06.11.2005, 22:41

Uwierzyć w siłę i ją wykorzystać

- Europejskie Puchary to dwa mecze i myślę, że po tym drugim to my będziemy się cieszyć- mówił po meczu Paweł Sieczka. - Absolutnie nie jesteśmy na straconej pozycji- twierdzi Radosław Wasiak. - W pierwszej połowie straciliśmy za dużo bramek, rozrzedziliśmy obronę i mieli ułatwione zadanie z grą na kołowego- uzasadniał zdobycze bramkowe Bruggera nasz kołowy. Vive awansuje po drugim meczu- twierdzą wszyscy w Vive, z taką opinią zgadza się również Krzysztof Górniak, który z boku obserwował mecz. - Pogonicie ich - mówił krótko.

- Nie wiem czy to dużo czy mało te 4 bramki przewagi - zastanawiał się po spotkaniu Filip Kliszczyk. - Nie było założenia przed meczem iloma bramkami mamy wygrać, mieliśmy tylko odnieść zwycięstwo. Teraz jedziemy do Kielc wygrać a w tej dyscypliie jest to piękne, że zawsze można wysoko wygrać i wysoko przegrać. Co według Kliszczyka zmieniło się w grze Vive? - Na pewno obrona, nigdy w Kielcach takiej nie grano- wysokiej, agresywnej.
- Cztery bramki są do odrobienia- twierdził po meczu trener Tłuczyński. - Bramkarz przeciwników jest dobrym, klasowym zawodnikiem, ale tym razem za często był po prostu obijany przez moich zawodników. Gra wysoką strefą w obronie ułatwiła nam życie, natomiast uśpił nas początek a później straciliśmy pewność siebie- mówił szkoleniowiec kielczan.
Zdenerwowany był po spotkaniu Prezes KS Vive Bertus Servaas. - Powinniśmy przegrać góra dwoma bramkami, nie można było w taki sposób stracić tej ostatniej i wielu innych wcześniej- mówił. - Niestety słabo graliśmy w obronie, w ofensywie za dużo naszych rzutów szło w górę. W Kielcach liczę jednak na korzystny dla nas wynik - podsumowywał.

Trzeba uwierzyć w siłę zespołu i ją wykorzystać, zawodnicy jeśli dadzą z siebie wszystko i zagrają dobre spotkanie- będą cieszyć się z awansu.

Gdy Prezes ochłonął już nieco z emocji podkreślał znakomite zachowanie podczas meczu fanów z Kielc. - Drużyna dziękuje kibicom za doping przez całe spotkanie, było bardzo dobrze- cieszył sie Servaas.


Fani Vive, którzy przejechali w dwa i pół dnia prawie 3 tysiące kilometrów na hali w Zurychu byli cały czas słyszeni lepiej niż miejscowi. Po chwili sympatycy jednej i drugiej drużyny dopingowali już razem- raz krzycząc "Zurych, Zurych...", za moment "Kielce, Kielce...". Wcześniej kielczanie przywitali okrzykami Filipa Kliszczyka a chwilę przed spotkaniem na całej hali brzmiał hymn odśpiewany przez Polaków.  - Macie rewelacyjnych kibiców- mówili później w rozmowach miejscowi. Kilku z nich zapowiedziało swój przyjazd za tydzień do Polski. Na trybunach byli również inni zawodnicy z naszego kraju grający w Szwajcarii lub okolicy, m.in. Krzysztof Górniak czy Szymon Szczucki.


W niedzielę przed 13 zespół Vive Kielce wylądował w Warszawie a po 15 wszyscy byli już w Kielcach. Dopiero trzy godziny później przed halę przy Krakowskiej przyjechali kibice, ale jak jednolicie twierdzili, mimo dalekiej drogi- warto było jechać za zespołem. Za tydzień wszyscy mają nadzieję na zwyciestwo więcej niż czterema bramkami i awans. Pewnie dlatego na koniec cały autobus nie śpiewał już jak wcześniej "nic się nie stało", tylko... "oj będzie bal, będzie, będzie bal..."

 

Wyjazd kibiców nie doszedłby zapewne do skutku , gdyby nie pomoc sponsorów: Bertusa Servaasa, prezesa KS VIVE; posłów - Henryka Milcarza, Włodzimierza Stępnia, Mariana Wzorka (WZOREK BUS), Witolda Szprocha (WIR Łopuszno), Andrzeja Grudnia (HAWED), Stefana Armaty (Piekarnia Armata Skorzeszyce), Marka Kolasy i Włodzimierza Woszczyńskiego (Cigna Stu S.A. Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji), Jarosława Binkowskiego (Piekarnia Złoty Kłos), Jarosława Balińskiego (Grecka Tawerna) i Marka Wojteczka (Wtórpol). Wszystkim serdecznie dziękujemy za wsparcie.