05.03.2005, 23:35

Vive drugiej połowy

Dziś Vive można określić jako zespół drugiej połowy. Pierwsza, w której trener Malinowski eksperymentował i w obronie i w ataku nie wyszła.
Pierwsze kilkanaście minut jest dla nas fatalnych. Najpierw Olimpia prowadzi 0:2, później (8 minuta) 1:5. Zawodnicy Vive zawodzą przede wszytskim skutecznością, robiąz z bramkarza gości (Donasewicza) cichego bohatera pierwszych minut. W 11 minucie cały czas jest źle, kielczanie przegrywają już 3:8 (!) a kibice nadal zastanawiaja się, dlaczego bramkarz gości jest tak obijany.
Okazało się, ze wystarczy trochę zebrać szyki, sprężyć się i efekty przychodzą same. Między 13 a 19 minutą Vive rzuca pieć bramek i doprowadza do remisu 8:8. I tyle. W tej połowie jest jeszcze jeden zryw naszych szczypiornistów, po którym wychodzimy na prowadzenie 13:10, ale cóż po nim, skoro zaraz Grabarczyk ląduje na ławce kar a przeciwnicy wykorzystują to bezbłędnie doprowadzajac do remisu.
W pierwszej części meczu w obronie nie grał Jarek Sieczka a tylko kilka minut grał Radek Wasiak.
Na drugą połowę wyszedł całkiem inny zespół Vive. W obronie broniliśmy już jak należy i większość bramek zdobywaliśmy z kontrataków. Teraz kołowy Olimpii nie uciekał już naszym zawodnikom, nie miał szans zaskoczyć Rafała Bernackiego. Goście musieli oddawać rzuty z niedogodnych pozycji, bo przy wysokiej, twardej obronie Vive nie mogli nic zrobić. A jeśli już piłka leciała w stronę bramki to stał w niej rewelacyjnie dysponowany w drugiej części meczu Rafał Bernacki. Nasz bramkarz ma dziś powody do zadowolenia również dlatego, że... zdobył bramkę! W 42 minucie, zaraz po tym, jak Olimpia zdobyła bramkę, po dziesieciu minutach pustego konta  w tej połowie, Bernacki widząc wychodzącego bramkarza przyjezdnych (chciał przejąć piłkę na kontrę) rzucił w stronę bramki. Zaskoczony Adamkiewicz tylko patrzył jak piłka leci przez całą długość boiska i wpada do siatki. Była to 24 bramka dla Vive, goście mieli ich wtedy zdobytych 15. Miedzy 46 a 47 minutą Olimpia zdobywa kolejne dwie bramki, a później znów seria kielczan. W 51 minucie Bystram wyprowadza nas na prowadzenie różnicą piętnastu bramek- 32:17. Goście do końca meczu zdołali jeszcze dwa razy pokonać Bernackiego, nasi szczypiorniści, przede wszystkim z kontr zrobili to jeszcze siedmiokrotnie, dzięki czemu Vive wygrało różnicą aż dwudziestu bramek.
- W pierwszej połowie próbowaliśmy innego ustawienia w obronie, graliśmy 5:1- pierwszy raz zaczynając tak mecz w tym sezonie. Nie układało nam się, ale ważne, że przełamaliśmy się i udało się zniwelować przewagę Piekar. Później Olimpia już pękła- mówił po meczu Rafał Bernacki. - Brakuje nam ogrania, i raz się nam układa a raz nie- mówił z kolei najskuteczniejszy wśród gości kołowy Marcin Chojniak.

Vive: Bernacki 1; Grabarczyk, Jeżewski 2, Zydroń 4, Bystram 9, Wasiak 1, Hiliuk 4, Kuchczyński 6, Nowakowski 1, Sieczka J., Nikulenko 8 (3), Kliszczyk 3;
Olimpia: Adamkiewicz, Szenkel, Donosewicz; Balicki 2, Ścigaj 2, Smolin, Migała 1, Gradowski 1, Chojniak 6, Wisiński 3, Biernacki 1, Pakula 1, Stodtko 2;