11.02.2005, 12:01

"Stenia" na pomoc

Maciej Stęczniewski znów stanie w bramce kieleckiego Vive! Wczoraj trenował z zespołem lidera ekstraklasy piłkarzy ręcznych i zadebiutuje w sobotnim meczu z MMTS Kwidzyn (początek, godz. 18.30). Półtoramiesięczna przerwa w grze czeka natomiast Roberta Nowakowskiego.


32-letni Maciej Stęczniewski ostatni raz zagrał w kieleckiej "siódemce" w maju 2001 roku. Potem przeszedł do MKS Końskie, a następnie do Śląska Wrocław. Później zajął się prowadzeniem firmy i od dłuższego czasu nigdzie nie grał. Kilka tygodni temu, po "Meczu Gwiazd", zaoferował Vive swoje usługi. Działacze wicemistrza Polski nie byli wtedy zainteresowani jego pozyskaniem, ale po tym sezonie Stęczniewski miał być zawodnikiem Vive. Ostatnio popularny "Stenia" rozegrał dwa mecze w II-ligowej Iskrze Kielce. Sytuacja zmieniła się tydzień temu, gdy rozchorował się Jarosław Tkaczyk. Rafał Bernacki został praktycznie bez zmiennika, bo młody Paweł Kuczyński nie jest jeszcze gotowy do gry w ekstraklasie.
- Nie wiadomo, jak długo Jarek będzie chorował, a przed nami trudne mecze. Maciek wprawdzie dawno nie grał w ekstraklasie, ale cały czas się ruszał, umiejętności na pewno nie zapomniał, a w bramce najważniejsze jest doświadczenie - mówił wczoraj trener Vive, Aleksander Malinowski.
W sobotę na ławce trenerskiej w hali przy ulicy Krakowskiej w Kielcach znów zasiądzie Daniel Waszkiewicz. Tym razem w roli trenera MMTS Kwidzyn, z którym gra Vive. Popularny "Tata", jeden z najlepszych polskich szczypiornistów w historii, a w roli trenera m.in. dwukrotny mistrz Polski z gdańskim Wybrzeżem, został szkoleniowcem Vive przed sezonem 2003/04, ale nie dotrwał do jego końca, zwolniony po czwartej porażce z Wisłą Płock. Od tego sezonu Waszkiewicz prowadzi MMTS Kwidzyn, a pod koniec ubiegłego roku został również drugim trenerem kadry narodowej.
- Czy w związku z przyjazdem do Kielc mam jakiś dodatkowy dreszczyk emocji? Taki sportowy na pewno, bo pojedynki z kieleckim zespołem zawsze są trudne - mówi Daniel Waszkiewicz. - W dwóch tegorocznych meczach ligowych zagraliśmy naprawdę solidnie, ale nie wiem, czy to wystarczy na Vive, które nawet osłabione jest faworytem tego spotkania - dodaje.
Kielczanie zagrają drugi raz z rzędu w swojej hali. Tydzień temu pokonali AZS AWFiS Gdańsk 31:28, formą nie zachwycając, ale awansując na pozycję lidera Vive Handball Ligi. Teraz sytuacja kadrowa zespołu trenera Aleksandra Malinowskiego jest jeszcze trudniejsza. Po kilkudniowej chorobie dopiero co wznowił treningi Radosław Wasiak, nie w pełni zdrowi są również Filip Kliszczyk i Adrian Anuszewski. Do kontuzjowanego od dłuższego czasu Aleksandra Litowskiego i chorego Tkaczyka dołączył Robert Nowakowski, którego kontuzja łękotki, jak się wczoraj okazało, wymaga artroskopii i 6-tygodniowej przerwy w grze.
- Ale pozostali zawodnicy są w dobrej formie - uspokaja Malinowski. - Mecz będzie na pewno ciężki, bo MMTS ma czterech bardzo dobrze rzucających zawodników i trzech równorzędnych bramkarzy. O naszą obronę jestem spokojny, będę tylko uczulał zawodników, żeby grali rozsądnie w ataku - mówi trener Vive.
Czterech skutecznych graczy MMTS, o których mówi Malinowski, to klasyfikowani w czołowej "20" ligowych strzelców - prawoskrzydłowy Piotr Frelek (7 miejsce), rozgrywający Daniel Urbanowicz (16) i Maciej Mroczkowski (18) oraz kołowy Marek Boneczko (19). Kwidzynianie, odkąd występują w ekstraklasie (od 2000 roku) nigdy nie wygrali w Kielcach, a od ponad trzech lat nie pokonali Vive również u siebie.
W innych meczach: AZS AWFiS Gdańsk - Piotrkowianin-Kiper Piotrków Tryb., MOSiR Zabrze - AZS AWF Warszawa, Miedź Legnica - Wisła Płock, Śląsk Wrocław - Olimpia Piekary Śl., Zagłębie Lubin - Chrobry Głogów.
W Kielcach zagrają również pierwszoligowe zespoły Vive. Kroczące od zwycięstwa do zwycięstwa panie będą w sobotę o godz. 14 podejmowały AZS AWF Wrocław. Kielczanki, przy okazji wyjazdu na ubiegłotygodniowy mecz do Środy Śląskiej, obejrzały mecz wrocławianek z AZS AWF Katowice, przegrany przez nie 23:25. Jedną z najskuteczniejszych zawodniczek sobotnich rywalek Vive była wychowanka kieleckich Łysogór Alina Antoszewska, która przed tym sezonem zaczęła we Wrocławiu studia i w tym spotkaniu debiutowała w barwach AZS. Nie grała natomiast inna wywodząca się z Łysogór zawodniczka Katarzyna Tarłowska, która jest kontuzjowana i do Kielc raczej nie przyjedzie. Wrocławianki zajmują dziewiąte miejsce w tabeli, pierwsze ze spadkowych.
- Ale grają bardzo solidnie i walecznie. Nasze dziewczyny same zobaczyły, że nie mogą lekceważyć tego zespołu i trzeba będzie mocno zapracować w sobotę na wygraną - mówi trenerka Vive, Ewa Kruk.
Rezerwy męskiego zespołu Vive w niedzielę o godz. 16.30 będą podejmowały MTS Chrzanów.