14.05.2005, 20:00

Mamy brąz !

Vive: Bernacki, Stęczniewski; Grabarczyk, Anuszewski 5, Zydroń 5 (3), P. Sieczka 4, Wasiak 3, Hiliuk 3, Kuchczyński 2, Nowakowski 2, Kliszczyk 2, Bystram 1, J. Sieczka.
Śląsk: Banisz, Kowtun; Wardziński 4, Gudz 4, Garbacz 4, Lijewski 4, Gliński 3, Rosiński 3 (1), Górniak 3 (2), Salami, Lewicki.

 

Jest brązowy medal! To nie był piekny mecz, obfitował w wiele błędów, niedokładnej gry a w dodatku był rozgrywany w cichej hali wrocławskiej Orbity. Cichej od strony bardzo nielicznych kibiców Śląska, bowiem z Kielc przyjechało kilkudziesieciu kibiców (część niewpuszczonych), którzy tą ciszę wykorzystali dopingując jak można kielczan.

Vive rozpoczęło dobrze, niecodziennie i skutecznie. Na środku rozegrania grą kierował Adrian Anuszewski, z lewej strony miał Pawła Sieczkę  i Roberta Nowakowskiego, z prawej Jurę Hiliuka i Patryka Kuchczyńskiego. Chwili wygrywaliśmy 1:0. Śląsk tak szybko jednak nie mógł się poddać, wrocławiane walczyli i już zaraz, błyskawicznie objęli prowadzenie 1:2, 1:3. To było pierwsze i jedno z niewielu prowadzeń Śląska w meczu. Dobrze w obu zespołach bronili bramkarze, Rafał Bernacki i Artur Banisz. W 21 minucie był remis, ale zaraz po bramce Lijewskiego to Śląsk po raz drugi wygrywał- 8:9. Bramki rzucili jednak Anuszewski i Wasiak, Vive znów prowadziło. W 27 minucie Vive w końcu wyszło na przewagę większą niż jedna bramka, po golach Anuszewskiego i Zydronia było 12:10. Mogło być w tym momencie nawet wyżej, ale nie wykorzystaliśmy ani karnego, ani kolejnej akcji pozycyjnej.

Zaraz po wznowieniu gry, na świetlnej tablicy znów widnial remis i sytuacja, gdy raz wygrywało Vive, a za chwile znów był remis ciągnęła się aż do 48 minuty (bramka Gudza i 19:18), gdy to Śląsk objął prowadzenie, a miał nawet ułatwione zadanie, ponieważ jeden z naszych zawodników siedział na ławce kar. wtedy zaczęła się większa nerwowość. W bramce Vive bardzo dobrze bronił Maciej Stęczniewski. Bramki teraz przychodziły jeszcze trudniej. Na 4 minuty przed końcem meczu Wardzinski znów doprowadza do remisu, jest po 23. W ataku piłkę rozgrywamy długo, ale w końcu jest dogranie u nas do Radka Wasiaka a ten pokonuje Vitalija Covtuna. Gdy za chwilę 2 minuty dostał Jarek Sieczka wydawało się, że dalej może być ciezko. Ale fenomenalnie znów obronił Stęczniewski, a cudowną bramkę tuż pod poprzeczką zdobył Anuszewski, co dało nam prowadzenie 25:23. Wrocławianom zostało już bardzo mało czasu na odrobienie strat, a tymczasem po niedokładnym rozgrywaniu piłka wyleciała im w aut. Bramkę na 26:23 zdobył Hiliuk (pierwsze prowadzenie w meczu trzema bramkami) i tak na prawdę przy rozsądnej grze nie mogliśmy już przegrać. Śląsk jeszcze się jednak poderwał, bramkę zdobył Gudz, nam się akcja nie udała, dwie minuty dostał kapitan Vive, a na 26:25 na 17 sekund przed końcem rzucił Gliński. Co więcej, kolejny nasz zawodnik (Kuchczyński) dostał karę 2 minut i przez ponad 15 sekund musieliśmy się utrzymać przy piłce grając w czterech na sześciu. Udało się i można było świętować brązowy medal!

Niektórzy mogą powiedzieć, że to medal pocieszenia, ale i brąz się liczy. Choć mecz nie był najlepszym widowiskiem, to za zwycięstwo drużynie należą się brawa, za medal gratulacje.

Po spotkaniu odbyła się dekoracja, rozdanie medali. Nawet z brązowego medalu, pamiętając niesamowitą walkę w Płocku, mecze ze Śląskiem możemy się cieszyć. Po rozdaniu brązowych krążków, w szatni wybuchły symboliczne szampany, zawodnicy śpiewali zupełnie jak kibice- "Kielce, Kielce, Kielce...". Odnieśli sukces, moze nie taki jak by do końca chcieli, ale sezon zakończyli zwycięstwem. Grali dla honoru, dla siebie, dla kibiców. - Może nie pokonaliśmy Wisły w półfinale , ale było bardzo blisko. W krótkim czasie zespół przeistoczył się w o wiele silniejszy i tylko pożna gdybać, co by było gdyby tak grał wcześniej. - Dla mnie w jakiś sposób jesteśmy mistrzami Polski. Moralnymi. - powiedział później trener Strząbała. I to hasło zostało już później na drogę powrotną...

 

powtórka meczu: niedziela 17:00 POLONIA 1, poniedziałek 21:10- POLONIA 1