01.10.2005, 19:58

Tylko tyle, że zwycięstwo

Takie zwycięstwa nie cieszą kibiców tak jak inne, niekoniecznie bardzo wysokie, ale efektowne, gdzie widać walkę i dobrą grę zespołu przez całe 60 minut. Z takich zwycięstw cieszyć może chyba jedynie wynik- niezadowoleni byli po meczu kibice, niezadowolony był Prezes Klubu, trener a i chyba sami zawodnicy.
Już od początku mecz nie układał się po myśli Vive. Zamiast szybko zdobyć bamkową przewagę Vive męczyło się z przeciwnikami, którzy mimo, że do najlepszych zespołów nie należą znajdowali sposób na naszą obronę. Ale to głównie nieskuteczności w ataku kielczan zawdzięczaliśmy taki a nie inny wynik. Zaczęło się od 0:2, ale 4 minuty później było już 3:3. Po golu Tomasza Rosińskiego i Patryka Kuchczynskiego, nie było chyba w hali oosby, która przewidziałaby jak mecz potoczy się dalej. Kto mógł przypuszczać, że pierwsze 30 minut Vive przegra? Tymczasem przeciwnicy nie odpuszczali, skuteczny był Laskowski, który rzucając swoją czwartą bramkę ustanowił wynik 4:6 po 12 minutach. - Kielczanie gotowali się i robili proste błędy- mówił później po meczu trener Piotrkowianina Sławomir Kamiński. Dopiero grubo po kwadransie gry Patryk Kuczyński (a chyba tylko jego można wyróżnić za pierwszą połowę) sam zdecydował się rzucić, bez rozgrywania piłki, czym doprowadził do trzeciego remisu w meczu- 9:9 (wcześniej było jeszcze 6:6). Końcówka tej części spotkania to znów nasze błędy i wykorzystane sytuacje gości. Tym samym po 30 minutach mieliśmy sensacyjny wynik. -Zaskoczyli nas agresywną obroną, a my powinniśmy być bardziej skuteczni- tłumaczył po meczu Radosław Wasiak. - Najchętniej byśmy zapomnieli o pierwszej połowie- mówił.
W ekstraklasie w tym sezonie mieliśmy już niejedną niespodziankę, ale nikt nie dopuszczał myśli, że Vive mogłoby ten mecz przegrać. Byłaby to katastrofa na którą nikt nie mógł sobie pozwolić. Mimo to druga część spotkania jeszcze przez chwilę była wyrównana. Pierwszą bramkę drugiej połowy zdobył Patryk Kuczyński, za chwilę po jego kolejnym rzucie skutecznie dobijał Michał Salami i było 13:13. Po chwili dekoncentracji znów prowadzli goście- 13:15... Trener Zbigniew Tłuczyński zmienił grę w obronie na 6-0 i po jakimś czasie zaczęła ona skutkować utratami piłek przez Piotrkowianina. Na 16:16 wyrównał Kuchczyński i od tego momentu kielczanie w końcu zaczęli prowadzić. Chwila dobrej, skutecznej gry pozwoliła wyjść na prowadzenie 20:16, 6 minut później było jeszcze 23:19 i był to już ostatni rezultat który mógłby zadawalać gości. Z każdą kolejną minutą Vive powiększało swoja przewagę, ostatnie dwie bramki zdąrzyliśmy zdobyć w ostatniej minucie zaledwie w kilkadziesiąt sekund. To nie mogło zrekompensować kibicom kiepskiego meczu w wykonaniu naszego zespołu.

- Słabiej zagraliśmy w ataku, po pierwszej połowie widać było, ze nie ma sensu grać 3-2-1 jak nie ma zagroźenia z drugiej linii u przeciwników. Wróciliśmy z dalekiej podróży- podsumował mecz Radosław Wasiak. Wynik zły nie jest, ale gra zespołu nie mogła cieszyć. Niezadowolony z postawy drużyny był po meczu Prezes Bertus Servaas. - Nie można tak grać, trzeba szanować kibiców - mówił krótko.

Vive: Bernacki, Stęczniewski; Grabarczyk 2 bramki /2 rzuty, Janyst 3/4, Rosiński 1/5 (0/1), Wasiak 3/3, Podsiadło 0/3, Kuchczyński 8/10, Sieczka P. 4/4, Nikiforov 5/6, Hiliuk 0/4 (0/1), Nikulenko 2/4 (1/1), Salami 7/9;
Piotrkowianin (najwięcej): Laskowski 5