06.11.2005, 21:29

Fatalny początek pokonany

Vive: Latos, Kuczyński; Bartczak 1, Smołuch, Rosiak 1, Gawęcki 8, Mochocki 6, Kwieciński, Chodara 3, Sadowski 2, Jeżewski 5;
najwięcej dla Viretu: Wach 5, Prudło 6, Adamuszek 4
kary: 10 min. i 10 min.
sędziowie: Bejnar R. , Moskalczyk J. (Kraków i Tarnów)

Pierwsza połowa w wykonaniu podopiecznych trenera Tomasza Strząbały mogła irytować, bo zespół prezentował się po prostu słabo na tle nieźle grających przeciwników. Było 1:1, ale już chwilę później, bo w 8 minucie goście prowadzili 1:5 a w 14- 2:8. Sytuację zdecydowanie poprawiły cztery bramki z rzędu Pawła Gawęckiego (przerwane "time out'em" dla T. Strząbały) oraz jedną Tomasza Jeżewskiego. Dzięki temu w 21 minucie było już 7:8 a w 26 minucie po bramce Michała Chodary Vive wyszło pierwszy raz na prowadzenie- 10:9. Niestety końcówka tej części meczu znów należała do przeciwników, którzy odzyskali prowadzenie.
Rezerwy Vive znakomicie rozpoczęły drugą część meczu. W pierwszych siedmiu minutach nasz zespół stracił jedynie jedną bramkę zdobywając sześć. Dzięki temu prowadziliśmy już 17:13. Do końca meczu kielczanie utrzymywali wysokie prowadzenie, w ostatnich minutach po bramkach i dobrej grze Tomasza Mochockiego, Pawła Gaęckiego uzyskaliśmy najwyższe prowadzenie w spotkaniu- 26:18 w 57 minucie.