale odpowiedział szybko Damian Moszczyński. Na 2:2 bramkę zdobył Wojciech Zydroń, ale kolejne dwie należały do gości- rzucał Kliszczyk i Radoslav Antl. Pierwszy z nich, którego publiczność kielecka dobrze pamięta, zszedł zaraz z boiska zmieniony przez trenera, drugi opuścił parkiet z przymusu- w jednej z akcji skręcił nogę w kostce. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, ale dopiero w 18 minucie po obronie Rafała Bernackiego i bramce Dimy Nikulenko nasz zespół wyszedł na prowadzenie- 8:7. Stało się tak po trzech z rzędu zdobytych bramkach. Niestety równie szybko jak prowadzenie uzyskaliśmy, tak szybko je utraciliśmy i to również po trzech bramkach pod rząd. Tyle, ze nie we właściwą dla nas stronę- zrobiło się 8:10. Wcześniej oddawaliśmy zbyt wiele nieskutecznych rzutów, teraz ciężko było grać by oddać rzut na bramkę- rozgrywający grali za daleko obrony, w poprzeg i bez ataku. W końcówce tej części meczu Grasshopper wygrywał już 12:15, ale po bramkach Pavlo Nikiforova i super-szybkiej kontrze wykończonej "w locie" przez Kuchczyńskiego przewaga "koników polnych" zmalała do jednej bramki.
Wynik do przerwy nie nastrajał może zbytnim optymizmem, ale przed nami było jeszcze całe 30 minut gry. Zaczęło się od bramki Pawła Podsiadły i choć za chwilę tym samym odpowiedział grecki prawo-rozgrywający Ntinos Xantziaras (jedyna bramka dziś) to kolejne minuty bez wątpienia należały do Vive. Nasz zespół zagrał w tym momencie koncertowo, na najwyższym światowym poziomie. Z wysoką, momentami bardzo wysoką obroną kielczan przeciwnicy nie umieli sobie poradzić. Były przechwyty, błędy przeciwników, czy w razie potrzeby rewelacyjny w tej części meczu Maciej Stęczniewski w bramce. Zydroń, Kuchczyński, Hiliuk, Rosiński, Wasiak, Sieczka, Rosiński- tak kolejno rzucali kielczanie. 7 bramek z rzędu !!! W końcu Vive potrafiło wykorzystać atut gry w przewadze, czy nasz bardzo silny punkt- gry z kontry. W 37 minucie zrobiło się 23:16 dla naszego zespołu. Publiczność raz za razem eksplodowała z radości. - To było 10 koncertowych minut gry, szczególnie obronnej- mówił później trener Tłuczyński. - W tym momencie uwierzyliśmy, opuściły nas nerwy- dodał. - Zespół stracił swoją siłę, a uczulałem w szatni zawodników, by nie osłabiając zespołu karami- komentował trener gości. Serię bramek Vive przerwał dopiero Damian Moszczynski, ale to widać nie przeszkadzało naszemu zespołowi, który grając w osłabieniu zdobywa 24 bramkę (Podsiadło). Wtedy nastał mały moment dekoncentracji, ciężko było oddać rzut na bramkę Stanića gdy pilnowani indywidualnie byli Hiliuk i Rosiński. Goście zdobyli trzy bramki z rzędu i w 40 minucie po bramce Pascala doprowadzili do wyniku 24:20. Wtedy ze swoimi interwencjami włączył się Maciej Stęczniewski. Skrzydłowego, kołowego, rozgrywającego- bez różnicy- "łapał" wszystkich. To było zespołowi potrzebne, bo w ataku drogę do bramki znalazł w końcu Jura Hiliuk a później znów Podsiadło, Kuchczyński- zrobiło się 28:22. Wynik był niski, co było dobre dla Vive, wystarczyło bowiem wygrać czteroma bramkami. Takiej nerwówki nikt jednak nie chciał, Paweł Sieczka zaskoczył Darko Stanića, Stęczniewski obronił karnego i 3 kolejne piłki, bramkę zdobył Kuchczyński. Szwajcarzy chyba zaczęli się już mocno denerwować. Najlepszy w ich ekipie Damian Moszczyński popełnił bład kroków, wykorzystał to Podsiadło i było 31:23! Była to 55 minuta więc nie było już chyba takie osoby na hali, która nie widziała by wygranej. Eksplozja radości wisiała już w powietrzu. Dwie bramki w końcówce dorzucił jeszcze Zydroń i zwycięstwo dające nam awans do 4 rundy Pucharu EHF stało się faktem. Zawodnikom należały się brawa i owacja na stojąco oraz głośne "dziękujemy".

Matjas Tominec - trener Grasshoppers : W przeciągu dwóch kar straciliśmy 7 bramek z rzędu, po tym momencie mój zespół miał ciężej a nie ma u nas zawodników z doświadczeniem, którzy mogliby utrzymać wynik w takich sytuacjach. Po tym momencie ciężko było wrócić znów do takiej gry jak poprzednio, straciliśmy głowę, a Vive grało bardzo dobrze. Filip Kliszczyk uczulał nas na atmosferę w hali, ale chcieliśmy ją szybko uciszyć w pierwszej połowie. Później miałem również problemy by zestawić siódemkę na parkiecie, bo traciłem kolejnych zawodników. Filip zagrał 15 pierwszych minut, potem zmieniliśmy grę obronną i zszedł, miał znów wejść na ostatni kwadrans ale obawiałem się, że może się spalić nerwowo.

Zbigniew Tłuczyński: W pierwszej połowie wiedzieliśmy, że musimy walczyć, tym bardziej, że zespół gości grał bardzo dobrze. Bałem się, ze może nastąpić to co w Zurychu, że zespół stanie po osiągnięciu prowadzenia, ale na szczęście tak się nie stało. Zagraliśmy koncertowe 10 pierwszych minut 2 połowy. Dobrze zagrali równiez bramkarze, Rafał w 1 połowie trzymał długo wynik, potem skrzydłowych leczył Maciek i dał wiarę chłopakom w zwycięstwo.

Paweł Podsiadło: W pierwszej połowie graliśmy dość niepewnie, w przerwie trener dał nam do zrozumienia pewne rzeczy, powiedział, co mamy grać... Co konkretnie? To zostanie już naszą tajemnicą.

Damian Moszczyński: Oba zespoły pokazują zbliżony poziom, nie było zaskoczeń z żadnej ze stron. Widowisko było dobre dla publiczności. Szkoda, ze my nie zagraliśmy bardziej zdyscyplinowani, Vive nas skontrowało i to było decydujące.


w następnej rundzie razem z Vive są też w taj chwili: Lukoil-Dynamo Astrakhan (ROSJA), Bidasoa Irun (HISZPANIA), Madeira Andebol SAD (PORTUGALIA), GOG Svendborg Gudme (DANIA), TBV Lemgo (NIEMCY), US Creteil Handball (FRANCJA), Frisch Auf Göppingen (NIEMCY), VfL Gummersbach (NIEMCY), Shakhtyor Akademiya Donetsk (UKRAINA), ABC Braga - Andebol SAD (PORTUGALIA) blisko awansu są: Dunaferr SE (WĘGRY), Perutnina Pipo IPC Cakovec (CHORWCJA), Viborg HK A/S (DANIA), Wacker Thun (SZWAJCARIA), IFK Skövde HK (SZWECJA).
Losowanie par we wtorek.