05.02.2005, 20:50

Kielce mają lidera

Vive: Bernacki, Kuczyński; Grabarczyk 2, Jeżewski, Anuszewski 5 (3), Zydroń 5, Bystram 4, Wasiak 2, Kuchczyński 2, Sieczka P. 2, Nowakowski, Sieczka J., Nikulenko 3, Kliszczyk 6;

AZS:  Fogler 3, Janusiewicz 4, Żółtak 3, Ćwikliński 3, Malandy, Gujski 3, Jaculewski 4, Wita 1, Pepiński 1, Markuszewski 1;

kary: 10 min i 6 min

 

Dzisiejszego meczu nasz zespół nie wygrał wysoko, jak by chcieli widzieć zapewne kibice, ale wygrał i to jest najważiejsze. Vive eksperymantowało a przy tym nie wszystko wychodziło, brakowało czasem koncentracji i mecz był nadspodziewanie wyrównany.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem można zauważyć było kilka nowinek w stostunku do ostatniego meczu ligowego w Kielcach w wykonaniu Vive. W pierwszej siódemce wyszli Zydroń zamiast Nowakowskiego, Bystram zamiast Kuchczyńskiego, P.Sieczka zamiast Hiliuka (nie wszedł w ogóle na parkiet) później dużo z Wasiakiem zmieniał się Grabarczyk.

Już w 1 minucie prowadzenie objęli goście, ale wyrównał zaraz Kliszczyk. Trener Aleksander Mlinowski zalecił swoim zawodnikom granie "szybkiego środka", co może być w wielu meczach bardzo dobrym elementem, ale trzeba nad tym jeszcze popracować. Dziś byly z tego i korzyści i "skutki uboczne"- jak choćby w 3 minucie gwizdek błedu technicznego. W 5 minucie właśnie z akcji z szybkiego środka Zydroń pudłuje a goście kontrują po czym wychodzą na prowadzenie 2:5 ! W kolejnych momentach meczu systematycznie jednak odrabiamy straty, wychodząc w 11 minucie na prowadzenie 7:5. Wystarczyła chwila lepszej gry w obronie, dwie kontry i gole Anuszewskiego- z biodra i z karnego. Jeśli ktoś jednak myślał, że od tego czasu przewaga Vive bedzie sie powiększać- był w błędzie. Za chwile to AZS znów wygrywał (8:7!) i nie pomagały ani głosy niezadowolenia z trybun ani reprymenty trenera Malinowskiego. Co prawda kilka minut później po lepszej grze, golach z 2 linii Kliszczyka znów prowadziliśmy i to 14:10, ale chwile później było 15:13... Na koniec pierwszej połowy na parkiet wszedł Nikuelnko, od razu rzucajac bramkę z biodra z 10 metrów. 

Na poczatku drugiej połowy bramki często nie padały. Ale jeśli już, to bardziej na naszą korzyść. W 39 minucie, po kontrze Kuchczyńskiego, trafieniu Nikulenki jest 22:18. Z tym, że za chwile tracimy znów 2 bramki, przewaga maleje, czyli taki sam scenariusz jak wcześniej. W 46 minucie, jest lepiej. Dobra gra obronna, kilka udanych interwencji Bernackiego, m.in kontry Zydronia i uzyskujemy najwyzsze prowadzenie w meczu- 27:20. I na tym porządna gra się skończyła. Kolejne 10 minut to gra bardziej siłowa, nawet momentami z przewagą gości, którzy w 56 minucie przegrywaja tylko 29:26. Gracze trenera Nowińskiego mieli w dodatku jeszcze trzy sytuacji, które z precyzją mogli wykorzystać, ale nie wykorzystali. - Nie wiem co by się słao, jakbyśmy strzelili te bramki, ale myślę, że doświadczenie zespołu kieleckiego by jednak wzięło górę- mówił później po meczu trener Akademików.

Z poczatkiem naszego meczu wiedzieliśmy już, że bedzie to spotkanie decydujace o tym, czy zostaniemi liderami. Chwię wcześniej bowiem w Płocku tamtejsi szczypiorniści pokonali Ślask Wroclaw, przez co my mogliśmy przeskoczyć w tabeli wrocławian. Dziś to wykorzystaliśmy, ale już 26 lutego czeka nas wyjazd do Płocka, który zadecyduje o tym, czy liderem będziemy nadal, czy też nie. Wierzymy, że uda się, ale przedtem trzeba  poprawić grę ofensywy i dopracować defensywę, która dzis straciła zdecydowanie za dużo bramek.