04.11.2005, 09:36

U nas odrobimy...

RELACJA LIVE- MINUTA PO MINUCIE PO KLIKNIĘCIU NA LINK- relacja na żywo z meczu Grasshopper Zurych- Vive Kielce

 

Przed meczem nastroje były bardzo bojowe. Wszyscy- zawodnicy, działacze, kibice wyczekiwali "godziny zero", czyli 17:30. Czas mijał długo, tym bardziej, że w Zurychu zagościła nieładna- deszczowa pogoda.
Początek meczu potwierdził wielką chęć "dołożenia" przeciwnikom już na ich własnym parkiecie. W zespole widać było mibilizacją a każda kolajna bramka przynosiła wielką radość. Po rewelacyjnym początku, bramkach m.in. Tomasza Rosińskiego wygrywaliśmy już 4:0 ! Miejscowi byli w małym szoku, bo ich drużyna nie istniała w ofensywie przy bardzo wysokiej obronie kielczan. Niestety w końcu przełamali się a i nam od tego momentu trudniej było o każdą kolejną bramkę. Po kwadransie gry Szwajcarzy doprowadzili do remisu 6:6, jednak jeszcze dłuższy czas kielczanie nie pozwolili im wyjść na prowadzenie. Zmorą naszego zespołu był kołowy Berggman, nasza obronia nie potrafiła sobie poradzić z nagraniami na niego. W ofensywie nie było źle, dobrze grali Podsiadło, Rosiński i raziła momentami tylko nieskuteczność Hiliuka. Tyle, że na naszą bardzo wysoką obronę przeciwnicy znajdowali sposoby (wspomniany kołowy), zaczęliśmy tracić piłki w ataku, z tego szły kontry i straty bramek. W odpowiednim momencie ze skutecznymi interwencjami włączył się jeszcze Rafał Bernacki kilka razy ratując zespół przed utratą bramki, ale cóż z tego jak nasza obrona była zbyt dziurawa i przychodziły kolejne straty bramkowe. W 25 minucie Szwajcarzy pierwszy raz obejmują prowadzenie (14:13) a juz za chwilę wygrywają trzema bramkami. Końcówka tej części meczu zdecydowanie na niekorzyść Vive.
Początek drugiej części meczu fatalna w wykonaniu naszego zespołu. Nasi szczypiorniści razili nieskutecznością, robili z bramkarza Darko Stanića bohatera miejscowej publiczności. W 42 minucie było już 24:18 dla miejscowych, spełniał się zły scenariusz a kielecka część publiki mogła się tylko zastanawiać dlaczego trener Tłuczyński nie prosi o czas. Na szczęście sami zawodnicy wiedzieli w końcu co zrobić by nie tracić bramek a je zdobywać. Kilka przejęć, chwila dobrej gry obronnej i w końcu wykorzystywane sytuacja bramkowe dawały coraz lepszy wynik. W 50 minucie było już 24:25. Szkoda, ze zamiast cały czas punktować gospodarzy, nasz zespół znów zaczął popełniać pojedyńcze błędy. Trzymaliśmy się jednak w miarę korzystnego wyniku. Bramki padały dla Vive w końcu z koła (Radosław Wasiak po nagraniach dobrze grającego Pawła Sieczki).
Paweł Sieczka zdobywa również bramkę na 20 sekund przed końcem spotkania (wynik 32:29), ale za chwilę dosteje (niesłuszną) karę 2 minut. Kilka sekund wystarczyło, by ostatnią bramkę meczu zdobył Damian Moszczyński. Szkoda, bo każde trafienie może decydować o awansie. Rewanż za tydzień w naszej hali.

MINUTA PO MINUCIE- zobacz przebieg !

 

BRAMKI, RZUTY, PROCENTY- zobacz statystyki meczowe Vive!