11.11.2005, 17:10

Szwajcarzy pewni swego

Samolot szwajcarskich Linii Lotniczych Swiss Air wylądował dokładnie o godz. 9.07. na warszawskim lotnisku Okęcie. Kilka minut potem szczypiorniści Grasshopper, ich trenerzy i oficjele wsiedli do autobusu firmy Wzorek Bus. Punktualnie, w samo południe Helweci zameldowali się w Kielcach, w Hotelu Kongresowym, gdzie prezes Arkadiusz Karch przygotował niespodziankę i zameldował gości w 18 jednoosobowych pokojach. - Pokoje są "good" - stwierdził Severin Bruengger, unosząc wymownie kciuka do góry. Zaraz potem kolejne zdumienie, tym razem  po wejściu do Restauracji PATIO. Goście byli zaskoczeni obecnością ptaków - papug i tukana. Nic dziwnego, iż atmosfera była wyjątkowo wesoła a po chwili rozpoczła się swoista rozmowa szczypiornistów Zurichu z ptakami.

Po obiedzie, już tak na poważnie, szkoleniowiec Grasshopper, Matjaz Tominec skwitował jednoznacznie: - Przyjechaliśmy do Kielc, by wygrać i awansować do dalszych gier. Cztery gole, wbrew pozorom to spora różnica, tym bardziej, że umiejętności obu zespołów są wyrównane.

Wyjątkowo małomówny był Filip Kliszczyk. Były gracz VIVE, widząc "stare kąty" w kieleckim Centrum Biznesu stał się jakby posępny, widać było, że myślami jest w czasie, gdy grał w Kielcach. - To wcale nie są odległe dzieje. Tu, w Exbudzie bywałem na Balu Mistrzow Sportu, bywałem na wielu imprezach klubowych. Wszystko mam przed oczami - zakomunikował p. Filip.

Kto awansuje do kolejnej rundy? Szwajcarzy są pewni swego. Damian Moszczyński uważa, że " Grasshopper jest w stanie utrzymać czterobramkową zdobycz". Z kolei Radoslav Antl ceni kieleckich szczypiornistów, ale " dobrze Was rozpracowalismy. Wiemy o VIVE zdecydowanie więcej niż Wam się wydaje" - zakomunikował skrzydłowy "Koników Polnych".

Jak będzie naprawdę? Przekonamy się niebawem.

Co ciekawe - mecz ma obserwować ... ośmiu kibiców ze Szwajcarii, którzy do Kielc wybrali się prywatnymi samochodami...

  Wieczorem Grasshopper trenował w hali przy ul. Krakowskiej. Trener gości zażyczył sobie, by zajęcia miały zamknięty charakter. Wobec powyższego wszyscy kibice byli zmuszeni opuścić trybuny. - Ale w trakcie meczu będzie wyjątkowo głośno. Jestesmy przygotowani do wielkiego dopingu - mówi Bogusław Miraszewski, długoletni kibic VIVE.